Udostępnij:

Pocztówki Literackie KM luty 2022

Elżbieta. Takie mądre wiersze, a jednak w czymś głupie. Chodzi o uzależnienie od „faceta”, od tego czegoś lub kogoś, określanego przez stereotyp męskości. Czy naprawdę nie da się napisać żadnego, wolnego od „jego” spojrzenia i kontroli, słowa? Czy wszystkie wiersze muszą być obowiązkowo (i jakoś przez to mechanicznie) pisane w „jego” cieniu? Niech pani kiedyś wyjdzie spod tego parasola (on niby chroni, a tak naprawdę ciąży), wtedy być może zacznie się właściwy etap pani twórczości.

Katarzyna. Poczytałem i już wiem, że jeszcze nie czas na prezentację w „Pocztówkach”, ale chyba niewiele brakuje. Proszę coś podrzucić za kilka miesięcy, coś bez spiny, bez patosu, na większym luzie. Czuję, że i takie możliwości w pani drzemią. Dobrze byłoby pomyśleć o wierszach jak o swobodnych wypowiedziach, mniej namaszczonych, niech pani zapomni o ocenach, o tym wszystkim, co nad nami stoi i szufladkuje; to nasze pisanie nie musi niczemu sprostać i przez jakiś czas nie podlega weryfikacji – gdy to (i tak) pani poczuje, zupełnie odpłynie, zaczną się lepsze wiersze, wolne. Dopiero potem będzie można nakładać im obowiązki. Ale też z wyczuciem i taktem.

Helena. Tu problem chyba polega na wewnętrznym konflikcie między pani rzeczywistymi pragnieniami poetyckimi a ciążącą konwencją. Najczęściej wygrywa konwencjonalność, dyktując sformułowania w stylu Przyjemne dźwięki zanucę Ci,/ w dal niech odpłyną gorzkie dni./ W kolebce marzeń cudnie jest / doceniaj dobro, przyjazny gest albo Nie lękaj się burzy – ona otwiera/ błyskawic ramiona,/ piorunów krzyki,/ które dławią/ ściśnięte gardło. Jakiś przebłysk (albo moment wyzwolenia) kojarzę z utworem Szósty zmysł – tam to, co się szamocze, dorwało się na chwilę do mikrofonu. Podobnie mogło być z utworem o pandemii. Niestety, demon opętańczego rymowania zepsuł tę próbę i chociaż podzielam pani lęki, jednak nigdy nie napisałbym: Boję się w supermarkecie i w domu./ Obawy mam wśród ludzi i po kryjomu./ Na spacerze, w rękawiczkach i maseczkach/ na łące, w lesie, idąc przy kamieniczkach./ I gdy zbierasz żniwo w szpitalach,/ DPS -ach i zakładowych halach./ W autobusie. W pociągu. Bez różnicy./ Ten strach dopada mnie w każdej dzielnicy.

Zuzanna. Takie pogaduchy przy kawie… Mówię o pierwszym wrażeniu. Mogłaby pani niczym Szeherezada snuć to w nieskończoność. A może by dzielić płynący strumień na zwarte, wyraziste fragmenty i próbować robić z nich wiersze? Materiału aż nadto. Bardzo dużo soczystych anegdot, interesujących wspomnień. Tak, to jest materiał na poezję. Tymczasem żyjemy i jesteśmy głodni. Liczę na kontakt i nowe w przyszłości utwory.

Łukasz. Zwierzę nade mną/ z gwiazd – i nic więcej, tylko to. Pozostałych kilkaset linijek nie trafiło mi do przekonania. Nie jestem wrogiem idei zwanej „posthumanizmem” czy też „zezwierzęcenia” literatury, jestem wrogiem mętniactwa i kiepskiej roboty literackiej. Proszę mi niczego nie sugerować (tu nawiązuję do wymiany listów). Nie gniewam się, nie obraziłem się. Jak zawsze czekam na nowe wiersze. I dalej może być „zezwierzęcenie” tematyczne, byle byłaby potem „arcyludzka” tych tematów obróbka.

Dominik. Co z tą duszą? Jak można pokładać nadzieję w czymś tak niepewnym i abstrakcyjnym? Potraktowałbym ją raczej jako coś awaryjnego, na wszelki wypadek, jako rodzaj prawdopodobieństwa. Wtedy od razu spuszcza się z tonu (i chęci „ubogacania”), włącza się pokora, na pierwszy plan wysuwa się niejaka skromność mniemań. Wtedy nie pisze się Duszo, jaki znak mi dałaś?/ Co mam według ciebie czynić?/ Duszo, co znowu dzisiaj skrywasz/ za oczami spuszczonymi?.
Zygmunt. Pańskie teksty opiewające zalety Polskiego Ładu i wysławiające jakiś słuszny kierunek narodowy (co to właściwe jest?) są najczystszej wody grafomanią. Oj, zdaje się, że uchybiłem w tym momencie czystej wodzie. Proszę nigdy więcej niczego nie przysyłać. Bo, wie pan, my tu zajmujemy się poezją, nie propagandą.

Danuta. Nie wiem, jaką moc ma „antyczna dziewczyna”, wolałbym coś usłyszeć o domniemanej mocy współczesnej nastolatki, coś o jej walce o swoje, także swoje słowo, własną poezję. A tu Nefretete goni Nefretete i Prozerpiną pogania. Czy to jakiś rodzaj eskapizmu? Tak trudno i ciężko jest odnaleźć się we współczesności, że trzeba uciekać aż w starożytność? Ucieczki tego typu bywają odkryciem. Tutaj niestety nie. To tylko prezentacja erudycji historyka sztuki, za grosz w tym poezji.

Karol. Pomysł „nagrobków w ciemności” bardzo interesujący; aż zapaliłem się na myśl o owocnej lekturze, cóż za rozczarowanie. Poszło to w tandetne rymowanki. Wszystko świetnie pan obmyślił, zaprojektował, tylko okazało się na koniec, że talentu brak. Dobry jest pan w robocie koncepcyjnej, gorzej z tak zwanym „natchnieniem”.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

Przepraszam interesującą poetkę z Elbląga za lapsus. W Elblągu tworzy Dominika Lewicka-Klucznik, a nie, jak błędnie podałem w grudniowej prezentacji pocztówkowej, Anna.

 

Karol Maliszewski 

 

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)