Udostępnij:

Pocztówki Literackie KM czerwiec 2021

POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO

 

Tadeusz. Tandeta. Zbiór stereotypów wszelkiej maści. Filozoficznych, obyczajowych, poetyckich.  Co można było wypatrzyć na złomowisku (wyżej wymienionym), to pan to wychwycił. I mogło to być zabawne czy wyrafinowane. Pan wali jak obuchem. Ani się pośmiać, ani zadumać. Powiem wprost: powstało wrażenie papki wylewającej się ze sztucznej inteligencji, której ktoś podsunął kilkaset tomików poetyckich. Zmieliła to, strawiła i wypluła.

Szymon. Roztopiłem się w twoich włosach/ choć temperatura była ujemna. Myślałem, że pan żartuje, a tu, słyszę, całkiem poważnie, czyli niezamierzona groteska. Jej jest najwięcej w pana utworach. Wynika z języka naładowanego po brzegi pompą i patosem. To jako parodia czy satyra mogłoby mieć swoją wagę. W tej postaci niesłychanie śmieszy. Musi pan pomyśleć nad doborem konwencji, nad wykorzystaniem odpowiednich rejestrów języka. Na razie Blask jego jaśniejszy od boskości/ lecz niesie najczarniejszą ze śmierci/ koroną sprawiedliwości okryty/ dotknie każdego, nie wybiera pod miecz. Tak, niewątpliwie jakiś miecz by się przydał. Uciąć ten bełkot. Zacząć od nowa.

Barbara. Miłe w dotyku, świeże; proszę się nie lękać, do grafomanii daleko. Na razie uogólnienia wychodzą średnio, za to spostrzeżenia i detale nader celne. To głównie one przykuwają uwagę. Obserwacja tłumu po mszy biegnącego natychmiast po promocje w markecie – taka sobie, lecz te zapatrzenia przyrodnicze pierwsza klasa: Kwiaty kwitną/ Ostatnią żółcią/ Nakarmione słońcem/ Jaskółki odfrunęły/ Jabłoń zgięta/ Ledwie dźwiga/ Planety jabłek.

Magdalena. Od razu mówię – proszę o kontakt i nowe wiersze. Jestem zainteresowany liryzmem, który pani proponuje, który wymyśla. Moim zdaniem, to jest na tyle dojrzałe, że już można pokazać innym. Zacznę od tego drobiazgu: czytasz te wypociny i nie wiesz/ czy to wypociny czy lekkie pióro/ czy ja o coś walczę czy wylewam/ pomyje tak jak talerze myję się/ gąbką co wieczór talerz/ jest błyszczący ale nigdy już/ tak jak/ kiedyś/ boli mnie tani negliż boli bo/ sama mogłam się nie raz lepiej/ sprzedać ulegając oczekiwaniom/ ale nagięcie zdania nie jest tak kontrowersyjne/ jak wygięcie ciała.

Łucja. Nieźle się to czyta, pewne drobne rzeczy do oszlifowania z mądrym redaktorem, ale nie wiem, jakiego wydawnictwa. Musi pani wysyłać z uporem i wręcz wściekłością. Na takiej popularnej prozie słabo się znam, ale to, co pani robi, wcale nie jest gorsze od przyjętych tam standardów. W liście wspomina pani o jakichś „wtykach”. Proszę mi wierzyć, wbrew pozorom nie mam „wtyków” w żadnych wydawnictwie. Pozostaje pani samotna walka. Wiem, co mówię, uprawiam ją od lat.

Daria. Coś jest w tych wierszach, obok banałów widać jednak jakiś rodzaj zdolności, umiejętności kondensowania wrażeń i uczuć, ale to zaledwie początek ciernistej drogi, niech się pani zastanowi, czy potrafi wytrwać. Na razie pisać, pisać, skoro to daje przyjemność, ale proszę pamiętać, pisanie nieraz sprawia ból, trzeba być gotowym na wszystko. Spodobała mi się fraza koniecznie wczoraj koniecznie głową,/ chociaż miało być tam jutro i inna część ciała. Za jakiś czas proszę podrzucić nowy zestaw. Jednego czytelnika już pani ma.

Agnieszka. Tyle tu słów przecieka przez palce, lecz przy pani zestawie coś mnie nagle zatrzymało. Kilka razy już pani wysyłała, a moje odpowiedzi były raczej niechętne. Teraz będzie bardziej chętna, ponieważ widać postęp. Tak, i upór jest koniecznie debiutantce potrzebny, przekonanie, że nikt nie wypowie tego tak, jak ja. Z tym „niktem” nie przesadzałbym, bo w gruncie rzeczy mówimy od wieków to samo. Ważne, że znalazła pani sposób, by się wyrwać z szeregu. Proszę tylko powalczyć jeszcze z gadulstwem i zgłosić się ponownie. Wywiesimy coś w „pocztówkach”. Na razie spodobał mi się ostatni tekst pt. Zjawiska fizyczne a przemiany chemiczne, zaczynający się od słów: chciałabym być mądra jak Einstein/ jak Marilyn Monroe piękna/ jak Pitagoras/ rozliczą na górze/ mój rachunek sumienia/ jak Skłodowska/ skład chemiczny miłości rozdzielać/ jak Szymborska pisać. Tego ostatniego bardzo pani życzę.

Michał. Autentyczne odkrycia sąsiadują z grubymi banałami. I człowiek myśli, jak takie współgranie jest możliwe. To chyba leży w naturze ludzkiej, samymi odkryciami oddychać się nie da. Natomiast w poezji ich gęstość i częstość występowania określają to, co prawdziwie literackie. U pana na razie kontrast między odkrytym (rzeczywiście kreatywnym) a kiepsko powielonym jest zbyt duży. Z wyżyn udanego (np. dałaś mi szansę/ ale nie rękę,/ w niej miałaś kogoś innego/ na smyczy) wpadamy w przepaść niezgrabnego, zupełnie nierozwiniętego i niedopracowanego (młodzi mówią – „od czapy”) sformułowania z orlenu ten cały bajzel/ z obajtka.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

 

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)