Udostępnij:

Dodano:

05.01.2024 14:10

8 ARKUSZ. 1/2024

NOWE TROPY

 

Skoro styczeń, to czas przetasować karty, zresetować z pełną premedytacją miejsca szczególnych zaognień i odciążyć twarde dyski z nadmiernego balastu. Czy te zabiegi coś zmienią? Zadziałają jak cudowne panaceum? Naprowadzą na nowe tropy? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że w nowej odsłonie Ósmego Arkusza zmiksowaliśmy dla Was, w sposób całkowicie freestyle’owy, trzy zestawy z wierszami (Pankiewicz, Czekańska, Olszański) z prozą Łukasza Suskiewicza oraz recenzją Pawła Majcherczyka. W konstelacji odmiennych perspektyw i narracji, ich teksty nabierają nowego znaczenia. Dla jednych mienią się jak brokat na policzku Davida Bowiego. Dla innych są niczym biały szkwał. Tych fal nie sposób zatrzymać.

 

Redakcja Ósmego Arkusza

 

 

Paweł Majcherczyk

 

UMARLI WYBRALI MOJE USTA

 

Długo czekałem na debiut poetycki Martyny Pankiewicz, laureatki 4. edycji „Brwinowskiego Parnasu” (2020); wybierając zestaw wierszy z Elizą Kącką i Danutą Barabasz. nie mieliśmy wątpliwości, iż autorce mieszkającej we Wrocławiu należy się Nagroda Główna. Były to już dojrzałe i spójne teksty, bardziej refleksyjne niż emocjonalne, funeralny tryptyk. Po trzech latach autorka wydaje swój tom czym się żywi ziemia i martwi”(2023) nakładem wydawnictwa papierwdole, kontynuując poetykę śmierci. Cieniutka książeczka, licząca zaledwie 28 wierszy, na okładce — ilustracja bez autorki i tytułu, te informacje są skromnie zaznaczone na grzbiecie. W środku nie ma żadnego blurba ani życiorysu. Ale ja przytoczę fragment biogramu Martyny Pankiewicz z antologii poezji „Reguły Gry” (2020), który może okazać się pomocny podczas analizy jej tekstów: Lubi grzebać w ziemi. Rozmawia z umarłymi, pisuje ich biogramy, własnego nie potrafi. Laureatka kilku OKP. Tak, mamy już pewien trop „rozmawia z umarłymi, pisuje ich biogramy”, i co lubi? „Grzebać”, nie trzeba dodawać, że w ziemi.

Pankiewicz umieściła w swoim tomie motto z Rimbauda Grzebie umarłych w brzuchu,  z tego właśnie brzucha, czyli wielkiego cmentarza, autorka wydobywa poetyckie biogramy umarłych, którymi się z nami dzieli. Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki pisał: Współczesna poezja to nekrologi. Zatem Pankiewicz pisząc swoiste nekrologi uprawia au fond współczesną poezję. Ma obowiązek przekazywać te informacje, ponieważ oświadcza w jednym wierszu, że umarli wybrali moje usta.

Na okładce widnieje ilustracja — postać (chyba kobieta), która ciągnie za sobą trumnę. Przedstawiona osoba ciągnie ciężar śmierci, czyli traum, przepracowania żałoby; o tym pisze Pankiewicz w swym debiucie.  Rozpoczyna ten opis w wierszu Skorupka: w dzieciństwie znałam tylko śmierć ptaków; kopałam płytkie groby kuchenną łyżką. Zgony zatem towarzyszyły podmiotce od dzieciństwa, gdy kopała groby łyżką, potem poznała inne śmierci. Doświadczenia śmierci zwierząt opisuje w wielu tekstach poetyckich: kura, pisklę, beta, pierwsza jaskółka, winniczek, druga jaskółka, suka. To doświadczenia małej dziewczynki, która ściera się ze śmiercią, odnajdując trupy ptaków, chowa je, pamięta o nich, oznacza miejsca pochówku żeby wrócić.  W suce mamy historię martwej suczki, którą zakopał ojciec w tym samym miejscu co szczenię / które udusiła własnym ciałem. Mamy też śmierci ludzkie: znajomych, babek czy sióstr (syjamskich). W chyba najbardziej poruszającym wierszu asymetria, podmiotka mierzy się z traumą śmierci nienarodzonej siostry:

 

byłyśmy zszyte tą samą nitką

zanim rozpruła nas śmierć

 

stałam się większym z bliźniąt

rosłam zabierając miejsce

gdy rozpychałaś się w grobie

 

teraz jestem twoją matką

przychodzę głaskać kamień

 

ścieram palce do krwi

 

Narratorka dzieli się traumatycznym przeżyciem odejścia swej bliźniaczki: rosłam zabierając miejsce / gdy rozpychałaś się w grobie — być może grób jest tu właśnie brzuchem, w brzuchu miejscu z którego się przychodzi na świat, można też odejść. Byłoby to również spójne ze wspomnianym już mottem. Podmiotka stała się poniekąd matką, przychodzi tulić, dawać ciepło siostrze przez głaskanie kamienia, jednak wciąż ją boli i ma starte do krwi palce. Autorka kontynuuje temat trupki urojonej syjamki w wierszu martyna to imię, rozpoczyna ten tekst: rozkładasz się we mnie / kamień.  Kamień u autorki się pojawia jako siostra:  choć o  niego dba, to się rozkłada. Podobny zabieg dostrzegam w tomie Nakarmić kamień (2015) Bronki Nowickiej – oto w wierszu Poduszka do igieł dziecko, które nie może nakarmić kamienia martwi się, niesie go ostrożnie, jakby niosło pisklę. Ale tych nawiązań u Pankiewicz nie ma zbyt wiele, do już wymienionych, dorzuciłbym tylko cytat ze Sławomira Hornika śmierć jest czarami nad zaschniętą krwią ( w wierszu asymetria).

Pankiewicz tworzy ballady o dziewczynce zrośniętej z ziemią, o tym, jak martwe wychodzi z ciebie i rośnie, o kamieniu, który się rozkłada, o tym ja można grzebać innych łyżeczką, jak inni znikają, pozostawiając ślad na kamieniu. Narratorka schodzi do kryjówki i przemawia do kości, którymi żywi się ziemia, bo z głębokości wołają. Pokazuje, iż umieramy na grobach innych, nie zdajemy sobie sprawy, jak często chodzimy po czyichś miejscach pochówku, o czym pisał między innymi Dawid Szkoła w Bejt znaczy dom. W tekstach poetyckich jest też ziemia, element powszechnego szeolu, a autorka dodaje do swego tomiku kilka gramów ziemi w małej torebeczce, co jest pewnym interesującym novum. Bez wątpienia warto sięgnąć po debiut poetycki Martyny Pankiewicz czym się żywi ziemia i martwi, warto wsłuchać się w jej wrażliwą narrację na temat poetyckich nekrologów.

 

Martyna Pankiewicz: czym się żywi ziemia i martwi, papierwdole, 2023.

 

 

Martyna Pankiewicz

 

kosmonauta

 

siedzący na kolanach matki kilkulatek

po chemioterapii wpatruje się

na przystanku w reklamę hospicjum

 

wskazuje na siebie i na łyse dziecko

na plakacie jakby spoglądał w lustro

 

znajomy nazywał ich kosmonautami

nie wiem czy chodziło o brak włosów

czy o to że tak szybko lecą do nieba

 

tramwaj rusza chłopiec macha na pożegnanie

 

 

werbelek

 

grała na bębenku w hitlerjugend

miała wyjść za bogatego niemca

ale skończyła się wojna

 

i na starość uczyła jak z jednej

saszetki liptona zrobić dwie

 

 

ruch oporu

 

pracowała w jadłodajni

pluła niemcom do talerzy

 

żryj pierunie po polaku

mówiła

 

 

helena rotshield córka kapelusznika

 

przed wojną uciekła z domu

przyjęła chrzest wyszła za goja

 

żydzi wyprawili pogrzeb

pochowali pustą trumnę

 

przeżyła ich wszystkich

 

 

tylko bez nazwisk

 

molestowana przez ojca gazeciarza

na starość zdradziła tajemnicę

 

poza nim i jezusem

nie było w jej życiu innego mężczyzny

 

 

Łukasz Suskiewicz

 

MEWY

…pani patrzy na mnie, jakby chciała mi pokazać, co ja powinnam myśleć, ale ta pani mina ma w sobie ziarno wyższości, a nie powinna mi pani okazywać wyższości, nie dlatego, że płacę (przepraszam, gadam jak mój mąż), tylko dlatego, że to nieprofesjonalne, oczekuję od pani pomocy, i za to płacę (znowu to powiedziałam), a pani okazuje mi wyższość, no dobrze, pani uważa, że nie okazuje mi wyższości, ale ja widzę to inaczej, o teraz, próbuje pani przybrać minę obojętną, zapewne odczuła pani przytyk o braku profesjonalizmu i usiłuje okazać, że pani to nie ruszyło, pamięta pani, od jak dawna się „spotykamy”? (pokazuję palcami cudzysłów), ja wiem dokładnie, wszystko zapisuję w kalendarzyku, więc mogę sprawdzić, zapisy w kalendarzyku robię tak, że tylko ja mogę odczytać ich znaczenie, nie chciałabym, aby ktoś inny rozumiał, co znaczą litery „ w. z ł” pod datą 19 września, to moja sprawa, mój kalendarzyk, moje życie, nie chciałbym, aby mąż czytał, co robiłam albo czego nie robiłam, ale o tym myślałam, pani się śmieje, tak, to może wydawać się śmieszne, ale śmieszne nie jest, jego wyobraźnia szaleje, kiedy zagląda do kalendarzyka, i widzi tylko kody, i wyobraża sobie fizyczne znaczenia kodów, pyta pani, skąd wiem, że zagląda?, przecież dlatego u pani jestem, zauważam, że niektóre warstwy odklejają się od siebie, jakby przeszłość, teraźniejszość i przyszłość były tylko słowami, a moja głowa to blender, mówi pani, że nie rozumie, i to mnie właśnie martwi, bo pani powinna rozumieć, a kiedy pani mówi, że nie rozumie, to nabieram wątpliwości, czy nie tracę czasu, a mam obsesję na punkcie tracenia czasu, nie chcę go tracić, chcę widzieć każdą przepływającą minutę, nie pozwalam sobie na otępienie, na gmatwanie się w ciągach myśli, potrzebuję kontrolować każde tyknięcie wskazówki, dlaczego chcę dręczyć męża?, ależ wcale nie chcę, nie wymyślam literek do kalendarza, one rzeczywiści coś znaczą, muszę przemyśleć, czemu przyszło to pani do głowy, czy to, co mówiłam, rzeczywiście prowadziło do tego pytania, czy tylko działa pani na wytartych wzorcach, jest A to musi być B, jeżeli pojawia się u pani znudzona mężatka, z dwójką dzieci, latająca trzy razy w roku na wakacje, to musi zdradzać męża, boże, przecież to banał, takie głupstwa to mogę paplać do koleżanek, ale nie u pani za pieniądze (znowu przepraszam), i po cóż miałabym zdradzać męża, pani mówi, że literki w kalendarzyku sugerowały, że prowadzę podwójne życie, on myśli tak samo, to może on powinien do pani przychodzić, nie ja, tak, jestem znudzona, ale to nie znaczy, że z jednego banału ucieknę w drugi, opowiadałam pani o tym facecie ze sprzedaży, z którym całowałam się na wyjeździe integracyjnym, i mówiłam pani, że byłam pijana, i tak samo mówiłam tym plotkarom z pracy, które o mało nie posikały się z radości, kiedy ja – radca prawna, tak sztywna i pryncypialna, że ostatnie, z czym mogłaby się kojarzyć, to spontaniczność, całowałam się z gościem od sprzedaży, i mówiłam, że najbardziej zapamiętałam z tego całowania lęk, że śmierdzi mi z ust, ale okłamałam panią, nie, nie o tym, że śmierdziało mi z ust, tego bałam się naprawdę, tylko o tym, że byłam pijana, wcale nie byłam, nigdy nie jestem pijana, i nigdy nie robię nic bez świadomości, chciałam całować się z facetem ze sprzedaży, bo nie było w nim nic, co mogło mi się podobać, nie było żadnego impulsu seksualnego, facet miał taką jowialną gębą, stworzoną do głupawych dowcipów, jak milion innych, zrobionych z tej samej smutnej sztancy, całowałam się z nim właśnie dlatego, eksperyment, co będzie, jeśli odwrócę schematy i zrobię coś, na co w ogóle nie mam ochoty, dotychczasowe pragnienia okazywały się złudne, to może powinnam zrobić coś, czego nie pragnę, i okazało się, że gra zawsze zmierza do tego samego punktu, to koło, i nieważne gdzie wystartujemy, wrócimy w to samo miejsce, pani to nagrywa?, dziwi panią, dlaczego tak pomyślałam, to chyba ta pani mina, jakby miała pani nade mną jakąś przewagę, a przecież nie ma pani przewagi, mogę wstać i wyjść, prawda?, kilka dni później poleciałam z mężem i dziećmi do Maroka, i wykreśliłam to głupie całowanie z pamięci, detal bez znaczenia, pani znowu uśmiecha się pobłażliwie, naprawdę musi pani popracować nad mimiką, polecieliśmy do Maroka, to też jest utarty schemat: podróżowanie z rodziną, kiedy mówimy sobie, że nie polecimy z biura, tylko sami kupimy bilety, wynajmiemy samochód, nie będziemy nocować w resorcie, tylko w pensjonacie, będziemy decydować o sobie, co jest przyczyną rozczarowań, bo nigdy nie jest tak jak założyliśmy, samoloty się spóźniają, wynajęte samochody okazują się nie być tymi, które zamówiliśmy, jesteśmy zdenerwowani, choć powinniśmy odpoczywać, i czym bardziej powinniśmy odpoczywać, tym bardziej jesteśmy zdenerwowani, wrzeszczymy na dzieci, aż docieramy do pensjonatu, który miał być z widokiem na morze, i rzeczywiście, jeśli wychylić się z balkonu, to między budynkami widać pasek morza, i, co można uznać za regułę, pierwsza restauracja, w której jemy, jest katastrofą, owoce morza są gorsze do tych z Lidla, i mąż ostentacyjnie nie zjada, rojąc sobie, że w ten sposób zademonstruje coś kelnerowi, który z kolei, zabierając talerz, demonstruje, jak bardzo jest mu to obojętne, i czuję się winna, choć to nie ja wybrałam restaurację, i proponuję, żeby zjadł moje, choć moje wcale nie jest lepsze, i dzieci uciekają w katatonię gier, i my wrzeszczymy, że nie powinni grać, tylko eksplorować, mąż wychodzi nocą do sklepu, ale w Maroku nie można kupić alkoholu, wraca po dwóch godzinach, delikatnie mówiąc: rozczarowany, i siedzimy na balkonie, wpatrzeni w budynek naprzeciwko, w ulicę, po której nikt nie chodzi, plamy żółci pojawiają się i znikają pod drżącą latarnią, i w takich momentach mówię, że go kocham, choć wcale go nie kocham, i kiedy mówię: kocham cię, myślę: wcale go nie kocham, i jeszcze: dlaczego to mówię, skoro tak nie myślę?, ale to jest silniejsze ode mnie, a on jakby podświadomie wiedział, że mówię coś, czego nie myślę, odpowiada: jasne, dobra, jakbym plotła bzdury, albo jakbym zamęczała go szczegółami, w tym przypadku znaczenia oderwały się od znaków, zostały dźwięki, jak skrzeczenie mew…

 

 

Maria Czekańska

 

Wolny człowiek

 

Kobieta z własnym wyborem, to ta sama, którą ktoś

wygiął na śmietniku, zdjął jej spodnie i nie zapytał.

 

A ona wtedy odleciała. Nie wiedziała,

że po 7 latach złapie się w boki,

będzie stukać stopą o ziemię

i powie: nie chciałam. później

się stopi i znów zlepi.

 

 

Pomylone oczy

 

naście razy mówić: obserwować przeczekać nie łowić

Impulsy impulsy impulsy naciągają wędkę

niby to słone a niby kwaśne w końcu czarne

oczka są rozszerzeniem świata niczym

co warte umieszczenia na fotografii z dopiskiem: nagroda!

 

mówili żeby czekać że tam na dole

jest skarb że to mija wystarczy

przyłożyć lód do tej zasranej gęby

i najlepiej już się nie odmrozić

 

wyczekuję odpowiedniego filtra na instagramie

który wmówiłby że te policzki rzeczywiście są różowe

nie blade nie czerwone takie w sam raz jak wtedy

kiedy jako dziecko mówiłam berek i stałam

 

 

Nie powiem, że mi się to śniło

 

wejść w czas: zobaczyć, ile ciebie mam kropli

potu, deszczu w mchu, strużka w skale,

czy zawsze mówiłam tak, czy łapałam

bariery między fraktalami (po co?), w ogrodzie

terriery walczą o miejsce w budzie i walczą

z kotem o lipną gałązkę. mówią: to ok być

nie ok po powiedzeniu nie, to ok być niebieską

po urodzeniu, to ok kiedy w wodach płodowych

nie uczysz się pływać a na przystanku nie ma

rozkładów, zero nakładów mowy, czy moje

dźwięki są wysokie a nieba niskie, czy twój

dotyk może być żyłą i skałą.

 

 

Grzegorz Olszański

 

Pan od dramatu

 

To będzie komedia –

powiedział Estragon po pierwszych zajęciach

z panem od dramatu.

 

W tych swoich spodniach

pamiętających erę Grotowskiego,

przykrótkiej kurtce z demobilu,

czarnym krawacie

rysującym się na czarnym tle

czarnej koszuli,

i budżetowych cichograjach,

z którym dobiegały dźwięki kapel,

które rozpadły się jeszcze

przed erą mamutów,

nasz pan od dramatu

wyglądał jak memiczna

odklejka.

 

Prolog miał jednak w porządku.

 

Gdy inni mówili nam,

że granice ich języka

są granicami naszego świata,

on tylko kiwał głową

na znak niepokoju.

Zaraz potem wyciągał sprzęt audio

i puszczał nam jakiś porysowany kulami

protest song, w którym stało,

że mamy sobie wyobrazić

świat nieposiadający

granic.

 

Gdy inni robili nam prezentacje

na temat fabulacji,

misteriów i mięsopustów,

końcówki Becketta jako początku brutalistów

różnicy

między zdarzeniem, motywem a wątkiem,

pan od dramatu

dygotał jakby wpadł do Lety.

 

Następnie kazał nam wykuwać

w kamieniu kartek

bohaterów,

których kładł

potem na kozetce projektora

i niczym psychoanalityk

wydobywał z ich wypełnionych

literami głów

to, co niespójne i wątłe.

 

4.

Gdy Biblio i Teka

nie zaliczyły colloquium

z pisania nekrologów

i robiły monodramę,

bo groziło im powtarzanie przedmiotu,

pan od dramatu

wzruszył tylko ramionami.

 

Zamiast wysłać je na korepetycje

do domu pogrzebowego

przez całe zajęcia projektowaliśmy

grę planszową

w oparciu o historię Edypa.

 

Wygrywał ten,

kto obdarzył głównego bohatera

największą ilością

kompleksów.

 

5.

W drugim trymestrze

naszych spotkań coś się wydarzyło.

Co? Nikt nie wie, próżno pytać

chóru.

 

Podobno na nowo zaczął studiować

etykiety alkoholi,

rzuciła go żona,

sponiewierał syn,

opętało fatum,

 

przegrał mecz w fornite,

zaliczył tajlandzką

zasadzkę.

 

Inni mówią,

że zmarła mu

nieżyjąca matka,

zmartwychwstał

przemocowy ojciec,

odwiedził go duet windykatorów

z firmy Jekyll & Hyde,

odstawił tabletki,

przeszedł biegunówkę.

 

Od tego czasu nasz pan od dramatu –

tako rzekł Estragon –

to była tragedia.

 

6.

Skoro Eurypides

mógł odebrać staranne wykształcenie

atletyczne – powiedział

na pierwszych zajęciach po swojej przemianie –

To i wy musicie popracować

nad mięśniami

ducha.

 

Odtąd chłopcy musieli robić

pompki na kościach

umarłych,

a dziewczyny całe noce spędzały przed lustrem

ćwicząc uparcie słowa

autohejtu,

szlifując

mowę

samonienawiści.

 

Na każdych ćwiczeniach

urządzał nam poligon,

w trakcie którego obrzucaliśmy się błotem,

musieliśmy rozbrajać

głupie miny

innych,

a następnie inscenizować

sytuacje graniczne,

które potem kazał nam

nanosić na mapy

kartek.

 

Unikacie

środków przeciwbólowych –

powtarzał –

Któregoś dnia cierpienie

napisze cienkim skalpelem bólu

na waszych ciałach

dzieła odporne

na działanie

czasu.

 

W ramach laboratorium dramatu,

które prowadził

kazał nam obowiązkowo rozpisywać

alerty RCB

na akty i sceny,

a następnie zarzucał im

brak efektów specjalnych,

deficyt didaskaliów,

niedobór makabry.

 

Ze wszystkiego, co czytam,

lubię tylko to, co krwią było pisane –

powtarzał, a następnie organizował

obowiązkowe pojedynki z cieniem,

walki MMA

jednoaktówek i monodramów,

które lądowały potem bez czucia

i połowy kwestii

na deskach

teatru.

 

Nie było tygodnia, żebyśmy

nie byli na marszu milczenia

w intencji

wykastrowanych piórem,

zaszlachtowanych długopisem,

pokreślonych i podartych,

utworów,

które dyżurni ekshumowali z dołu

kosza.

 

Dramaturdzy mają serca zimne

jakby trzymali je

w komorach kriogenicznych –

powtarzał –

Doskonałość sztuki otrzymuje się

w zamian za takie

kalectwo.

 

Gdy któregoś dnia

w ramach zadania domowego

kazał nam pójść

do sypialni rodziców,

byśmy zobaczyli

jak naprawdę wygląda scena pierwotna,

miarka się przebrała.

 

Epilog skreślił

rzewny żalipost do rzecznika

praw i obowiązków,

który z kolei wystosował list żelazny

do Departamentu Losu.

 

9.

Nie minął tydzień, gdy urzędowy

deus ex magistratus officina

wziął się do roboty.

 

Podobno odszedł na własną prośbę,

podpisał wypowiedzenie za porozumieniem stron,

rozwiązał umowę w trybie błyskawicznym.

 

To była tragikomedia –

zasuflował Estragon,

a zaraz potem

zaczął rozglądać za kurtyną

 

ostatniego wersu.

 

 

 

AUTORKI I AUTORZY NUMERU:

 

Paweł Majcherczyk – autor tomów poezji: Zaburzenia mowy (2021), Ponieważ (2018) oraz książki krytycznoliterackiej Usługi zecerskie (2020). Szkice, wiersze, recenzje publikował m.in. w: „Twórczości”, „Odrze”, „artPapierze”, „Wyspie”, „Indeksie”, „eleWatorze”.

 

Martyna Pankiewicz – wrocławianka, finalistka Połowu, Konkursu FDF i Jacka Bierezina (2021). Publikowała m. in. w „Odrze”, „Afroncie”, „Twórczości” i „Fabulariach”. Autorka tomu czym się żywi ziemia i martwi, który ukazał się w 2023 roku, nakładem Wydawnictwa papierwdole.

 

Maria Czekańska – poetka przed debiutem książkowym. Dotychczas publikowała m.in. w „Stonerze”, „Odrze”, „Wizjach”, Liberté!, “Przekroju”. Jej pasją jest chodzenie na skrajach. Jest autorką wywiadów, które przeprowadziła m.in. z Elką Łapczyńską, Zofią Bałdygą, Iją Kiwą czy Piotrem Janickim. Mieszka na Śląsku.

 

Łukasz Suskiewicz – prozaik, wydał zbiór opowiadań Hotele.

 

Grzegorz Olszański – autor kilku książek, akademik, poeta w stanie spoczynku. W razie wezwania do służby jednak się nie uchyla. Prezentowane wiersze pochodzą z przygotowywanej właśnie książki Pan od ars moriendi i inne twory rymopodobne.

 

Anna Hauser – zajmuje się fotografią od 2018 roku. Jej prace będą prezentowane w galerii Ósmego Arkusza w 2024 roku.

 

 

 

Redakcja ÓSMEGO ARKUSZA:

Krzysztof Śliwka

Kontakt: anty.babilon.magazyn@gmail.com 

 

 

 

Odsłuchaj treść artykułu
Array ( [post_type] => post [posts_per_page] => 8 [post_status] => publish [orderby] => Array ( [meta_value_num] => DESC [date] => DESC ) [meta_key] => sticky_post [ignore_sticky_posts] => 1 [tax_query] => Array ( [0] => Array ( [taxonomy] => category [field] => term_id [terms] => Array ( [0] => 470 ) [operator] => NOT IN ) ) [category__in] => Array ( [0] => 15 ) [category__not_in] => Array ( [0] => 470 ) )

AKTUALNOŚCI

Dodano: 18.09.2024 04:00

„Lobster” – prapremiera

Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu wspólnie z Teatrem Kombinat przygotowuje prapremierę spektaklu pt. „Lobster”. Spektakl powstaje w ramach współpracy wrocławskich artystek – pisarki i dramaturżki Agnieszki Wolny-Hamkało oraz reżyserki Katarzyny Baranieckiej. pokaż więcej »

Dodano: 17.09.2024 13:47

Głosowanie na tematy do programu Kongresu Kultury

Od 18 do 25 września głosujemy online na tematy debat, spotkań i dyskusji zgłoszonych do programu Kongresu Kultury Wrocławia i Dolnego Śląska, który odbędzie się w październiku br. pokaż więcej »

Dodano: 17.09.2024 12:03

Oświadczenie dyrektora OKiS we Wrocławiu

Oświadczenie dyrektora Igora Wójcika o odwołaniu wszystkich wydarzeń i działań kulturalnych współorganizowanych przez OKiS we Wrocławiu, zaplanowanych w regionie w dniach 17-22 września. pokaż więcej »

Dodano: 19.08.2024 13:46

Kongres Kultury Wrocławia i Dolnego Śląska

W dniach 25-26 października br. pod hasłem "Sztuka współpracy" odbędzie się Kongres Kultury Wrocławia i Dolnego Śląska adresowany do wszystkich osób zainteresowanych i zajmujących się szeroko pojętą kulturą. W programie m.in. debaty, dyskusje i warsztaty, wybory do dwóch Rad Kultury oraz działania artystyczne we Wrocławiu oraz w regionie. pokaż więcej »

Dodano: 02.08.2024 14:08

Wyniki drugiego naboru do programu: Osiedla Kultury i Sztuki

Trwa nabór projektów do programu Osiedla Kultury i Sztuki. Środki przyznawane są do momentu ich całkowitego wyczerpania. Zachęcamy do poznania listy projektów, które już otrzymały dofinansowanie w trwającym naborze. pokaż więcej »

Dodano: 18.09.2024 13:00

ODWOŁANE – ROZŚPIEWANY DOLNY ŚLĄSK – KONCERTY PLENEROWE JANUSZA CEDRO – LATO 2024

Zapraszamy na koncerty wrocławskiego wokalisty i instrumentalisty - Janusza Cedro. W programie najpiękniejsze piosenki polskie lat 60. i 70. Na wszystkie koncerty wstęp wolny. pokaż więcej »

Dodano: 18.09.2024 13:00

ODWOŁANE – 3KWADRA – KARKONOSKA NOC ELEKTRONICZNEJ AWANGARDY /STARY KSIĘŻYC – SIERP/

Zapraszamy na multimedialne przedsięwzięcie do schroniska HALA SZRENICKA. Trwający dwa dni projekt stanowi sensoryczną podróż, w której waloryzacji ulega dźwięk, obraz oraz indywidualne relacje z naturą. Uwaga! Koncert odwołany. pokaż więcej »

Dodano: 18.09.2024 13:00

ODWOŁANE -„Z klasyką przez Polskę” | POLISH CELLO QUARTET

We wrześniu czekają nas kolejne koncerty muzyki klasycznej w ramach cyklu „Z klasyką przez Polskę”. Tym razem wystąpi formacja POLISH CELLO QUARTET, wykonująca utwory Fryderyka Chopina w opracowaniu na cztery wiolonczele. pokaż więcej »

Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)