Udostępnij:

Pocztówki literackie KM – marzec 2018

POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO

 

Daria. Nie jest dla mnie poważnym argumentem zdanie o „świetnym odbiorze w mediach społecznościowych”. Ono niewątpliwie buduje pani dobre samopoczucie i niech tak będzie; wcale nie jestem przeciwny bujnie rozkwitającym w tego typu mediach formom pop-poezji (folklor niech sobie będzie folklorem), ale pozwoli pani, że jednak będę miał jakieś własne zdanie. Nie płacą mi za komentowanie kulturowej otoczki towarzyszącej pani osobie i indywidualnym sposobom promowania się. Mam czytać i zdawać sprawę. Zatem musimy zacząć od początku, od słowa robiącego nową i oszałamiającą karierę. Tym słowem jest „kicz”. Ktoś pracujący nad kolejną dostawą kiczu musi pamiętać o kilku zasadach. Nie męczymy czytelnika. Ma mieć podaną strawną papkę, pozwalającą mu wierzyć, że on przecież poezję współczesną doskonale rozumie. Zaś wszystkie skomplikowane i sprzeczne uczucia wyrazi w jego imieniu podrzucony mu wyrób wierszopodobny. Pani obraca się w tym kamiennym kręgu kiczu z niebywałą wprawą. Skomplikowane uczucia zawiera zgrabnie w fontannach i fajerwerkach prostych słów. Musi być dużo kolorów, powietrza, oddechów, promieni, łagodnej, wręcz milusiej gry słownej przywołującej słabsze wiersze Jana Twardowskiego i Małgorzaty Hillar razem wziętych; oto recepta na internetowy sukces, szaloną klikalność. Sukcesu serdecznie gratuluję, lecz do „Odry” proszę czegoś takiego nie przysyłać.

Mikołaj. Wydaje mi się, że człowiek rodzi się ćwierć-poetą, a całym staje się, czytając. Dlatego nie mogę zaakceptować zdania „piszę wiersze nie czytając wierszy”, bo to jest przyznawanie się tylko do cząstki siebie – nierozwiniętej, nieobrobionej, surowej. Jeśli to komuś wystarcza, proszę bardzo, ja będę grymasił, wskazując na gadulstwo, brak pomysłu, banały (wynikające m.in. z niewiedzy, że coś już było i to wielokrotnie w różnych układach słownych), niepanowanie nad rytmem. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nic we mnie nie zostało. Gdzieś jakieś iskry przelatywały, czyjaś szorstka, surowa prawda dochodziła do głosu. A przemówiłaby mocniej, gdyby autor rozpoczął czytanie – przygodę z odnajdowaniem siebie w cudzych tekstach (skoro chce, żeby ktoś wędrował po jego labiryntach). Jak na razie: poruszające emocje bez świadomości formy.

Ewelina. Liczne cytaty z Poświatowskiej jeszcze poezji nie czynią. Między tymi cytatami niczego ciekawego nie znajduję. Na razie chodzi pani za rączkę i spoza tej ręki żadnej twarzy nie widać. Nie wyłoniła się jeszcze zza schematów i banałów. Nawet swoją mentorkę, Halinę Poświatowską, unieruchomiła pani w czymś monotonnym, nużącym, schematycznym. W jej poezji jest o wiele więcej skomplikowania i rozdarcia, niż sugeruje pani romansowo-sercowa interpretacja. Może tu jest problem – powierzchowne czytanie „ukochanej” poezji rodzi powierzchowne akty zawierzenia, niewiarygodne, papierowe „wiersze’. Przełom nastąpi, gdy dojrzy pani w jej utworach coś takiego, co zmieni tę przewidywalną perspektywę i w efekcie zmieni panią.

 Marcin. Z dwóch wierszy trudno coś wywróżyć, bije w oczy podporządkowanie się kostycznej, archaicznej formie, i ten gorset uwiera mówiącego; a może by tak swobodniej, na luzie, bez tej katarynki rytmu i naciąganego rymu? Owszem, coś w tym jest, jakieś zarodki, proszę pisać dalej (skoro pan o to pyta), ale poluzować, pójść bardziej w zaskakującą, świeżą treść niż przewidywalną, ciążącą panu formę (w dużym uproszczeniu). Chyba że pan chce pisać piosenki, w takim razie niczego nie trzeba zmieniać, to jako piosenki jest niezłe.

Wiktor. Słyszałem, że wysłał pan więcej zestawów, więc może dojść do nieporozumienia, bo ja czytałem ten najwcześniejszy pakiet wierszy, ten z utworem pt. Leipzig. Mechanizm poetyckości stosowany przez pana jest stosunkowo prosty i przypomina styl późnego Bursy. Koncept oporu koniecznie musi wpisywać się w coś wulgarnego, w jakiś rodzaj nonszalanckiego bluźnierstwa. Kiedyś to robiło ogromne wrażenie i jak mówią najmłodsi czytelnicy tej rubryczki – „wymiatało”. Teraz już nie wymiata. I melancholia rodzi się nie w tym miejscu, które tak gorliwie i zachęcająco chciał podkreślić wulgaryzm, a zupełnie obok. Na przecięciu moich oczekiwań i przypadkowego gestu. Chaotyczne i przypadkowe. Wciąż słabe, chociaż z potencjałem. Najmniej go w teatralnym buncie spod znaku bolesnego trądziku, a już całkiem sporo w uwadze skupionej na szczegółach egzystencjalnego szalbierstwa. Proszę dopuścić do głosu bystrego obserwatora, panu buntownikowi chwilowo podziękować. Kiedyś, wzmocniony i zdystansowany, pan sobie do tego wróci.

Maciej. Amatorszczyzna (chwilami sympatyczna czy wzruszająca) bez istotnej siły przebicia, czyli czegoś wyrastającego ponad zwykłą komunikatywność, co wynika – jak mniemam – z nieznajomości warsztatu. Nie da się napisać ciekawego, odkrywczego wiersza bez zanurzenia się w historii poezji, historii form. Jakieś notatki, owszem, powstają, ale w moim rozumieniu to nie jest poezja.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem.  Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

 

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)