Udostępnij:

Dodano:

25.09.2019 11:40

9/2019: KAZIMIERZ ORŁOŚ „SEN O BRZOZIE”

SEN O BRZOZIE

Brzozę, małe drzewko wykopane przy leśnej ścieżce, przyniosłem w wiaderku i posadziłem blisko domu. Pośrodku działki.

Dom, z kawałkiem ziemi, kupiliśmy od rodziny Jerominków jesienią 79 roku. Zimą stał pusty. Na wiosnę przyjechałem wcześnie, aby zacząć remont, posadzić drzewa owocowe, posprzątać stare komórki. Kupić drewno na opał.

Wokół domu nie było drzew ani krzewów. Jedynie pod oknami, od strony drogi, rosły malwy, białe i czerwone, kiedyś posadzone przez Jerominkową. Ale my chcieliśmy mieć dom w zieleni. Dlatego posadziłem brzózkę, potem lipkę i dwa małe świerki, także przyniesione z lasu. Na granicy z polem i działką sąsiadów, bzy i ałycze – wzdłuż starego płotu. Naprzeciw okna, od strony lasu, jabłonki kupione w sklepie ogrodniczym. Dwie śliwy dostałem od sąsiada zza łąki.

W maju zaczął się remont – tynkowanie i malowanie ścian, zrywanie starych podłóg. Naprzeciw okna kuchni studniarze, pan Niemiro z pomocnikiem Wackiem, wykopali studnię.

Takie były początki naszych wieloletnich pobytów – wiosennych, letnich i jesiennych – w domu na Mazurach. Dziś, po czterdziestu latach to miejsce wygląda zupełnie inaczej. Na wiosnę pierwsze kwitną ałycze, potem śliwy, jabłonie, bzy i jaśminy. W czerwcu lipa. Brzoza, którą nazwałem na cześć żony imieniem Teresa, wyrosła na wielkie drzewo. W czasie upałów stawiamy leżaki w jej cieniu. Kiedy wieje wiatr, zwłaszcza jesienią, słyszymy szum. Cichy, jeśli wiatr jest słaby i liście jedynie poruszają się z szelestem. Głośny w silnych porywach wiatru. Miotane i szarpane gałęzie przypominają flagi powiewające na maszcie. Po przejściu wichury trawa usłana jest liśćmi i gałązkami.

Wiele razy baliśmy się, że brzoza nie wytrzyma naporu wiatru. Ale do dziś Teresa zniosła wszystkie wichury, burze i jesienne nawałnice. Także zimy. Na wiosnę zawsze wita nas jasną zielenią drobnych liści. W lipcu kwitnie, później obsypuje trawę, dach domu i werandę, nasionami w kształcie gwiazdek.

Pod pniem drzewa postawiłem drewnianą ławkę, na której często siadamy. W słońcu można przycisnąć plecy do ciepłego pnia. Jeśli wieje wiatr – poczuć drżenie.

Czasem na brzozie siadają ptaki. Trudno rozpoznać, jakie. Giną w gęstych gałęziach. Słyszymy śpiew – na wiosnę sikorki monotonnie powtarzają: „si-si-bi”, „si-si-bi”. Rzadko, przylatuje wilga, ale czy na pewno siada na brzozie? Jej śpiew, jak motyw wygrywany na flecie, słyszymy długo.

Wysoko, na tle obłoków, krążą drapieżne ptaki – jastrzębie i myszołowy. Kilka razy widzieliśmy orły bieliki. Zataczają kręgi, prawie nie poruszając skrzydłami. Z nieba słychać płaczliwe głosy wielkich ptaków.

Pamiętam też letnie noce – w lipcu i sierpniu, kiedy siedząc na ławce pod brzozą, patrzyłem na gwiazdy. Póki nie była jeszcze wielkim drzewem, gwiazdy wydawały się zaplątane w liściach.

– To moje drzewo – mówiła żona. – Jeśli każesz je wyciąć lub jeżeli padnie w czasie burzy, to ja umrę.

Nie pamiętam kiedy, w gałęziach, wysoko, zobaczyłem ciemną narośl: kępę jemioły. Rosła na jednej z gałęzi, która ugięła się pod jej ciężarem. Była obca i niepasująca do obrazu drzewa: smukłej brzozy. Od tej chwili zacząłem myśleć, jak się pozbyć jemioły. Wiele razy stałem obok pnia z zadartą głową. Trzymała się gałęzi dość wysoko – co najmniej dziesięć metrów od ziemi.

– Dawniej – myślałem – gdy byłem młodszy i w pełni sił, wszedłbym z piłą po przystawionej drabinie, wspiął się wyżej, przytrzymując pnia i obciął gałąź u nasady. Ale dziś, kiedy jestem stary? Nie wejdę, nie podołam, spadnę.

– A niech sobie rośnie! W końcu sama uschnie – mówiła żona. – Przestań o tym myśleć. To niemądra obsesja.

Ale ja nie mogłem przestać myśleć. Doszło do tego, że nie potrafiłem patrzeć na brzozę jak dawniej – jak na kogoś bliskiego. Jej obraz w moich oczach został skalany. Nie było dnia, abym nie zastanawiał się nad obcięciem gałęzi.

W końcu nadarzyła się okazja. Podjąłem desperacką próbę jesienią, kiedy żona wyjechała, a ja zostałem na kilka dni, aby posprzątać dom i zamknąć go na zimę.

Dzień był słoneczny. Zimne powietrze pachniało opadłymi liśćmi, wilgotną trawą. Z komórki przyniosłem drabinę i przystawiłem do pnia. W jednej ręce trzymając krótką piłę, drugą chwytając za szczeble drabiny, doszedłem do miejsca, gdzie mogłem objąć pień. Trochę wyżej chwyciłem za pierwszą gałąź.

Ten etap przebiegał gładko – trudności zaczęły się wyżej. Ponieważ w lewej ręce trzymałem piłę, mogłem chwytać za gałęzie lub obejmować pień tylko prawą ręką. Stopy w tenisówkach stawiałem ostrożnie, u nasady kolejnych gałęzi, starając się wybierać grubsze. Bardzo wolno posuwałem się w górę. Kiedy stawałem na chwilę i zadzierałem głowę, gałąź z jemiołą ciągle była wysoko.

Jedynym świadkiem mego szaleństwa, jak to krótko, później, skwitowała żona, był dziki kot Mizantrop, którego dokarmiałem, gdy nas odwiedzał, i na próżno starałem się oswoić. Siedział na trawie, niedaleko brzozy, liżąc łapy i futerko pod szyją. Kiedy przerywał, spoglądał w górę na mnie, zapewne zdziwiony widokiem człowieka na drzewie.

W połowie drogi między drabiną a gałęzią z kępą jemioły przeżyłem zawrót głowy. Podobne zawroty miewam ostatnio. Skutek nadciśnienia? Odpływu krwi, stresu, jaki na starość przeżywamy? Zamknąłem oczy i mocniej objąłem pień. Zdawało mi się, że brzoza obraca się ze mną, jak w tańcu. Wrażenie było bardzo silne, podobne do snu, który długo się pamięta. Obraz był wyraźny: tańczyłem z brzozą na naszej łące za płotem. Dzień był wiosenny – kwitły jeszcze jabłonie. Tańczyliśmy wśród żółtych mleczy. Nikt później nie wierzył, gdy próbowałem ten sen – nie sen, opowiadać.

Ona była inna, młodsza, sprzed lat. Jej gałązki owijały się w tańcu wokół pnia-kibici jak zielona sukienka. Czułem pod ręką kibić brzozy – korę pnia. Tylko ja byłem jak dziś: stary człowiek, w dziurawym swetrze, spodniach z zepsutym zamkiem, tenisówkach i spłowiałej czapce. Nieogolony. Zawsze jak żona wyjeżdża, przestaję się golić. Ale w tańcu dawałem sobie nieźle radę. Tańczyliśmy walca, kujawiaka, polkę. Przytupywałem, pamiętam, przy każdym obrocie. Kto nam grał na łące? Jaka wiedeńska orkiestra? Nie pamiętam melodii – raczej szum liści, szelest trawy. Na pewno blisko odzywała się wilga.

To wszystko nagle minęło jak przyszło. Zawrót głowy ustąpił. Wróciła rzeczywistość – stałem na gałęzi, kilka metrów nad ziemią. Odetchnąłem głęboko, nim znowu zacząłem wspinać się wyżej. Od czasu do czasu przystawałem, jak dawniej, obejmując pień. W końcu – może po kwadransie – osiągnąłem cel: gałąź z jemiołą zobaczyłem nad głową.

Uniosłem rękę z piłą, aby przycisnąć ostrze w dobrym miejscu, u nasady gałęzi i spojrzałem w dół. Kot Mizantrop stał teraz blisko pnia, opierając się łapami o szczebel drabiny. Patrzył w górę, jakby sam chciał wejść na brzozę. Zobaczyłem, jak przeciąga się, drapiąc pazurami o szczebel, i w tym momencie piła wypadła z ręki. Błysnęła, spadając. Leciała w dół, zaczepiając o gałęzie. Padając, spłoszyła kota, który odskoczył i czmychnął pod choinę.

Zacząłem powoli schodzić. Szło mi łatwiej, bo obie ręce miałem teraz wolne. – Dlaczego upuściłem piłę? – zastanawiałem się później. – W momencie, gdy osiągnąłem cel? Niesprawne palce? Słabszy uchwyt lewą dłonią? Wszystko było możliwe.

Dotarłem do drabiny i ostrożnie zszedłem na ziemię. Usiadłem na ławce. Spociłem się mimo chłodnego dnia. Jeszcze drżały ramiona i ręce. Dłonie miałem czarne od wilgotnej kory.

– Drugi raz nigdy tam nie wejdę – pomyślałem, pamiętam.

Kazimierz Orłoś

2019

 

 

Odsłuchaj treść artykułu
Array ( [post_type] => post [posts_per_page] => 8 [post_status] => publish [orderby] => Array ( [meta_value_num] => DESC [date] => DESC ) [meta_key] => sticky_post [ignore_sticky_posts] => 1 [tax_query] => Array ( [0] => Array ( [taxonomy] => category [field] => term_id [terms] => Array ( [0] => 470 ) [operator] => NOT IN ) ) [category__in] => Array ( [0] => 15 ) [category__not_in] => Array ( [0] => 470 ) )

AKTUALNOŚCI

Dodano: 26.03.2024 13:28

Spokojnych Świąt

Niech Święta będą czasem odpoczynku, rodzinnych spotkań i refleksji, a nadchodzący czas przyniesie wiele sukcesów i spełnionych marzeń. Zdrowych, radosnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych życzą dyrektor Igor Wójcik i zespół Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu. pokaż więcej »

Dodano: 07.03.2024 12:15

KULTURA I SZTUKA NA WROCŁAWSKICH OSIEDLACH

Co ciekawego wydarzy się w najbliższym czasie na wrocławskich osiedlach? Jakie przedsięwzięcia realizowane będą w ramach projektu OSIEDLA KULTURY I SZTUKI 2024? Zachęcamy do zapoznania się z harmonogramem wydarzeń. pokaż więcej »

Dodano: 27.03.2024 11:57

EMISJA FILMU DOKUMENTALNEGO „KOMANDOR” na TVP 3 WROCŁAW

31 marca o godz. 18.55, na antenie TVP 3 Wrocław, odbędzie się emisja filmu dokumentalnego „Komandor" o historii Biegu Piastów oraz jego pomysłodawcy i założycielu, Julianie Gozdowskim. pokaż więcej »

Dodano: 26.03.2024 10:06

Fotorelacja ze spektaklu „FOLWARK ZWIERZĘCY”

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji ze spektaklu „FOLWARK ZWIERZĘCY”, który odbyły się 23 i 25 marca 2024, w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego, Sali Teatru Laboratorium we Wrocławiu. pokaż więcej »

Dodano: 21.03.2024 14:47

FOTORELACJA Z WERNISAŻU WYSTAWY „BLACKOUT UA”

Trwa wystawa "BLACKOUT UA" w Łucku, która jest wyrazem solidarności i dialogu wspólnoty kulturalnej Zachodu z Narodem ukraińskim i która prezentuje prace ponad 50 artystów z Polski, Czech, Niemiec, Włoch i Ukrainy. pokaż więcej »

Dodano: 21.03.2024 09:00

Tomasz Domański „Kolekcjoner”

Najnowsza wystawa Tomasza Domańskiego w galerii Neon ASP Wrocław wpisuje się w cykl prezentacji, podsumowujących cztery dekady jego działalności artystycznej. Cyklowi temu towarzyszy monografia twórcy Obraz nie Obraz 1983-2023, wydana nakładem OKiS we Wrocławiu. pokaż więcej »

Dodano: 21.03.2024 08:00

Idea Społecznego Domu Kultury – Seminarium

Spotkanie na Dolnym Śląsku jest skierowane do przedstawicieli kadry kultury miast i miasteczek regionu oraz wszystkich zainteresowanych społecznościowym podejściem w pracy lokalnych instytucji kultury. Udział w seminarium jest bezpłatny. pokaż więcej »

Dodano: 21.03.2024 08:00

Marcin Harlender „O TYM, O CZYM NIE PRZECZYTACIE W KSIĄŻCE, czyli Czasami widzę to, czego nie ma”

Spotkanie i promocji najnowszej książki Marcina Harlendera w Galerii Entropia we Wrocławiu zainaugurują wystawę unikalnych materiałów filmowych z działań i performansów tego artysty. pokaż więcej »

Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)