Udostępnij:

Dodano:

01.06.2024 12:58

8 ARKUSZ. 6/2024

ŻARTY NA BOK

 

Końcowa scena odcinka Sarcastaball South Parku, w której Randy Marsh nie może już niczego powiedzieć, by nie brzmieć sarkastycznie, uświadamia bohaterowi, że pozycja ironisty odbiera mu możliwość skutecznej komunikacji. W czerwcowym numerze 8. Arkusza zastanawiamy się, jak wyglądają strategie retoryczne młodych pisarzy i pisarek, którzy opierają swoje teksty na żarcie, humorze i ironii. Czy humor może być narzędziem politycznej walki, co komunikują poetki i poeci, wykorzystując strategie oparte na żarcie/zgrywie/ironii, a wreszcie: czy możemy uciec przed żartowaniem? W ankiecie na pytania te starają się odpowiedzieć: Łukasz Żurek, Mateusz Żaboklicki, Barbara Rojek, Tomasz Bąk, Zuzanna Sala i Maciej Sowicki. Następnie prezentujemy wiersze: Dominika Bielickiego, Joanny Pauli Oklińskiej, Patryka Kosendy, Joanny Łępickiej, Przemysława Wechterowicza, Krzysztofa Katkowskiego, Sylwestra Gołębia i Macieja Sowickiego, a na koniec pozostawiamy Państwa z fragmentem prozatorskiej książki Aleksandry Kasprzak. A teraz uwaga, dowcip: „Co robi poeta w nieprzysiadalnym nastroju, gdy zje za dużo aronii? Aronizuje”. Zapraszamy do lektury.

 

Redakcja 8. Arkusza 

 

 

ANKIETA

 

  1. Czym jest współcześnie humor w poezji?
  2. W jakim celu młodzi autorzy i autorki wykorzystują poetykę opartą na śmieszności/zgrywie/niepowadze?
  3. Czy ironia wciąż jest ważną kategorią dla młodej poezji?

 

Zuzanna Sala

  1. Zdaje się, że humor jest – jak i wszystkie inne strategie – narzędziem poetyckim służącym do tego, by mówić różne rzeczy na różne tematy. Czasem śmiech ułatwia mówienie rzeczy na tematy trudne i wtedy mamy do czynienia z rodzajem literackiego coping mechanismu. Innym razem jednak może stanowić wentyl do spuszczania patetycznych naddatków, sposób na delimitację granicy jakiejś komunikacyjnej wspólnoty czy rozrywkowy czynnik podnoszący czytalność wiersza. I nie ma tu raczej obwarowań.
  2. W bardzo różnych celach, od przymilania się do czytelnika po retoryczne próby przemodelowania komentowanej hierarchii. Ja najbardziej lubię w poezji humor agresywny, konfrontujący się z faktem, że jest narzędziem przemocy i jako taki może uderzać ideologemy i opowiadać się po określonej stronie barykady. A więc również taki, który nie mydli oczu wspólnotowością burzącą wszelkie mury ani nie cytuje autotematycznie Gogola, tylko zgrywa się z tego, co na zgrywę sobie zasłużyło.
  3. Jak najbardziej, jeszcze jak. Gdyby ironia była zła, to Bóg by inaczej świat stworzył. A tak serio: wydaje mi się, że krucjata antyironiczna dotyczy bardzo specyficznej definicji tego pojęcia, usytuowanej w konkretnych fascynacjach teoretycznych (wskrzeszanie ironii romantycznej, twórczość jako gra, przewaga czynnika podmiotowego nad przedmiotowym etc. etc.). I to jest chyba osobny problem, trochę niezależny od tego, że ironia retoryczna jest żywa i potrafi bardzo sprawnie szlifować ostrza dowcipu.

 

Łukasz Żurek

  1. [Pondering-my-orb-meme]

Nie wiem, na ile takie uogólnienie wytrzyma próbę czasu, ale zaryzykowałbym taką myśl. Otóż humor we współczesnej poezji jest klejem pozwalającym łączyć ze sobą na pozór nieprzystające aspekty jednego doświadczenia czy sposoby mówienia o rzeczywistości. (Oczywiście, humor we współczesnej poezji wciąż zachowuje funkcję, jaką miał wcześniej. Chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi na coś, co wydaje mi się specyficzne dla współczesności). Pamiętam, jak najpierw roześmiałem się, potem przeraziłem, a w końcu podrapałem po głowie, czytając w debiucie Patryka Kosendy taki fragment: Białasek Limbo w fabryce rzęzi. Skurwiel w cylindrze Białaska więzi, ale jeszcze dzień – wyjdzie stąd, połknie wymiar, spali schron. Przesunięcie wierszyka Juliana Tuwima i połączenie go z podobnie przesuniętym fragmentem jednohitowca zespołu Emigranci – no komediowe złoto, proszę państwa. Ale jednocześnie tym humorkowym wytrychem otwiera się tutaj przestrzeń dla bardzo frapujących treści, które być może nie byłyby aż tak frapujące, gdyby nie ten wytrych. Albo weźmy Integrację Dominika Bielickiego, przy której rechotałem nie raz:

 

Dotąd nie grali w kręgle,

a teraz mają turniej kręgli z medalami

w hulakuliwbuwie.

 

Chodzi o to, żeby się rozpędzić,

i rozbujawszy kulę,

pierdolnąć.

 

W puencie wiersza faktyczna, współdzielona przez bohatera z innymi radość z „pierdolnięcia” kulą splata się z mikroobserwacją dotyczącą specyficznego klimatu firmowych imprez integracyjnych, w czasie których menadżerom średniego szczebla włącza się małpa i przez chwilę tak jakby nikt nie pamięta o nierównościach w siatce płac. Humor pozwala Bielickiemu wyartykułować te dwa punkty widzenia – pijacko-testosteronowe jaranie się tym, że kula pierdolnie; punktowa analiza ideologii „integrali” – jednocześnie, lekko, przekonująco.

Przepraszam, że się tak rozpierdaczam o szczególikach, o konkretnych wierszach albo (jeszcze gorzej) fragmentach wierszy, ale problem z generalizacją jest chyba składową tego, co według mnie specyficzne w humorze we współczesnej poezji. Zauważam, że ten humorek zaszedł wtedy, gdy uchwyciłem go w trakcie lektury. O czym więcej za moment.

  1. Chyba najciekawsze, najoryginalniejsze rzeczy w kwestii infuzowanej humorkiem poetyki wydarzyły się niedawno w Pasożycie Filipa Matwiejczuka. Rzadko ostatnio zgadzam się z Dawidem Kujawą, ale zgadzam się z tym, co napisał w swojej recenzji Pasożyta, gdy podkreślał niebywałą zdolność Matwiejczuka do szybkiego przechodzenia między planami semantycznymi wiersza. W swojej drugiej książce Matwiejczuk często wychodzi od supergłupkowatego pomysłu (a co, gdyby w czyimś mieszkaniu zamieszkał tasiemiec?) i doprowadza te pomysły do tak niespodziewanych miejsc, że nic nie tracąc ze swojej uroczej supergłupkowatości, zmieniają się w bardzo dobre, wciągające, poruszające wiersze/poematy. Przykład: Tajemnica Kosmicznego Fiu-Bździu to jednocześnie: poemat o byciu samochodem – Matwiejczuk pokazuje, jakie potencjalne dziwactwa wynikają z faktu bycia samochodem –  poemat dotyczący granic sprawczości względem kryzysu klimatycznego, po prostu bardzo zabawna opowieść, skomplikowana autofikcyjna konstrukcja i głupi, głupi pomysł. A przy tym nie ma w Pasożycie mowy o jakimkolwiek sygnalizowaniu „przechodzenia” od serio do buffo, od cięższych, quasi-wyznaniowych momentów do totalnej odklejki – wszystko dzieje się tak jakby samo. Wciąż jesteśmy w obrębie myślenia o humorze jako kleju, ale autorska strategia Matwiejczuka pozwala mu na lepienie ze sobą w ryzykowne i spójne całości tak wielu elementów, że nie mowy o żadnym zgapianiu czy wpisywaniu się w trend.

Tudzież zajrzyjmy na chwilę do Zeszytu ćwiczeń Joanny Łępickiej. Początek wiersza Sonet:

 

Mało co sprawiło mi tyle przyjemności, co jesienny krzew jeżyn.

Romantyzm. Od kury sąsiada do jeżyn jest 37 kroków. Tyle dzieliło Rim-

Bauda od śmierci. Haha, Stara, mówiłam ci, że jestem stara i nie

potrafię pośmiać się w wierszu. (…)

 

Wbitka z rozmowy z koleżanką zawiera nieudany żart, który niby niechcący zaświadcza, że Łępicka nie potrafi pośmiać się w wierszu, mimo iż przed chwilą się w nim przecież pośmiała (Haha) i mimo iż suchara nie da się opowiedzieć przypadkowo. Przyjemnie się to od siebie odbija i jednocześnie poprzez swoje niedopasowanie do reszty strofy subtelnie wskazuje na jedno z interesujących Łępicką w Sonecie napięć (między narzuconą strukturą sonetu a włączaniem do niego idących w różnych kierunkach obserwacji, kmin, intuicji). Ile można znosić w wierszu?, zapyta Łępicka pod koniec Sonetu, mówiąc jednocześnie o kurze znoszącej jajka (wyrazistej alegorii poezji) i o nośności wiersza, który czytamy. W Zeszycie ćwiczeń pokazuje, że można w wierszu znieść niejedno jajo bez uszczerbku dla jego (wiersza, nie jaja) kompozycji. Dobrze pokazuje to kawałek Vilanelli:

 

(…) leżę w domu słucham Radia Chlew

 

i to czynność znakomita jak Mountain View

Marcina Cz. Źle stawiam pytania no i Siema

i cały mój gnój zamienia się w śpiew

 

Moment, w którym zorientowałem się, co muszę zrobić, aby „View” rymowało się ze „śpiew”, uważam za jeden z najśmieszniejszych momentów w polskiej poezji w 2023 roku i jeden z najciekawszych sposobów na ogranie struktury rymów vilanelli tak, aby użyć jej do powiedzenia konkretnej rzeczy (kto ciekaw, niech sprawdzi etymologię słowa vilanella).

  1. Ironia wycelowana, sproblematyzowana, wymierzona w coś/kogoś chyba nigdy nie przestała być dla polskiej poezji współczesnej ważna – i bardzo dobrze. Ironia jako debilny demanizm, to całe „język-mówi-nami” itd., istniała właściwie tylko jako fikcja krytycznoliteracka i dziś już nikt nie przywiązuje do niej zbytniej wagi – i bardzo dobrze. Natomiast zaskakująco mało – już od dłuższego czasu – mamy parodii i pastiszy, na geście ironicznym wszak ufundowanych. Pojawiające się na Facebooku parodie dykcji šalamunowskiej były nieśmieszne dlatego, że nietrafione, oparte na zasadniczym nieporozumieniu dotyczącym tego, o co w tej dykcji chodzi (a jeśli nie do końca się wie, co się parodiuje, to parodia musi być nieudana). Prześmieszna parodia (ekhem) szkoły przekładu piosenkowego Filipa Łobodzińskiego opublikowana swego czasu na łamach „Stonera Polskiego” zaowocowała co prawda kontynuacją, ale już nie tak wyrazistą jak Jestem Barbi-dziewcz, z różu mój świat jest./ Żyć w plastiku! Fiku miku!.

Zaskakująco mało jest poezji, która próbowałaby ironizować na temat rozmaitych współczesnych mód kulturalnych. Mistyczne kontakty z grzybami (wsłuchaj się w te plechy, usłysz w nich komunizm!)… Tajemnicza wiejskość, która nagle jest spoko, bo ktoś gdzieś uznał, że zaczarowywanie świata to sposób na walkę z „Systemem”… Przenoszona drogą genetyczną trauma pańszczyzny odkrywana w momencie, gdy ktoś czuje, że źle nakłada wasabi na kawałek sushi… Jest możliwe, że ubolewam nad tym tylko z tego względu, że mam z tymi modami do czynienia jako pracownik naukowy i chciałbym, żeby ktoś je ładnie obśmiał (proszę, zróbcie to). Znacznie bardziej prawdopodobne jest jednak to, że owe mody pozwalają poetom i poetkom całkiem dobrze funkcjonować w polskiej professional-managerial class. Tym samym potencjalna ironia natrafia na ekonomiczne uwarunkowania i se głupi ryj rozwala.

 

Mateusz Żaboklicki

Jeśli zdarza się, że jesteśmy świadkami nieudanego gagu, niesmacznego dowcipu, żenującej gry słownej, to wyłącznie dlatego, że immanentny dowcip rzeczy został nieprawidłowo wskazany albo niezrozumiany.

Wszystkie rzeczy z konieczności mogą być śmieszne. Również i słowa. Tak jak wskazują swoje możliwe miejsca w strukturach metrycznych czy gatunkowych, tak jak wskazują zawsze na kompletną listę swoich rymów – tak samo wśród swoich ciężarów dźwigają ciężar swoich żartów.

Innymi słowy żart zawsze jest opcją, zawsze jest pod ręką. Jeśli żartujemy, czego nie robimy? Jeśli nie żartujemy, wymaga to uzasadnienia.

A ironiści psują młodzież i są bezbożni.

 

Barbara Rojek

  1. Jajca, błazeństwa i dowcipy są przeróżnymi rzeczami, ale kiedy spojrzy się na takie przykłady wierszy czy poematów, gdzie co jakiś czas ktoś strzeli z żartu, chociaż niby temat jest nie do żartowania, to pozwala uchwycić chyba jedną wybitnie ważną funkcję humoru. Kiedy Laura Osińska w zmyśl[ ]zmysł zaczyna wiersz od frazy elo, ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić, by skończyć ruchasz się czy trzeba z tobą żyć i umierać, albo kiedy podmiotowi Bailoutu Tomasza Bąka żarty same pchają się na usta, by zaraz zostać przez podmiot zgaszone albo spalone (jak sektor FIRE, ha!) – to jest to taka procedura przechodzenia, między nastrojami, albo lepiej: próba oddania dziwnej pozycji podmiotu, niejednoznacznego charakteru zjawiska, o którym się pisze – czy to miłość, czy to wielki kryzys. Taki klej, co klei dwie, albo więcej, strony medalu.
  2. Chwycę się jednego takiego zgrywusa – Mateusza Żaboklickiego – bo w nowej książce Garadobedaro pokazał, że żarty czasem pojawiają się tam, gdzie jest ciemno, gdzie się woli nie mówić całej prawdy, żartowałem bo przecież żartowałem prawda / Ciemnemu lepiej w ciemności, ale też, że żarty mogą pełnić funkcję ratunkową, są żarty ostatniej szansy, żarty histeryczne, uwaga ludzie będzie żartowane / rewaloryzowane będą zyski / i straty będą opanowywane. To bardzo mądre, a chyba nie tak często się o tym pisze.
  3. Na pewno jest, ale chyba jest to raczej ironia, można tak to nazwać, lokalna, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi poezja, która ma ambicję mówić coś o szeroko rozumianej rzeczywistości. Ironizuj sobie robaczku – system to średnio obchodzi, a ty nadal jesteś w nim. Ale można ironicznie opowiadać o swojej pozycji w systemie i wtedy to jest taka bezsilna ironia (tu ponownie chyba najlepiej widać to u Bąka, któremu ironia nie przeszkadza, a wręcz pomaga wyłożyć bardzo konkretne stwierdzenia o rzeczywistości). Ale chyba ironizować na większą skalę też ostatecznie można, tylko to wymaga bardziej złożonych operacji, jeszcze jakichś innych chwytów, tak żeby nie zostać wielmożnym/ą ironistą/ką, którym się wydaje, że stoją gdzieś poza albo ponad.

 

Tomasz Bąk

  1. Częstą odpowiedzią na tak postawione pytanie są, pochodzące z innych czasów i niezbyt

pacyfistycznie zorientowanych porządków, „zbroja” lub „tarcza”, ale wolałbym nie korzystać z tych rekwizytów, wydają mi się mało poręczne i nieco przyciężkie. Powiedzmy więc, że humor to sprawdzona przeciwdeszczowa kurtka, dzięki której jesteśmy przygotowani na to, co za oknem, a to przecież są na ogół bardzo niesprzyjające warunki.

  1. Najnowsze badania przeprowadzone na reprezentatywnej grupie czytelników poezji jasno

wskazują, że przeciętna czytelniczka jest w stanie znieść dokładnie trzynaście setnych sekundy w pełni poważnego przekazu poetyckiego raz na dwadzieścia siedem lat, po czym zajmuje się czymś innym. Ciężko nazwać to przesadnie obszernym oknem pogodowym, dlatego robim, co możem.

  1. Myślę, że to trochę tak, jak z szerokością nogawek spodni, to zagadnienie raczej z porządku czasu cyklicznego, a nie linearnego. Kręcę się tu na tyle długo, że widziałem już ironię, postironię, dyskursy metaironiczne, podejrzliwe traktowanie ironii i zwrot w kierunku szczerości, potem chyba znowu była ironia, ciężko powiedzieć, co przyniesie następny kwadrans.

 

Maciej Sowicki

  1. Humor jest wielkim nieobecnym na salonach, lecz wciąż modnym graczem na ulicach.
  2. W celu rozbrojenia bomby patosu i skrócenia odległości pomiędzy autorem a odbiorcą.
  3. Ironia zawsze będzie ważną kategorią w poezji, wynika to wprost z niedoskonałości narzędzia, jakim jest język; chęci dystansowania się od jego nieznośnej dosłowności. Ironia będzie coraz ważniejsza, będzie mutować wraz z ilością bodźców serwowanych przez podkulturę masową.

 

 

Dominik Bielicki

 

Zwroty

 

ano tak miałam panu powiedzieć
że ta patelnia nie jest do indukcji
oczywiście że pamiętam pana
ale nie ma już zwrotów

jakiś czas temu znieśli zwroty w całym państwie
przyjdzie pani kierownik i pana załatwi
paragon w porządku towar w pudełku ale zwrotów nie ma
trzeba kupić inny towar za tą samą kwotę

pan nie ogląda telewizji? tak właśnie myślałam
bo mówili nie raz i nie dwa razy
mamy podobne modele na indukcję
to jeszcze nic będą chodzić po domach

 

 

Bumerang

 

najgorszy uczeń ma dorosłe pismo
wyjeżdża z zeszytu na motocyklu
można pisać litery bez trzymanki
pani jest w radiu lekcja na księżycu

zeszyt leci i spada w drugim końcu sali
on jeszcze go kopnie jeszcze gra nim w syfa
co luzuje zszywki tak że cały chodzi
najgorszy uczeń patrzy na szkołę

przez zajebaną z pracowni ekierkę
wlecze się na osiedle autobusem – kolego
masz rozpięty plecak – chyba pana stara –
wyrywa z ekierki przeciwprostokątną

żeby odstrzelić tego drugiego od końca

 

 

Wspólny język

 

kiedy De Musset ujrzał na Polach
przyjaciółkę swojej byłej
zbliżył się i od razu
znaleźli wspólny język

ona broniła koleżanki
on przedstawiał swoje racje
aż wygarnęła mu za kogo go uważa
a on wyznał że smuci go to

nie od dziś wtedy postanowili
kontynuować przy podwieczorku
przesiadł się więc do karety
oddawszy dżokejowi konia

 

 

Joanna Paula Oklińska 

 

zanim zdiagnozujesz adhd sprawdź czy nie scrollujesz tiktoka po nocach

 

bierny układ dyskomunikacja ty ja i babeczki z proszku jaki to

gatunek           Making weird creatures from mouldable

plastic             Venus signs your

beauty: ii         Współczesna poezja zaangażowana przegląd 2023

ja się angażuję w: przeżyć kochać głaskać drzewa modlić się do

wody ja się angażuję w pisanie emaila błagam proszę mi

pozwolić za najniższą krajową klepać

granty bardzo mi

zależy ja mam metr pięćdziesiąt osiem też jestem najniższą krajową

biedroneczką

moje przyjaciółki czytają artykuły moje przyjaciółki układają włosy

na żel kupują nowe buty

moje przyjaciółki są brane na poważnie moje przyjaciółki

płaczą jedząc budyń moje przyjaciółki nie tęsknią do domu

 

 

gdybyś był warzywem byłbyś kiszonym ogórkiem 

 

kwas mlekowy cyklem nocki na resorach przeuczone kafelkami na

neoliberalnym instagramie

będę miała prestiż wynajmę żaglówkę

będę kręcić hajs w sterylnym białym gabinecie

ukręcę kołacze

na rodzinne imprezy śluby i pogrzeby urodzę dziedzica

będę wam

moją muzą jest mój prawnik mówi

miau miau kotek srau

 

 

Patryk Kosenda

 

Wolę być preclem niż człowiekiem

 

Darowane tuczy rozkoszniej:

wszystko stoczy w ogon.

 

Złośliwość Rzeczy Niedożywionych

vs

Polepiona Na Ślinę Dzikość Żołądka

vs

Omszały Salceson W Sakwie Synalka Kaznodziei

 

Jestem kuchnią, przez którą przebiega

dubler Stevieslava Seagala.

 

Zrzuca rondle,

poturla kartofle,

i już go nie ma.

 

Nażreć się Ruchu.

Filetować Światy.

Zarumienić Myśl.

 

Dopóki nie zajebią – być nie do zajebania.

 

 

Najmniejsza w powiecie lastrykowa karuzelka

 

Musztardzianolicy ziom zaślubił ślimaka z glebą.

Czemu miałbym zdradzać ci, co mi zdradzał ojciec?

Sądzisz, że on zdradzał mi, co mu zdradzał ojciec?

 

Zapyziałe pałace Umysłów.

Łapka Nałogu.

Kapuśniaczek Mózgów.

 

Na regale pełno płaczących tatusiów, bongo z czipsów,

nadgryzione dociekania psa. Boleść i komitywa.

Nie odróżniam ciebie od twojego domu.

 

Mięsisty cekin wpatruje się w syna jak w zmurszałą tęczę.

Byłeś przekonującym irlandzkim terrorystą, tato!

Zatańcz ze mną, tato!

 

 

Interesuje mnie sztama światów

 

Pozycja dojazdowa na odpierdol,

gdy Późny macha chorągiewką.

Świat i ludzie. Dziadów-kwiatów

 

już nie robią, chyba że na wnuczka.

Ucałowany sygnet wytrzeć w kubrak.

Zaklinacz Ryja 3: Wyżuta Lufka.

 

Opowiem wam historię o obwoźnym kaznodziei,

[gdzie się podziali spin doktorzy mego serca?]

który wbił do pijarów na rekolekcje,

a ja nauczałem go o diable.

 

Innym razem. Znużmy zagłady w rubasznym imadle.

Za konsoletę wchodzą: Jean Claude Kurczaczek z Rożna,

DJ Dupcio Dupcio, Armin van Pierduś, Angelo Psindäxxx

i Ąkły Mike.

 

Największe osiągnięcia tej cywilizacji:

eurodance i sałatka jarzynowa.

Bliknij mi serce w serdecznej podzięce

i zaczniemy ją od nowa.

 

 

Joanna Łępicka

 

***

 

a kiedy umrze mój brat i kiedy umrze mój brat

i kiedy umrze moja siostra i jeśli umrze jeszcze

jeden mój brat nikogo już przy mnie nie będzie

będzie tylko obowiązek ciała tylko ciała żart

ale poza tym co widzą oczy

 

 

Przemysław Wechterowicz

 

PRZENOŚNY FIK W FUTRA

 

O świcie maciora api wyprowadzi młode na skraj dżungli

                        i wtedy będzie można ją wydoić.

Jeremi Przybora „Polowanie na maciorę api”

 

W końcu przecież, codziennie, to się je chleb, przeciera się –

                        rzęsy swoje, a może nawet – rzęsy horyzontu.

Kazimierz Biculewicz „Mrówka muzyczna”

 

To może

 

fik w futra. Co? Albo zjeż we wtorek? Są już goście, prosimy

wchodzić. Pocałunek pani domu z jesiotrem, na czczo. A pana

w domu nie ma. A gdzie jest?

 

 

Tylko zostaw

 

je jeszcze na gazie…! Cały mój świat dziś – fasolki edamame. Sos

mangowy lany prosto, po turecku. Natomiast w lusterku wstecznym

tłumiony śmiech. Tamta lala i monter kadłubów okrętowych to-

ną w szczęściu. Co porabiacie o 17:00?

 

 

Na stoliczku

 

szamotałam się z ciastem pierogowym. On jest jaszczurką

zakochaną w kinetycznym piasku, temperatury pokojowej.

Pragnę go pieścić, walczyć dla niego o niesyntetyczną pościel

w pensjonacie górskim. Za kinkiet robi tam prącie Aladyna.

 

 

Albo dlaczego

 

pan nie ma duchowych potrzeb, a tamten pan tak?

Kompozycja: para guślarka & pan przekąsza płaty darni

z łąk torfowych, świeże. Wszechświat robi dziurkę-nakłucie

i wychodzi z niej spóźnialska dziewica, taka: W O W at midnight.

 

 

Czy jest

 

tu ktoś na literę p? Jest duży ptak uczulony na plujki. Wstrzą-

sa nim seria kichnięć. W cieniu łopianu poleguje mężczyzna.

Myśli ma suche i przestronne, na seledynowo. Włącza się

w narrację i odnajduje w niej śrubkę. Tę szczęśliwie zaginioną.

 

 

Krzysztof Katkowski

 

Sant Jordi

 

Sklep mięsny

jest otwarty tak samo, jak zawsze.

Podobnie kwiaciarnia,

sklep z tytoniem

i bar.

 

Przez miasto

ciągną się rozłożone książki,

ty i ja i

jeszcze kilka wyrażeń.

 

Do sklepu z ezoteryką zaprasza

figura brodatego starca.

 

 

French Press

 

Zobaczyć, jak schodzi w dół,

poniżej, i widać

walkę ciśnień ze sobą,

ciśnień, z których później

jest kawa.

 

Dobra, kupiona niedawno

3 dni przed Sant Jordi

w tureckim sklepie, u sklepikarza

imieniem Umut.

 

Umuta, nie „paqui”.

 

 

Sylwester Gołąb

 

Pociągi i ptaki

 

wysypiska pożary

składy PKP Cargo

samoloty chwytane w butelkę i uwalniane

muchy i obiekt ich pożądania

 

pociągi ptaki

i jeszcze kilka innych rzeczy

człowiek zwierzę w rumianym lesie

wąska droga do dalekiego królestwa

 

odległość od lasu

i tory w granicy miasta

 

telefon do wbijania gwoździ

i młotek na mecz piłki nożnej

 

 

Suchy sen sprzątacza

 

biała mewo leć wysoko pod obłoki

niech usłyszę twoje kroki

 

mimo braku aktualizacji

dorosłem

 

kurojady i ludojady golą nocny zarost

Maksymilian z kolbą kukurydzy

i Franciszek w jaśminowym ryżu jadą do roboty

Franciszek buduje dom na Morawach

Max ma złe markery

i Odyna w atramentowej plamie

 

czyszczę srebrny kran

księżyc gotowane jajo stoi nad Lifjellem

jeden koleś od rozsupływania

mówi że piszę dziwne wiersze

tak może powiedzieć tylko ten

kto nie widział jaja nad Lifjellem

 

czyszczę srebrny kran

Chińczyk miga w lustrze

mówi 早上好

na szczęście nie myje rąk po wyjściu z kibla

 

srebrny kran jest nadal srebrny

biały zlew jest nadal czarny

 

 

Maciej Sowicki

 

***

 

Zapytała: czy na pewno ją kocham?

Na pewno to Andrzej

Lepper nie powiesił się w swoim gabinecie – tylko na tyle mnie stać –

po paplaniu się w rynsztokach miłości, po miesiącach

z PornHub premium już na nic mnie nie stać

w łóżku i wierszach same pustki, prześwity,

poplamiona notatka „Alain Delon umierał na ekranie

dwadzieścia kilka razy (sprawdzić ile razy umierał

Pawel Deląg)”

 

 

Aleksandra Kasprzak

 

Dzień, w którym skończył się świat 

 – Matce odjebało – poinformował górnolotnie stary.

Dźwięki dzwonu niosły się przez całe osiedle. Aneta uderzała chochlą w dolną krawędź, a Marta zajadała się rzeźbę z sera w kształcie sera. Mama siedziała na walizce i nerwowo głaskała zawilce.

– ZNISZCZYSZ TRADYCYJNĄ RODZINĘ! – grzmiała starsza siostra, podbijając wagę słów nadaktywnością chochli.

– O to, to. Powiedz jej, Anetko – wtórował ojciec

– Marek musi mieć silne wzory ojca i matki!

˗ No!

Chór głosów zza ścian. Najwyraźniej sąsiedzi usłyszeli dramat topiącej się matki, bo postanowili zbawić ją piosenkami Ich Troje śpiewanymi w rytmie Bogurodzicy. To tylko kilka gorzkich łez / Koszmarny sen / Za chwilę znowu wstanie dzień / To tylko kilka gorzkich łez / Sam przecież wiesz / Tak w życiu czasem zdarza się [1] Młode kuny, zanim wykształcą w sobie pełnię kunowatych sił, nazywane są niedokunkami. Matka pozmieniała kolejność. Śmierć papieża odebrała jej status pełnoprawnej mamy i przemieniła w niedomatkę. Przestała się wkurzać o korzystanie z całych chusteczek, gdy można było je przerwać na pół. Zdjęła z okna sukienkę o funkcji zasłony i siedziała w niej kilka kolejnych dni, przez co sąsiedzi mogli obserwować jej rozpacz jak najlepszy odcinek paradokumentu. Nie zrywała się już na dźwięk sąsiadek układających piosenki na cześć promocji sera. Przestała modlić się o święty, anielski, sakralny, niebiański spokój. Gdyby żyła w Hogwarcie, pomyślałabym, że została spetryfikowana. Sierpc przyłączył się do ogólnokrajowej żałoby. Tymczasowo zdelegalizowano muzykę. Sąsiadki przestały śpiewać, więc ser przestał tanieć. Zgasły serca Polek i Polaków. Myślałam, że już nigdy nic dobrego mnie nie spotka. A spotkało i to szybko, bo podczas matematyki, zamiast standardowego mleka w kartoniku, dostaliśmy lemoniadę o estetyce moczu zamkniętą w pudełku po mleku, na którym krowią mordę zalepiono twarzą papieża.

– Już nie musicie rosnąć – oznajmiła nam matematyczka. – Już nic nie musicie. Pijcie sobie przesłodzony napój i kurczcie się w sobie.

Pierwsza skurczyła się Klaudia z 2A. Już na czwartej lekcji jej ubranie wyglądało jak przepuszczone przez maszynę do mielenia mięsa i niewykluczone, że faktycznie tak było. Wzbogacanie posiłków zapychającym żołądek poliestrem bywało powszechnym elementem diety ludzi smutnych. Klaudia weszła w tryb kurczenia, bo głupie serojadki nie chciały się z nią bawić w dom. Same tworzyły rodziny, w której nie uwzględniały Klaudii, która miała ciemne włoski na nogach i śmierdziała jak Amarena. Pewnego dnia dostała jedynkę z zachowania, bo zamiast przyjść na matematykę, skoczyła do jeziora. Katechetka przyszła usprawiedliwić ocenę niedostateczną szczególną niedyspozycją denatki.

– Kochanieńcy, Klaudia trafiła tam, gdzie papież.

– Czy po śmierci wszyscy trafimy do Rzymu?

– Tylko jeśli będziecie bardzo grzeczni.

A potem zajęła nam dwie godziny lekcyjne pogadanką o jednej pierdolonej schizofrenii, zaburzeniach emocjonalnych, antenie, meningokokach, AIDS, fali samobójstw, teletubisiach-mężczyznach z torebką. U Marty ta sama śpiewka. Gdy wróciłam do domu, zastałam ją pod stołem krojącą sobie kark szpachelką.

– Nie chcę żyć w Sierpcu, w którym nie ma papieża. Ani w Sierpcu, w którym jest. Chcę żyć w świecie, w którym mam przyjaciółkę, z którą mogę rysować żółte mordy.

Okazało się, że wuefista porównał Martę do Tinky’ego-Winky’ego, bo ta oznajmiła, że nie będzie dłużej korzystać z szatni dla chłopców. Przerażała mnie różnica w naszych doświadczeniach. W jej wieku nie robiłam zupełnie nic, interesowały mnie tylko śmieszne nazwy robaczków, takie jak kruszynka rdzawoczułka i odkrywanie, że nabieranie warstw nie oznacza zrzucania ciała. Patrzyłam w swój brzuch tak, jak Marta w oczy rówieśników. Była serem, który dojrzał za szybko i wykazywał wysokie ryzyko spleśnienia. Pleśń. Kurczenie się zasobów. Matematyka. Nie myśleć o ciele Klaudii.

– Nie przyjęły mnie do Tajnego Klubu Słodkich Kapibar, bo nie sikam durszlakiem, a ogrodowym wężem – pożaliła się Marta, oddając mi serowo-naskórkową szpachelkę. – Boli mnie też tam. No wiesz. T a m. Próbowałam ściąć go, zanim zetnę głowę.

Jedynym rozsądnym pocieszeniem wydawały się zwierzątka, więc wyszłyśmy przed dom ze starym aparatem. Chmury wyglądały jak wkurzone kremówki. Sesja zdjęciowa koteczków kochanych to jeden ze skuteczniejszych sposobów, jakich używałam, by powstrzymać siostrę przed samobójstwem.

Fragment książki Wydrąż mi rodzinę w serze wybranej do finału Połowu Prozatorskiego Biura Literackiego. 

[1] Ich Troje – To tylko chwila.

 

 

AUTORKI I AUTORZY NUMERU:

 

Zuzanna Sala – doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w ramach programu literaturoznawstwo. Wiceredaktorka naczelna kwartalnika literackiego „KONTENT”, kieruje wydawnictwem poetyckim o tej samej nazwie. Publikowała teksty krytyczne m.in. w „Czasie Kultury”, „Małym Formacie”, „Stonerze Polskim”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej” czy „Wakacie”. Pochodzi z Bierutowa.

 

Łukasz Żurek – filolog, krytyk literacki, pracownik naukowy Instytutu Literatury Polskiej UW (Zakład Literatury XX i XXI Wieku), współpracownik Pracowni Dokumentacji Literatury Współczesnej IBL PAN oraz Pracowni Praktyki Teoretycznej UWr. W 2022 r. opublikował książkę Filologia lokalna – lokalność filologa. Praktyki literacko-naukowe Stefana Szymutki.

 

Mateusz Żaboklicki –  poeta i fotograf, absolwent filologii klasycznej, autor trzech książek poetyckich, laureat nagród literackich (w konkursach im. K. Iłłakowiczówny, im. A. Fryza, im. J. Bierezina). Mieszka z rodziną w Warszawie.

 

Barbara Rojek – studiuje polonistykę i filozofię, pisze teksty krytycznoliterackie, redaguje „Mały Format”. Współzałożycielka Kwadratu Poezji Najnowszej na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszka w Warszawie.

 

Tomasz Bąk – kolektyw schizofreniczny, autor siedmiu książek z wierszami, jednoaktówki Katedra (2019) i książki eseistycznej Fiszki (2023).

 

Maciej Sowicki – wydał DAM (2017). Wiersze publikował w necie i na papierze (m.in „Akcent”, „Afront”, „Fabularie”).

 

Dominik Bielicki – poeta i programista. Absolwent studiów matematycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Wydał trzy książki z wierszami: Gruba tańczy (2008), Pawilony (2017) oraz Wielki ping-pong (2023). Laureat Nagrody Literackiej Gdynia (2018). Współzałożyciel i redaktor wydawanego w latach 2005–2009 postawangardowego czasopisma literackiego „Cyc Gada”.

 

Joanna Paula Oklińska – przed godzinami robi biotech, po godzinach wiersze. Zaczynała pisanie z grupą dziewczyn z kolektywu „Salamandruj”, jest współautorką zinów „Podomka” i „Wylinka” oraz autorką zina „VulvaHat Biologists”. Kocha wodę, nie umie pływać i czynnie bojkotuje profesjonalizm. Jest laureatką Nagrody Głównej w XXIX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jacka Bierezina.

 

Patryk Kosenda – redaktor naczelny magazynu „Stoner Polski”. Autor dwóch książek poetyckich: Robodramy w zieleniakach ( 2019) oraz Największy na świecie drewniany coaster (2021), za którą otrzymał nominację do Nagrody Literackiej Gdynia. Laureat Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO (2021). Współzałożyciel i wiceprezes Stowarzyszenia Kultura w Pracy.

 

Joanna Łępicka – poetka nagrodzona za debiut nagrodą im. Wiesława Kazaneckiego. Pisze drugą książkę Olbrzym, którą wyda nie wie kiedy.

 

Przemysław Wechterowicz – pisarz.

 

Krzysztof Katkowski – publicysta, socjolog, student Kolegium MISH UW i barcelońskiego UPF. Współpracuje z OKO.press, Kulturą Liberalną i Dziennikiem Gazeta Prawna. Jego teksty ukazywały się też m.in. w Gazecie Wyborczej, Jacobinie, Guardianie, Brecha, El Salto czy CTXT.es. Współpracownik Centrum Studiów Figuracyjnych UW.

 

Sylwester Gołąb – poeta, prozaik, autor książek poetyckich: Garda (2016) Nomada (2018), Brat Karl (2021). Wiersze publikował w polskich, norweskich oraz rosyjskojęzycznych czasopismach literackich. Należy do Norweskiego Stowarzyszenia Pisarzy (Den norske Forfatterforening). Mieszka w Norwegii.

 

Aleksandra Kasprzak – robi śmieszne rzeczy w ASZdziennik.pl. Komiczka, filolożka, slamerka, podcasterka (Morze Czerwone). Memiara. Finalistka 18. edycji Połowu Biura Literackiego (z książką Wydrąż mi rodzinę w serze) i zdobywczyni Nagrody Publiczności w XXXIX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jacka Bierezina. Lubi brokat i kaczki.

 

 

Redakcja ÓSMEGO ARKUSZA ODRY:
Krzysztof Śliwka, Sonia Nowacka, Adam Pietryga
Kontakt: osmy.arkusz.odra@gmail.com

 

Odsłuchaj treść artykułu
Array ( [post_type] => post [posts_per_page] => 8 [post_status] => publish [orderby] => Array ( [meta_value_num] => DESC [date] => DESC ) [meta_key] => sticky_post [ignore_sticky_posts] => 1 [tax_query] => Array ( [0] => Array ( [taxonomy] => category [field] => term_id [terms] => Array ( [0] => 470 ) [operator] => NOT IN ) ) [category__in] => Array ( [0] => 15 ) [category__not_in] => Array ( [0] => 470 ) )

AKTUALNOŚCI

Dodano: 02.12.2024 03:00

Grudniowe pokazy spektaklu „Maria Skłodowska-Curie w mowie obronnej”

13 i 14 grudnia zapraszamy do Instytutu im. Jerzego Grotowskiego na kolejne pokazy spektaklu o życiu słynnej noblistki oraz wyzwaniach i dylematach tej wybitnej naukowczyni. pokaż więcej »

Dodano: 04.12.2024 13:54

„Lista uchybień”

Spektakl powstały w ramach Kongresu Kultury Wrocławia i Dolnego Śląska opowiada o aktualnych wyzwaniach pracy w instytucjach kultury oraz oczekiwaniach i realiach jej pracowników. Zapraszamy na pokaz 18 grudnia na Scenę Kameralną Teatru Polskiego. pokaż więcej »

Dodano: 04.12.2024 13:10

Demidowski/ Zugaj: Technologia nie znosi ambicji vol. 2

6 grudnia w lublińskiej Galerii Pomost rozpocznie się druga odsłona wystawy Lucjana Demidowskiego i Piotra Zugaja „Technologia nie znosi ambicji”, która debiutowała na przełomie lat 2022/2023. pokaż więcej »

Dodano: 03.12.2024 00:00

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PRZECIWKO PRZEMOCY NA KOBIETACH. WYSTAWA W MEDIOLANIE

Razem z UBIK Associazione culturale współorganizujemy w Mediolanie wystawę „Libere perfino di sparire” w ramach Międzynarodowego Dnia Przeciwko Przemocy na Kobietach. W wystawie udział bierze 17 artystek z różnych krajów. Wernisaż odbędzie się 3 grudnia, a ekspozycja czynna będzie do 15 grudnia.  pokaż więcej »

Dodano: 02.12.2024 09:00

Stråliv – Narodzenie, na sianie położone

Zapraszamy na niezapomniane spotkanie, pełne wiedzy, inspiracji i twórczości, okazję do kreatywnego spędzenia czasu i stworzenia ozdób, które wprowadzą świąteczny klimat do Waszych domów. pokaż więcej »

Dodano: 02.12.2024 09:00

Spotkanie promujące monografię Marii Michałowskiej wydaną pod red. dr Mariki Kuźmicz

Spotkanie promujące najnowszą publikację OKiS we Wrocławiu. Monografia jako pierwsza kompleksowo analizuje dorobek twórczy tej niezwykłej i unikatowej artystki, zawiera szczegółowe opracowania bibliograficzne oraz obszerne kalendarium życia i twórczości Marii Michałowskiej. pokaż więcej »

Dodano: 02.12.2024 09:00

OKiS na 32. Wrocławskich Targach Dobrych Książek

Unikatowe publikacje OKiS w atrakcyjnych, promocyjnych cenach oraz spotkania z autorami naszych nowości wydawniczych! Serdecznie zapraszamy na nasze stoisko podczas Wrocławskich Targach Dobrych Książek w dniach 5-8 grudnia 2024 w Hali Stulecia we Wrocławiu. pokaż więcej »

Dodano: 02.12.2024 09:00

Grudniowe pokazy „Limby” | Teatru Układ Formalny

„Limba” w reż. Piotra Ratajczaka to spektakl o współczesnych problemach w komunikacji międzyludzkiej, hejcie, egoizmie, braku empatii i społecznych podziałach. pokaż więcej »

Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)