Udostępnij:

Pocztówki literackie KM grudzień 2019

POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO

Władysława. Na ile przekłada się to na pewną uniwersalność i wzbogaca doznania innych osób – trudno mi powiedzieć, mam nadzieję że tak, bo bez tego pisanie, a może raczej publikowanie, nie miałoby sensu. Jestem w stanie wyobrazić sobie niewielką grupę odbiorców, rzeczywiście zainteresowanych tymi wierszami. Dla nich owa uniwersalność nie byłaby żadną mrzonką, dochodziłoby do przeżycia, wzruszenia i wzbogacenia. Niestety, jeśli chodzi o mnie, sytuuję się poza tą grupą. Dla mnie te słowa tylko szemrzą, „pozostając bezdźwięczne”. Nie ma w nich niczego, co poruszyłoby, wybijając z orbity lirycznego banału. Są fragmenty świadczące o inteligencji, mądrości i specyficznych predyspozycjach, lecz rozpływają się i giną w bezwolnej manierze stylistycznej, mającej coś wspólnego z piosenką, kołysanką, modlitewnym szeptem. Bardzo to odległe od mojego temperamentu i wyczucia siły słowa. Podkreślam jednak, że, moim zdaniem, znalazłoby się grono ludzi chcących współmamrotać w ten sposób i zasypiać w pół słowa.

Wiktor. Ortografia a metafizyka, czyli passus „dłoń każąca”. Bo, wie pan, z tekstu wynika, że o chodzi o karę, która spada na jesienny ogród, a tym samym i na rodzaj ludzki, w postaci szronu i mrozu. Nikt nikomu niczego nie każe, jeśli dobrze zrozumiałem, coś dzieje się samo, jest nieuniknione. I wpisuje się w odwieczny topos kary. Zatem jednak „dłoń karząca”. Omawiam ten szczegół, prosząc o to, żeby pan sprawdził pozostałe teksty. I w nich pobrzmiewają tego typu lapsusy. Zaleca się przed wysyłaniem gdziekolwiek sprawdzanie tekstów ze słownikiem ortograficznym w ręce.

Monika. Nie pamiętam tych wierszy (o których pani pisze w liście) sprzed lat, nie mam żadnego odniesienia i czuję się bezradny wobec jednego utworu. Owszem, dobrze zrobiony i taki „współczesny”, co nie znaczy, że nie do poprawienia w kilku miejscach. Jednak gdybym był jurorem w konkursie i czytał ten tekst, odłożyłbym go na bok, dałbym punkty. Co do następnych, szybko przez panią podesłanych, mam mieszane uczucia. Może nie to, że zawiodłem się. Chodzi o to, że nie są jednorodne, że w sensie stylistycznym to jakiś groch z kapustą. Są rzeczy bardzo ciekawe, np. robicie wywiady z dziećmi, tango czy droga (i ten drobiazg pt. zabieg upiększający), są przeciętne i zupełnie słabe, jak ten z ostatniej chwili o wyborach (nobel przed wyborami. nie mogło być lepiej/ nie dajmy się zatrzymać/ zróbmy sobie podwójne święto). W sumie zaciekawiła mnie pani. Oczekuję na dalszy ciąg. Może będzie nim zaprezentowanie utworów na internetowej stronie „Odry”.

Anna. Skrzydła miłości obezwładniły mnie na wstępie. Nie chce mi się tego czytać dalej. Zmuszam się i natrafiam na drobne piękności, np. Nie ma teraz nikogo, kto mógłby mnie opisać, Jestem rannym ptakiem wyplutym na poboczu. Ale to nie trwa długo, zaraz wracamy do normy: Zamorduję wspomnienie Twojej twarzy, Czemu odwróciłeś się ode mnie/ Jakbym była przyczyną Twoich nieszczęść. Ta norma powstała chyba w wyniku niewłaściwych lektur. Albo właśnie żadnych lektur nie było. Tak sobie, chyba na młodopolską nutę, improwizujemy: Gdy kurczę się do tego/ malutkiego momentu istnienia// Nie rozumiem/ Nie znam dźwięku szarpniętej struny/ Nie znam liter swojego imienia. Te litery są do rozpoznania, te dźwięki i te struny, ale trzeba więcej czytać. Nie bać się i nie omijać współczesnej poezji.

Joanna. Tak mi przykro, że uprawiam tu coś, co sam doświadczałem w licealnych, a potem studenckich, latach. Chodzi o tortury. I poproszę o jeszcze jeden drobiazg, o najkrótszą choćby odpowiedź, bo czekanie bywa torturą. Dostać taki znak po roku oczekiwania, wiem, to się nie godzi. Bardzo mi przykro. Gdy w 1984 roku dostałem list z „Odry”, od Pani Kozioł, po półtorarocznym oczekiwaniu, tortura zamieniła się w niewyobrażalne szczęście. Cóż mogę poradzić, kolejka rośnie szybciej niż moje odpisywanie. A teraz wiersze. Niefrasobliwe, urocze, lekkie, pomysłowe, nakręcane jakąś tajemną energią. Niedbałe, byle jakie, puszczone, przegadane. W taką sprzeczność uwikłałem się, czytając pani teksty. To może inaczej: bardzo dobra Studnia z dnem, bardzo słaba Fałszywka. I proszę teraz przemyśleć swój dalszy rozwój.

Konrad. To już bardzo przyzwoity poziom. Zapewne zaliczył pan debiut w innym miejscu, więc moje gadanie do niczego nie jest potrzebne. Ale skoro wpłynęło pięć wierszy, muszę uruchomić szkiełko, oko i coś jeszcze; serce i ucho? Właśnie ucho wyłowiło pana największe osiągnięcie, piękny wiersz pt. Wesele. Pozostałe słyszy słabo. Nie mają tak trafionego rytmu, zręcznie zespolonego z obrazowaniem i układem emocji. W Weselu zupełna harmonia. W pozostałych to obraz się zaburza (np. przegadaniem), to rytm poskrzypuje, to emocji za dużo bądź za mało. Powtarzam: wyłania się intrygujący styl, widać już poetycką personę z krwi i kości.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem.

Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)