Udostępnij:

Pocztówki literackie KM styczeń 2024

Jan. Na razie prężenie muskułów, dziwaczenie udające poezję. Sprawność, owszem, jest, lecz „kręci na pusto”, obraca ze świstem powietrze. Chyba trzeba trafić na swój temat, a potem spuścić z tonu, zrezygnować z nabzdyczenia. Bogini mądrości miała/ prawo do gniewu./ Czy ja mam prawo/ do strachu?/ Ja, który nawet w snach najśmielszych/ nie pragnąłem być poezji herosem,/ mogę zwrócić życie mej biednej Arachne/ tylko tymi wersami. No właśnie. Mamy tylko te wersy, nic poza tym, w nich musi rozegrać się jakaś momentalna całość. A pan je przygniata nadętym, retorycznym ciężarem. Śmierć przyjaźni jest jak oblężenie miasta potężnego,/ które z wszystkimi żyło dotychczas w pokoju,/ w którego finansach nie było kropli deficytu,/ którego gospodarka kwitła jak magnolia wiosną. Spokojnie, proszę nie rozdzierać szat i nie czuć się jak oblężona twierdza. Coś mi mówi, że jest pan zdolny dokonać transformacji. Wystarczy przestać się tak sadzić, a coś na pewno wreszcie popłynie, swobodnie i bez deklamacji. Dużo roboty przed panem, a ta najważniejsza – w sobie.

Nina. Czarujący ten list i już na wstępie zwala mnie z nóg. Cóż mam rzec, wzruszony?

Jestem młodą artystką którą pochłania każda dziedzina sztuki. Jestem jej oddana we wszystkim co robię. Jestem jednocześnie baletnicą, choreografką i pisarką. Pisarką? A więc też proza, jakieś opowiadania, pewnie powieść. W tak młodym wieku? No, no. Jednak chyba najważniejsze są tu wiersze. Od wielu lat tworzę wiersze, piszę je wszędzie, o wszystkim i dla każdego. Nie jestem znana i chyba myślę, że taką wolałabym pozostać. Moje wiersze natomiast, uważam, że powinny zostać poznane. Mimo mojego jeszcze dziecięcego wieku, lat 18, moje wiersze są bardzo dojrzałe. To, co osiemnastoletnie, według polskiego prawa, uznawane jest za pełnoletnie. Czy dojrzałe, nie wiem. Po lekturze wierszy dochodzę do wniosku, że kreuje się pani na cudowne, zbyt wcześnie dojrzałe, dziecko. Jest to jednak tylko wyimaginowana kreacja, w tekstach nie ma dowodów na cudowność ani tym bardziej na dojrzałość. Czytamy na przykład: Ale chwyć mnie za dłoń,/ gdy skrzydła me stopnieją./  Trzymaj mnie zawsze/ nawet jeśli będziesz moją ostatnią nadzieją. W liście pisze pani o impulsywności procesu twórczego, który panią znienacka dopada. Przelewam na papier myśli moje, które pojawiają mi się w głowie. A jest ich tak dużo, że nie dałabym rady o nich nie pisać. Kłębią się w mnie i same znajdują drogę wyjścia, przez każdy centymetr mojego ciała. One same tak? Nie prowokuje je pani do powstawania i mnożenia się? Obawiam się, że serce jest w poetyckiej tradycji zbyt przereklamowane, na pani miejscu wybierałbym te centymetry położone najwyżej, w okolicach głowy i – działającego niczym krytyczny filtr – mózgu. Tylko te warto dopuszczać do głosu. Mówię to z goryczą i bólem, bo sam zbyt długo adorowałem serce, lekceważąc sobie pokorną pracę mózgu; czyli niewiele się od pani różniłem. Byłabym wniebowzięta gdyby Państwo oczarowali mnie i naświetlili mi drogę, którą mogłabym dalej podążać, by stać się lepszą pisarką. Wzruszenia ciąg dalszy: ta słodka wiara w oczarowanie i naświetlenie. Życzę pani jak najlepiej, a naświetliłbym jedynie drogę do najbliższej biblioteki. Tam na półce z poezją niecierpliwie czeka na panią wiele oczarowań. To, co pani usiłuje robić, ma wielowiekową tradycję. Sądzę, że w wolnej chwili warto zapoznać się z nią.

Katarzyna. Piękny talent, na razie złamany czy też niewydobyty w pełni. Zafiksował się na teatralizowanym (celebrowanym?) kobiecym cierpiętnictwie. Nie mam nic przeciwko takiemu tematowi, ale tutaj ta obsesja przynosi niezbyt świeże histeryczne gesty, które wypowiadane od razu unieważniają się czy zamazują. Potrzeba większej precyzji, zaś jad powinien być dawkowany, żółć nie powinna zalewać wszystkiego. Coś bardziej wyważonego znajduję w utworze pt. Jej ruch: Proszę państwa/ Oto kobieta/ sztuk jeden,/ jej ciało robi pierwszy/ ruch/ A/ nie/ przepraszam to pomyłka./ Oto mężczyzna./ Popatrzycie jak/ dumnie leży,/ w pozycji tylno-bocznej/ Popatrzcie jak/ on zdecydowanie/ rozpoczyna i kończy/ tę grę,/ prawie wszystkie gry. Spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Prawdopodobnie mogę spodziewać się coraz lepszych rzeczy. Proszę tylko sięgnąć jeszcze po jakieś inne tematy. Może to nieco rozrzedzi atmosferę.

Marian. Pozwoliłem skorzystać sobie z zachęty do przesłania własnych prób – niech będzie – poetyckich. Są w załączniku. Zaznaczam, że nie jestem młodym adeptem, ale od niedawna emerytem, doświadczającym coraz silniejszej pokusy, by te próby komuś jeszcze udostępnić. Słusznie pan uczynił, wysyłając. Przeczytałem z przyjemnością. Szczególnie te fragmenty, które wybijają się już ponad amatorszczyznę. Wie pan, w poezji wiecznie jesteśmy adeptami. Jesteśmy nimi, gdy szukamy, próbujemy, przekraczamy osiągnięty poziom. Jeśli pyta pan o rady, to tylko jedna: nie rozgadywać się, więcej skreślać, nie mieć litości dla tych ukochanych dzieci – następnych lejących się linijek. Dlatego z całego zestawu wybieram i pochwalam  tekst skondensowany, wyczyszczony ze zbędnego nadmiaru, mianowicie Prolegomenę do nieśmiertelności Andrieja T.

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)