Pocztówki literackie KM grudzień 2022
POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO
Katarzyna. „Moja wątpliwość w uczciwość” – czytam i myślę, skąd zgrzyt. Oczekiwałem raczej wątpienia w uczciwość albo powątpiewania (lub zwątpienia). I to nie jest wypadek przy pracy, ucho konesera wychwytuje raz po raz takie nieostrożności, mielizny i zgrzyty. Nie wydaje mi się, że są zamierzone, że zmierzają w stronę jakiejś nowej ekspresji, czegoś odkrywczego. To po prostu nieudolność czy niedbałość. Dodatkowym minusem jest bombastyczność, stroszenie się na wyrocznię, wypowiadanie słów ostatecznych – odczuwam to jako chybioną sentencjonalność. A tu ani języka, ani też świeżej myśli nie ma po temu. Stosunkowo najlżejsze w tym przyciężkawym i nudnym zestawie wydał mi się utwór pt. kwitnące pocałunki, ale i tam nagle dostrzegam usta rozchylone kwitnącymi pocałunkami, co wskazuje na jeszcze jedną wadę – przestarzałe odniesienia literackie. Nie czyta pani tego, co staje się obecnie w naszej poezji, nic panią to chyba nie obchodzi. A obejść powinno, jeśli chce się złapać trochę świeżego powietrza.
Daniel. Ciekawa wyobraźnia, lecz chwilami język zawodzi. Na razie nie zdecyduję się, żeby coś z tego wybrać, ale ściskam kciuki za dalszy rozwój, widzę spory potencjał. [Daniel: Czy mógłbym dostać może jakąś radę? Chciałbym wiedzieć, co dokładnie kryje się za słowami „chwilami język zawodzi”]. To znaczy, że w niektórych miejscach odczuwam niestosowność, jakiś nadmiar, przesadę, nie do zaakceptowania dla mojego gustu czy smaku. Tak, jakby pan działał trochę na ślepo, jakby był rozrzutny, jakby pana poniosło, to coś w rodzaju braku dyscypliny. Myślę, że to się utemperuje i zaczną powstawać rzeczy już wykrystalizowane.
Agnieszka. Przepraszam za szczerość, ale chyba o nią chodziło, gdy pani K. poprosiła o ocenę. To – moim zdaniem – są intymne, osobiste zapiski niemające charakteru wypowiedzi literackiej. Pani nie uprawia literatury i nie zna zasad jej uprawiania. Pisze pani od serca i z serca, nie zważając na to, jakie są zasady współczesnej wypowiedzi poetyckiej. Płyną więc rzewne rymowanki w stylu takim, jakim pisano przed wiekami. Przykro mi, że akurat ja to muszę pani powiedzieć, że na mnie padło; bardzo nie lubię takiej roli, ale skoro poproszono… Krótko: to ma dla pani wielką wartość i pełni ważną funkcję, jednak nie dochodzi do przejścia w stronę czytelnika. A ten dzisiaj wymaga znacznie więcej, niż tu dostaje. A dostaje częstochowskie rymy i banalne prawdy o życiu i świecie. Pierwsza narzucająca się rada, jeżeli w ogóle chce mnie pani po tak szczerej ocenie słuchać, jest taka: porzucić rymowanie, to ono prowadzi panią do zguby, pisać krótko, skupiając się na jednej scenie, sytuacji, na jednym obrazie, a przy tym brać obserwacje prosto z życia, a nie z dziewiętnastowiecznych rycin i uczuciowych klisz.
Mikołaj. Znajduję tu wszelkie dane na dalszy „szczęśliwy” rozwój. Język już dość wygimnastykowany, w miarę sprawna wyobraźnia, otwarcie się na język potoczny i życiowe obserwacje, intrygujące oczytanie. Krótko: szeroko rozumiana sprawność, rozeznanie, wyczucie. Tak, z tego będzie chleb, może nawet i bułki. Na razie brakuje ciężaru doświadczenia. Nasz motylek bardzo sprawnie wędruje z kwiatka na kwiatek, lecz nie stoi za tym jakaś idea (niekoniecznie polityczna, jakakolwiek), która i mnie, czytelnika, mogłaby porwać, a może nawet unieść. Niebo, wygląd podwórka, zachody słońca, upiorność księżyca są w porządku, tylko że kończę czytać wiersz i pytam: co jeszcze? A nieraz: o co chodzi? Wierzę w te wiersze, bo może już za rok czy dwa będzie w nich o coś chodziło.
Mateusz. Bardzo dobre, niemal natchnione, początki, a potem przykre dla oka wątłe kontynuacje. Przykłady tych energicznych, pomysłowych początków: Grzmię a niebo mi tożsame burzowe; Cedzę z kretesem słowa czy Pobłaża nas deszczem jesień (tu propozycja korekty: „Pobłaża nam deszczem jesień”). Sił brakuje na ciągi dalsze, inwencja siada po drugiej linijce, zaczynają się jakieś niejasne wywody dalekie od inicjalnej energii. Nie wiem, co poradzić, jaką zasugerować walkę z wielosłowiem. Coś nad panem panuje. Może pora przypatrzeć się temu z boku, zacząć taksować nieufnie i z dystansem. Wtedy rozpędzone słowa zawahają się, a to, co zbyt retoryczne, odpadnie po drodze. Nieraz tak się dzieje. Nie wiem, czy tu i tym razem to się uda.
Szymon. Dość często zdarzające się nieporozumienie. Mniemanie, że teksty piosenek są poezją niemal z urzędu. Owszem, mogą się nią stać. Pod pana piórem niewiele mają na to szans. Proszę wysłać je gdzieś, gdzie będą docenione właśnie jako piosenki. Nie róbmy z nich na siłę wierszy, nie prośmy za wszelką cenę o etykietkę z napisem „poezja”. Wydaje mi się, że są niezłe w swoim rodzaju i właśnie w nim proszę szukać swojego szczęścia.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.