Udostępnij:

Pocztówki literackie KM marzec 2024

Dominik. Jest nadzieja. Wieje czymś naturalnym, otwartym, świeżym. Surowe to jeszcze, ale rokujące. Ten pogłos Eliota w Lekcji literatury świetny, a i w Powidokach z wakacji da się odnaleźć coś interesującego. Tylko nie wiem, o co chodzi z tą prozą poetycką z Pragą w tle, ale może to kwestia innego zapisu, jakiejś jego dyscypliny. Ciekaw jestem, co będzie dalej z pana talentem. Proszę przesłać nowe rzeczy. Za jakiś czas powiesimy w „Pocztówkach”, zrobimy debiut. W tym odcinku jedynie zapowiedź: śpiewać i tańczyć, ustawiać się do poloneza jak wtedy / nad Jeziorem Dadaj po zmroku, gdy tańczyliśmy sami / martwi dla świata jak mnisi w eremie / nie kochał ten, kto nie czuł się w świecie jak gość, jak pielgrzym / na drodze ku większemu, lepszemu, innemu, który prawie sięgnął celu / jak wtedy nad Jeziorem Dadaj, gdy tańczyliśmy poloneza / martwi dla świata, choć myśl o grobie / nigdy nie była mi dalsza niż wtedy.

Adrianna. Przysłała pani wydany nakładem gminnego ośrodka kultury zbiór wierszy, których na jakimś konkursie poetyckim nawet nie zauważyłbym. Zginęłyby w masie podobnych. Nie przeczę, że jest w nich delikatność i wrażliwość – jako takie na pewno czytelników znajdą. Ja się wśród nich nie odnajdę, bo oczekuję większej pomysłowości, zaskoczenia, odkrywczości, wytężonej pracy w języku, poszerzenia pola wyobraźni. Tego tu – moim zdaniem – nie ma. I jeszcze jedno – nie krytykuję gminnych ośrodków kultury ani innych miejsc lokalnego wydawania poezji. Nie czynię tego, bo niejedną perełkę można znaleźć pośród tego typu publikacji.

Janusz. I znów cały tomik czy raczej poetycki arkusz. Moim zdaniem, jest niezborny, nie tworzy sensownej kompozycji, zawierając rzeczy bardzo różne w sensie poetyckiej roboty i życiowego doświadczenia. Powstaje wrażenie rozgardiaszu. Druga sprawa: ta poetyka pozostała w skansenie patosu, dętej romantyczności, jakby autor nie dopuszczał do świadomości tego, co stało się z językiem poetyckim, w jaką stronę on poszedł (a poszedł m.in. w stronę większej swobody, luzu, wolności, bezpośredniości, potoczności). Nie da się czytać niektórych z tych tekstów, ponieważ są nadmiernie przesycone zużytymi metaforami, zwietrzałymi symbolami, zbanalizowanym sztafażem poetyckim. Po trzecie: zbyt mało w nich, jak na mój gust, szczegółów, sytuacji, konkretów, poezji wyrastającej wprost z życia, z jego małych spraw, za to mamy werbalizm, retoryczność bez umiaru, wielko- i wielosłowie.

Annabella. Bardzo wtórna, „melancholią snów okryta”, poezja. Traktowana chyba zbyt lekko, niepoważnie. A mnie to boli, bo mam poezję za stan (i rodzaj bycia) jeden z najważniejszych w królestwie ludzkiego wyrazu. A tu takie banały, wiatr hula w pustce, ani pomysłu, ani przemyślanej formy. Być może trafiłem na zestaw wyjątkowo niefortunny, a pani potrafi znacznie więcej. Być może.

Zuzanna. Jak można wyobrażać sobie, że kilka błahych refleksji zapisanych w słupku, w wężowym splocie na środku kartki (co za nieznośna maniera zapisu) robi wiersz, że już wystarcza – bez żadnego większego namysłu, pomysłu, pasji, obsesji, bez żadnej pracy? To po co ta cała historia literatury, tradycja wiersza, konwencji, konfesji itd., po co wszystkie siostry w piórze i uporze, które przygotowały grunt? Przyszła pani na gotowe i nawet nie chce z tego skorzystać, wyobrażając sobie, że cały świat i wszystkie jego języki ma w sobie. Wiara w łatwość uprawiania poezji jest iluzją, wiara w to, że niczego nie trzeba, ot, kartka papieru i długopis, a teraz jeszcze łatwiej, bo można wyszeptać coś do telefonu i już zapisane. Pani najczęściej szepcze frazy rodem z tureckich seriali. To za mało na wiersz. On potrzebuje większego zaplecza, które bierze się z oczytania.

Michał. Przyciężkie te monologi, lejące się bez umiaru. Coś tam na chwilę zaświeci i zaraz gaśnie. Brakuje warsztatu, wyczucia formy. Wiersz się robi, poprawia, skreśla, nadaje mu się ton, rytm, modulację. Najlepszy pomysł, świeża myśl, piękny obraz bez wystarczających, formalnych warunków zaistnienia są niczym. Nic z tego nie dojdzie, nie przekona, nie porwie. Tak, jak pan to robi, to owszem można do szuflady, w zamkniętym obiegu własnej jaźni. Jeśli chce pan dotrzeć do odbiorcy, to potrzebny dodatkowy wysiłek redukowania jednych słów (i fraz) oraz eksponowania, wydobywania innych. Do tego trzeba mieć rękę (widzieć wiersz w jego grafice, kruchej architekturze czerni i światła) i słuch – słyszeć wiersz w jego brzmieniu.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)