Pocztówki literackie KM kwiecień 2019
POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO
Przemysław Tadeusz. Odpryski bliżej nieznanej praktyki duchowej, bardzo wsobny materiał. Sprawia wrażenie czegoś solidnego, poważnego, głęboko przeżytego. Jednak w gruncie rzeczy nie wiem, o co chodzi. Gdy zdarzy się panu napisać coś dla ludzi, proszę przesłać. Na razie wydaje się, że zaspokaja pan głód jakiegoś bytu astralnego czy transcendentalnego, dla niego łowi pan z pokorą słowa. Taka służba.
Katarzyna. To nie tylko słowa (jak sądzi się w jednym wierszu), to cały świat. Dla prawdziwego poety wchodzenie w wiersz, budowanie kolejnych wersów, jest ustanawianiem bytu, wznoszeniem gmachu. A u pani tylko słowa, czyli takie sobie gadulstwo. Bardzo niezgrabne, toporne, chaotyczne. Nie wiadomo czego dotyczące. Zgorzknienie, żal, uraza nie znalazły swojego wyrazu. Roi się od błędów, stylistycznych niejasności. Czytam: Ty jak balestryka skruszysz się, i dumam, czy chodzi o baletnicę, czy może beletrystykę. I już zaczynam wyobrażać sobie skruszoną beletrystykę… Nagle olśnienie: „bale stryka”, czyli drewniane części urządzenia służącego do wieszania. Gdy się skruszą, człowiek będzie wolny, wyrwie się z tych srogich terminów. A może miało być „bale stryjka”… I tu pomyślałem o hucznych zabawach urządzanych przez krewnego. W grę również wchodzą duże pnie drzew do niego należące (ewentualnie: duże wiązki np. słomy, chociaż tutaj zaczyna się rozpowszechniać słowo „balot”, a wersja „balot stryjka” nie brzmi najlepiej). Niestety, żadne z tych rozwiązań nie pasuje do wiersza. Do wiersza? Obawiam się, że słowo „wiersz” byłoby tutaj poważnym nadużyciem.
Rafał. Zgrabne to i w miarę świeże, szczere, młodzieńcze, naiwne… Można by jeszcze mnożyć określenia, ale to nie ma sensu. Mnóstwo takich wierszy powstaje, niczym się pan nie wyróżnia. To jest poziom oczytanego, wrażliwego licealisty, a mam wrażenie, że panu chodzi o coś więcej. Wiersz ma coś uzasadniać czy pogłębiać, odpowiadając na istotne pytania pańskiej egzystencji. Słyszę o przyjaciołach, którzy odnoszą sukcesy/ i jeżdżą na koncert the rolling stones,/moim największym sukcesem było/ jak przez chwilę mnie nie było/ zniknąłem na moment, pod taflą podmiejskiego jeziora. O, właśnie, tylko tyle. Zdarzają się bohaterowi chwile zniknięcia. Ale one niczego nie wyjaśniają, nie udzielają odpowiedzi. Może nie w wierszach ich szukać? Pańskie predyspozycje wyraźnie ciążą w stronę prozy.
Tomek. To zdaje się miał być utwór awangardowy, jakieś połączenie futurystycznego poematu z popową piosenką. Zabrakło przekonania i talentu, bo ani to poemat, ani piosenka. Coś co chwilami trąci tzw. „insta-poezją”. Utrapienie. Nie wiadomo, czy śmiać się z tych lapsusów, czy płakać nad upadkiem „młodej poezji”, która nie szuka, nie czyta niczego prócz własnych wytworów. Cyrkulujące pola/ niebeżowych marchewek/ a ja siedzę na środku/ i zajadam chleb z dżemem. Smacznego!
Tadeusz. Światło to odbite, takie samo przez wieki,/ dla różnych/ przede mną żyjących. Nie można odmówić panu umiejętności wyrażania zadumy, snucia refleksji, tworzenia nastroju. Ciemność, obrys lasu/ i polany muśnięte/ oblicze, przez te/ promienie tajemnicze./ Miłości i niepewności/ dające świadectwo/ małości. Ale słowa za tym nie nadążają, wydają się słabe, ułomne, nieodpowiednie. I w efekcie czar szybko pryska: nie ma trafnych słów, więc nie ma tajemnicy, nie ma głębi, nie ma nawet cienia oryginalnej myśli. Wszystko przebrzmiałe, puste, a podszyte patosem, sztucznie brzmiące. Rymy przypadkowe, niewydarzone. Przy tym zdarzające się niechlujstwo stylistyczne i wersyfikacyjne. A nawet ortograficzne: Czas na każdego przyjdzie./ Bezwolnie na polane pośle. Brak ogonka przy ostatniej literze użytego tu słowa powoduje zamęt znaczeniowy. W sensie metafizyczno-biesiadnym: czas bezwolnie kogoś pośle na to, co polane, a należy wypić. Rozumiem, że trwa suto zakrapiana uczta pod patronatem owego czasu. W sensie społeczno-politycznym: upomina się jakiegoś posła, że czas na każdego przyjdzie, i nie wiedzieć czemu każe mu się bezwolnie bieżyć tam, gdzie już polane. Proszę pana, nie każdy poseł ma, sugerowane przez pana, skłonności alkoholowe. Ot, lapsus. A wystarczy nieraz podkręcić ogonek. Póki jeszcze te ogonki w naszym pięknym języku mamy.
Krzysztof. Przykro mi, że to ja panu muszę zakomunikować. Nie było nikogo gdzieś bliżej? Grafomania. Jakieś szaleństwo z tą „chłopską krwią”. Nie mogę z nią dojść do ładu, do jakiegokolwiek zracjonalizowania. „Chłopska krew czysta./ Chłopska krew zdrowa./ Aorta ojczysta/ Zaczyna od nowa”. Gdyby panu udało uwolnić się od tego natręctwa, proszę przysłać coś na inny temat. Mimo wszystko wyczuwam pewne możliwości. Ale trzeba oczyścić chłopskie przedpole.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.