Pocztówki Literackie KM marzec 2022
POCZTÓWKI LITERACKIE
KAROLA MALISZEWSKIEGO
Ewa. Naprawdę nie interesuje mnie ilość polubień w internecie. Proszę mi oczu nie mydlić. Poza tym ta dłuższa od wierszy notka biograficzna, hm… Niestety, nie upadam na kolana przed takimi notkami, nie odejmują mi mowy. Czytam i komunikuję. Pięć wierszy i pięć nieporozumień. Za każdym razem jakby inne, co można uznać za osiągnięcie (na bezrybiu i rak ryba). W pierwszym o siostrze nie ma wcale siostry, liczy się tylko pani i czarodziejskie zwierciadełko („powiedz przecie”). A chętnie bym coś o tej siostrze usłyszał. Drugi o polach pokrytych śniegiem, „tańcuje” na nich biedne, samotne „ja”, niczym zwierzątko, które uciekło z pobliskiego ogrodu zoologicznego i teraz z wolna zamarza. Trzeci… I tak dalej. To znaczy, że każdy jest o pani, albo raczej o „ja” – dziwnie napuszonym, wręcz wzdętym od przykrej megalomanii, która wcale nie rozładowała się w tej monstrualnej nocie biograficznej. Niestety, rozpełzła się i zainfekowała wszystko, co pani pisze. Może jakiś większy urlop od siebie i czasowników w pierwszej osobie? Zamachnę się i uderzę, ale nawet niebo jest mną – to jedyny fragment, w którym dopatrzyłem się sensu.
Dominik. Mamy problem. Chyba komunikacyjny. Wysłał pan wiersze do sześćdziesięciodwulatka, licząc na to, że ten zrozumie coś ze slangu dwudziestolatków. Nie wiem, o co w tej sytuacji chciałby pan mnie zapytać. Jak bardzo nie rozumiem tych wierszy? Świadomie pisze pan tylko i wyłącznie dla odbiorców bardzo różniących się ode mnie. Może konsekwentnie należałoby zostać w tej niszy i tam pytać o zdanie i inne wrażenia czytelnicze? Co kontakt ze mną miałby panu dać? Jakieś namaszczenie bez zrozumienia? Bezprzedmiotowy zachwyt? Jeżeli liczy pan na tradycyjny zwrot „gratuluję talentu”, to po raz pierwszy nie jestem pewien, czy jest czego gratulować. Po prostu nie wiem. Jeżeli zdarzy się panu napisać coś bardziej międzypokoleniowo uniwersalnego, chętnie przeczytam.
Olga. Wynika z listu dołączonego do wierszy, że interesuje panią odpowiedź na jedno pytanie – czy to jest drukowalne? W domyśle: czy coś takiego można wysyłać na konkursy? A jeszcze dalej idąc: bo słyszałam, że na tych konkursach można sporo zarobić. Przez te lata przyzwyczaiłem się do instrumentalnego traktowania przez niektórych przysyłających swoje utwory. Nie chodzi im o dialog, o jakieś głębsze zrozumienie spraw związanych z pisaniem, z rozwijaniem siebie samego. Jestem tylko stacją pośrednią bądź przekaźnikową – te osoby prosząc o „tak” lub „nie”, chcą się tylko odbić od redaktorka z gazety. Są tak przekonane o własnej wartości (tak naprawdę zupełnie niezależnej od otrzymanej opinii czy oceny), jak ci, którzy flamastrem lub scyzorykiem zaznaczają w atrakcyjnym turystycznie terenie, że „tu byli”. Nie chodzi o przeżycie związane z podróżą, nie chodzi też o piękno natury i inne doznania dotyczące przyrody i ujrzanego widoku – byle dopaść w miarę wyeksponowane miejsce i zostawić narcystyczną wizytówkę. Nie wiem, jak przekonać takie osoby… Nie wiem, jak panią przekonać, że poezja godna jest większego poświęcenia (uwagi, emocji, języka), że może być przygodą na całe życie i frapującym przyczynkiem do zrozumienia życia. Jednorazowe zainkasowanie kilkuset złotych na jakimś konkursie niczego w tej kwestii nie kończy, a może nawet niczego nie zaczyna. Tak, to co pani pisze, już jest drukowalne. I co teraz?
Katarzyna. Być może, człowiek staje się poetą, gdy sięga po porządek słów, ufa logice wysłowienia nawet wtedy, gdy w nim samym potworny bałagan, niepokój, ból itd. W tych pięciu nadesłanych tekstach nie ma porządku, o którym mowa, nie ma harmonii. Jest nieprzyjemny jazgot nieprzystających rzeczy, a nie znalazła pani języka, który by umiał je pogodzić. Gdy się tego języka nie ma, to powstają lapsusy, święte namaszczenie bez pokrycia, bez wyczucia: odkąd aromatyczne światło/ pogrążyło w sobie pustkę/ nawoływania; powłóczystość naszych zdarzeń/ odbija się krwawym echem; mnożą się kąty mojej głowy; „bez krztyny przegadanego krzyku itd. Jedyna rada: sprowadzić te wszystkie emocje na ziemię, nauczyć konkretów, dostrzec rzeczywistość wokół, a wtedy „ciało” i „dusza” jakoś się dogadają poza „wydmuszką wszechrzeczy”.
Marek. Bałagan w tym duży, nie mogę się połapać, błyskotliwy felieton przechodzi w erudycyjny esej, a opowiadania też felietonowe, afabularne; dałoby się z tego zrobić trzy lub cztery osobne, zgrabne książeczki; więc chwytam jakieś drobiazgi, smaczne kąski, nie widząc pomysłu na fabułę, nie widząc całości. Muszę jednak przyznać, że siła pana języka robi wrażenie, jest on młodzieńczy, świeży, dynamiczny. Znakomity na krótkie dystanse. To są luźne uwagi, o które pan prosił, impresje krytyka poezji na co dzień zajmującego się całkiem innymi „strukturami” i wypowiedziami. Moje słowa niewiele znaczą, na prozie się nie znam. Pana pisanie pozostawia w człowieku ślad, to na pewno.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.