Pocztówki literackie KM listopad 2025
Renata Agnieszka. Jest pani kolejną osobą, której złudzenia muszę rozwiać. Zaczyna męczyć mnie ta rola, bo niszczy od środka moją przyrodzoną dobroć. Wbrew pozorom, sprawianie przykrości nie jest ulubionym zajęciem redaktora tej rubryki. Ale do rzeczy. W nagłówku listu jest mowa o warsztacie, pojawia się pytanie o to, co można w nim poprawić. Przykro mi, tu na razie nie ma żadnego warsztatu. Wylewa się surowa, grafomańska treść, rozpaczliwie szukająca przypadkowych, najczęściej częstochowskich, rymów. Może powinna pani zacząć od rezygnacji z nich? A potem przestawić się na proste, nieozdobne notatki na temat świata, który panią otacza? Bez emfazy, patosu, bicia w bębny. Skromnie, po cichutku. Jednocześnie proszę szukać tlenu we współczesnej poezji. Nie ma rady, po prostu trzeba zacząć ją czytać. Lektura tej starszej też by się przydała. Gdy pani wytrwa w tym i zrozumie, że pisanie wierszy to nie żadne hocki klocki, proszę kiedyś do mnie napisać. Może będzie o czym rozmawiać, bo na razie nie ma takiej możliwości.
Rafał. Może to i mądre jest, przemyślane, i stoją za tym ważkie doświadczenia wydziedziczonego podróżnika, lecz wydaje się niezborne, chybione, brakuje czegoś, jednego elementu, który spoiłby to, co rozproszone. Nie wiem, może to po prostu o talent chodzi. I oczytanie słychać, i rozeznanie widać, na pewno nie mam do czynienia z pierwszym lepszym nieopierzonym debiutantem. Tu jest znacznie więcej. Być może mylę się i nie widzę tego, że ustanawia pan jakąś nową formę, której nie potrafię zaakceptować, nie umiem pojąć. Intuicja mówi mi, że to zbyt ciemne, a przy tym ciężkie, niezgrabne. Jak choćby to: Ich usta milczą – tylko ciała drżą, / gdy w lustrze lęk się w oczy śmieje, / bo wolność, która zrywa stare dni, / to dla nich grób, niekonieczne dzieje. Tego typu fragmenty skutecznie przykrywają to, co świeże i odkrywcze. Zanim to odnajdę, znów natrafiam na: Spadkobiercą nie jestem martwych bohaterów. / W niełaskę popadłem także greckich bogów. / Strumieniem wartkim krew we mnie płynie, / hartowana cynizmem największych szalbierzy. I już nie chce się dalej czytać. Trwa jakieś dziwne pomieszanie pojęć i stylów, Coelho stawiany jest na równi z Rilkem. Jak w tym zastanawiającym tekście o tytule Miłosz jest: Na ból głowy rano wziąłem dwie Achmatowe. / Zaraz potem w mig połknąłem Whitmana. / Małą kawkę wspólnie wypiłem z Szymborską. / Gdzieś w ogrodzie widziałem Leśmiana. // Szlochając, brzeg rzeki Piedry minąłem z Coelho. / Po południu młody Werter wspominał Goethego. / Dwie godziny stałem pod domem z T.S. Eliotem. / Schyłkiem dnia drasnąć mam chęć Rilkego. Lena. Spokojnie, niecierpliwość jest złym doradcą, rozwój nie zachodzi z dnia na dzień. Nie widzę zasadniczej zmiany. Piękna wrażliwość, która wyraża się schematycznie, banalnie. Proszę sobie dać więcej czasu. Gdy zajdzie potrzeba, proszę wysyłać, ale nie wcześniej niż za pół roku.Krzysztof. Przemawiają do mnie rzeczy dopracowane, skończone, oparte na wyrazistym, długo zostającym w pamięci obrazie, a więc za bardzo dobre uważam dwa teksty – skakun i obok. Potrafi pan sporo, zatrzymać ekspresję, skupić się na czymś cudzym, obcym, innym, wyciągnąć z tego przesłanie, nie rozgadywać się przy tym. Jestem pod wrażeniem tych umiejętności. Proszę za jakiś czas nadesłać nowe teksty, chętnie je umieszczę w internetowej witrynie „Pocztówek”. Michał. Pragnę w tych ciężkich i pozbawionych kondycji czasach, podzielić się wrażliwością mojego pióra. Być może jego spojrzenie przypadnie państwu do gustu, poszerzy myśl zamkniętą w czaszce, lub choćby przykuję doświadczoną uwagę. Dzielę się z państwem swoim chlebem, proszę dać znać czy nie jest czerstwy. Konstruktywna krytyka, to ta która potrafi spopielić twórczość, by zaraz na nowo ją rozpalić. Nie ukrywam, że takiej poszukuję. „Spojrzenie pióra” na razie uwagi nie przykuwa, nie „poszerza myśli zamkniętej w czaszce”. Prowadzący rubrykę ośmieli się jednak kilka myśli z czaszki uwolnić, mając nadzieję, że nie będą zbyt czerstwe i nie sprowokują pożaru w lesie pana twórczości. Powiem od razu: w tych feniksowych wzlotach, w tych popiołach prześwituje, moim zdaniem, cień diamentu. Mimo zadęcia, banału, nieznośnej maniery poetyckiego oseska coś w tym pulsuje i żyje. Trochę jakby poza panem, poza tymi wstępnymi umiejętnościami (i nieumiejętnościami) coś dochodzi do głosu. Spontaniczność, odwaga porównań i skojarzeń, jakiś szeroki gest od niechcenia, a że dławi się brakiem powietrza, to inna sprawa. Kiedyś, jak wierzę, otworzy pan okno. Na razie w tej ciasnej izdebce obok rzeczy wolnych i pięknych wykwitają humbugi w stylu: We wszystkich czterech arcytkankach Pana Beksińskiego widzę Twoje, / a w nich pulsujące tętnem dzieła jądra. Niektóre wiersze raz po raz tracą formalną wyrazistość na rzecz rozgadanego pamiętniczka, czczej gadaninki o pierdołach. Proszę nie odpływać, trzymać się zasadniczej linii, zarysu wiersza, a pamiętnikowe wtręty kierować do innej szuflady.KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „Ósmym Arkuszu Odry”.