Udostępnij:

Pocztówki literackie KM- marzec 2020

POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO

 

Marcin. Tak, są ślady sporych literackich predyspozycji. One na razie wymykają się czy też coś je chwilowo przesłania; jakaś słabość treści, brak istotnego, intensywnego przeżycia, co owocuje też tym, że język jest mało swoisty, zbyt typowy. Jeśli chodzi o chronologię, to jest z każdym następnym utworem lepiej, cień postępu, więcej swobody i śmiałości. Proszę za kilka miesięcy przesłać nowe teksty, być może wybiorę coś z tego na internetową stronę „Odry”.

Arletta. Ale czy to jest satyra? Trudno mi powiedzieć. W ogóle nie wiem czy to moje pisanie można nazwać jakimkolwiek gatunkiem literatury. Zdecydowanie nie można. Nie wiem, co to jest. Kiedyś takie rzeczy drukowała „Karuzela” bądź „Szpilki”, czasopisma satyryczne. Dzisiaj chyba nie ma już takich. Pisząc „takie rzeczy”, waham się jednak, bo to chwilami brzmi jak wiersze dla dzieci. Musi pani sama zdecydować, co właściwie chce pisać. Na razie dziwna mieszanka, miejscami dość śmieszna i dość dobrze zrymowana.

Beata. Monotonne i przewidywalne rymowanki, niczego dla siebie nie odkryłem. Może humorem dałoby się przełamać namaszczenie i patos. Coś drgnęło w tym utworze, który ma charakter wadzenia się z Panem Bogiem, „mściwym staruszkiem”. Potraktowałem to, jako chwilowe „odsunięcie zasłony”. Potem znów się ten kołowrót zamyka i rymuje się dla samej radości rymowania. Jeżeli to rzeczywiście sprawia pani radość, to niech tak zostanie, nie powinienem się wtrącać. Ale, ale… Właśnie po kilku miesiącach otrzymałem następną przesyłkę. Duża zmiana. Na lepsze, jak sądzę. W porównaniu z poprzednimi te utwory nabrały powietrza, nie są już tak drastycznie spięte mechanicznym rytmem, wymykają się przewidywalnym rymom.

Dominika. Nie jestem w tym kierunku wykształcona i nikt mi nigdy nie radził w tej kwestii. Jestem świadoma części wad nadesłanych wierszy. (…) Mimo wszystko prosiłabym o opinię, czy jest w nich pewien potencjał? Czy może kiedyś, przy ciężkiej pracy, mają szansę wydobrzeć?. Po kolei: ja też nie jestem w tym kierunku wykształcony. Tutaj obowiązuje żarliwe samouctwo (czytamy bez końca), nie ma szkół dla poetek. Dla poetów też nie ma. Co do rad: wie pani, nieraz lepiej nie radzić wcale, bo wychodzi potem jakoś opacznie. Moja rada bardzo prosta: zrobić przerwę w pisaniu i poczekać na właściwe napięcie, na „inną gotowość”. Bo za łatwo przychodzi pani to dość inteligentne „nizanie słów”. To mnie niepokoi. Pachnie mi tak zwaną insta-poezją. Nie ma w tym głębi, wagi doświadczenia, nie stoi za tym przeżycie. Czy może kiedyś? Tak, kiedyś wszystko jest możliwe. I to przychodzi, jeśli ma przyjść, bez szczególnych wysiłków, to spada. Sama pani poczuje zmianę. Proszę się wtedy odezwać. Wierzę w pani uśpiony talent.

Magdalena. Kiedy pisze pani bardzo poważnie, to zdarzają się lapsusy takie, jak ten przysłowiowy „wzorzysty turban snów na głowie”, natomiast kiedy pani zaczyna igrać (także z konwenansem erotycznym i poetycką konwencją) robi się ciekawiej. I tu pozytywnym przykładem może być ten fragment: zaczesałam się/ wyciszyłam/ przypudrowałam lica/ co pomyślałam to przemilczałam/ poskromiona złośnica. Przed panią wybór właściwej drogi. Można spróbować zasypać przepaść między jedną intencją a drugą, połączyć rozchwianie konwencji z mimo wszystko poważnym wyznaniem.

Łukasz Władysław Tomasz. Poniższe wiersze są jednak pierwszymi, które postanowiłem udostępnić komuś więcej niż sobie samemu do czytania. Są tam dwa sonety, jedna villanella oraz jedno rondo. Mimo że formy te obecnie nie cieszą się wielką popularnością, mam do nich wielki sentyment wyniesiony ze szkoły. Uważam, że te sztywne formy pozwalają lepiej na wypowiedzenie swoich myśli, przez zwięzłość, jaką się muszą cechować. Wbrew pozorom te formy wciąż żyją i krążą w tylko nieco modyfikowanych postaciach. To, co pan proponuje, bardzo odstaje od ducha nowoczesności, który i w tych formach dokonał wielu zmian. Pan, chyba nie wiedząc o tych poszukiwaniach, pozostał w XIX wieku. Oczywiście, realizuje pan postulaty formalne niemal perfekcyjnie, zarówno co do rozkładu rymów, jak i urozmaiconego rytmu. Sukces murowany – wśród młodopolskich epigonów. Musi mieć pan wyczucie  szybkiego dewaluowania się konwencji, inaczej rozminie się pan znacząco z oczekiwaniami współczesnego czytelnika. To, co kiedyś ludzie przeżywali, dzisiaj w niektórych sytuacjach komunikacyjnych opatrywane jest przypisem uśmiechu. I to wcale nie jest dyskretny uśmieszek. No, bo jak się nie roześmiać na takie dictum: W noc spojrzałem w niebo granatem malowane,/ Widząc wśród dymu i mgły gwiazdy bielejące,/ Piękno urzekające, subtelnie iskrzące,/ A me oko jest przezeń lekuchno muskane. Proszę nawiązać kontakt z rytmem współczesności, z jej gęstym, impulsywnym językiem.

Patrycja. Po poprzedniej konsultacji nie zniechęciła się pani, wręcz przeciwnie – wyciągnęła dla siebie z komentarza to, co umożliwiło zmianę. Teraz mniej egzaltacji, więcej refleksji trochę w duchu Szymborskiej, trochę w stylu Lipskiej. Przy emocjonalności wypowiedzi da się to i owo ukryć, zaś przy tym modelu w jaskrawy sposób wychodzą na jaw wszelkie mielizny. Tak jak w wierszu o czasie. Natomiast nie ma ich zupełnie w wierszu o podwójności (identyczNIE). Rzeczywiście udało się pani „spojrzeć na ten świat inaczej”, zmienić język, zaproponować coś przemyślanego i powściągliwego.

 

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem.  Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

 

 

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)