Pocztówki literackie KM luty 2021
POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO
Anna Wiktora. W pierwszej chwili chciałem krótko: proszę zgłosić się za kilka lat, kiedy w „obszarze zainteresowań” poezja przestanie pojawiać się, a naprawdę zaistnieje. Tu nawiązuję do notki biograficznej, do fragmentu W obszarze jej zainteresowań pojawiają się również: psychologia, zdrowy styl życia oraz muzyka. Nadesłane teksty kiedyś z trudem mieściłyby się w rubryce poetyckiej „Na przełaj” czy „Radaru”. Nie rozumiem, jak teraz mogą wygrywać konkursy poetyckie. Bardzo to błahe, wręcz dziecinne. Zresztą najlepszą charakterystykę napisała pani sama: Pisanie poezji jest takie tandetne/ Ośmieszam się, lecz czuję ukojenie/ Brakuje mi piątej klepki czy szóstego zmysłu?/ Co za bzdura. To są pani słowa. I jeśli już stać kogoś na taką trzeźwość, to pomyślałem, że może wyjdzie z tego zdziecinnienia i zacznie pisać dojrzalej. Jest nadzieja.
Paweł. Niektóre mniej, niektóre bardziej doskonałe imitacje, ale to ciągle tylko podróbki. Szkoła podglądania i kopiowania. Niezłe efekty. Słyszy się wiersz satyryczny, słyszy coś w rodzaju hymnu, ale pozwoli pan, że poczęstuję czytelników fragmentem zadania domowego z ballady romantycznej: Gdy nad kurhanem północ wybije,/ Gdy roztworzą się piekieł czeluści,/ Wychodzi zeń ten, który nie żyje./ Biada każdemu, kto się doń zapuści. Tak to wygląda. Po latach rzemieślniczych prób proszę się znowu odezwać. Przyjść już z czymś własnym.
Igor. Tu oczytania, obycia i wyczucia może nieco więcej, ale to wszystko i tak utkwiło w epoce sprzed awangardowego przełomu. Język jest statyczny i hieratyczny, zasób obserwacji ograniczony i literacko konserwatywny. Dalszy rozwój wiąże się z koniecznością przełamania tej stagnacji; byłem jak zaczarowany w moim tańcu palców/ w dźwiękach/ wydobywających się z różowego pianina. Właśnie. Wystarczy tego zaczarowania. Z epoki różowej przechodzimy do niebieskiej.
Maja. Poproszony o opinię, niczego nie owijam w bawełnę, za każdym razem podkreślając
niesłychaną subiektywność opinii. Powiem wprost – grafomania to nie jest. Tu i ówdzie broni się dzielnie i pomysłowo inteligencją, humorem i sarkazmem. Nie wiem tylko, dlaczego zapisy te wydają się jakoś sparaliżowane czy skrępowane, „odtąd dotąd”, wedle przewidywalnego algorytmu. Stale pod kontrolą, mało któremu udaje się wyskoczyć spod niej na prawdziwą i twórczą wolność. Bardzo porządne, solidne, ale dławią się akuratnością,
udowadnianiem światu, że są czymś odkrywczym, a nie są. Nie wnoszą niczego nowego;
obrabiając stereotypy retoryczne i obrazowe, ulegają tym stereotypom. Zwróciły moją uwagę: to szczere wyznanie z córeczką w tle, historia z Wittgensteinem i kuwetą oraz oddałam ci się. I jeszcze ostatni, bezpretensjonalny, bez żadnej już spiny, piękny (Dawniejsze upadki cywilizacji). To tak w wielkim skrócie i wedle pierwszego wrażenia, które, jak wiadomo, bywa zwodnicze.
Jakub. Ma pan zdolność przykuwania uwagi czytelnika, to jest żywe, wciągające i naprawdę wzbudza zaciekawienie pozostałymi fragmentami z książki. Są miejsca, niewiele ich jest,
które nie brzmią mi dobrze stylistycznie (jakieś przesilenie czy nadmierne wysilenie, sztuczność), ale to już robota z redaktorem przy ewentualnym wydaniu. Może warto już rozsyłać fragmenty, konfrontować się z opiniami? I jeszcze pyta pan, czy taki cykl opowiadań (tak wykoncypowany) ma sens. Ależ tak. Jeżeli trafi do profesjonalnej oficyny, mogą się upierać, żeby przerobić to na powieść, lepiej się sprzedaje niż opowiadania,
z opowiadaniami takie oficyny mają problem. Jak wynika z moich doświadczeń, niszowe wydawnictwa takiego problemu nie mają.
Martyna. a ja/ mimo makabryczności tej myśli/ tęsknię za nim słodkowodnie/ chronię swoje ciało w sukcesie inżynierii/ atrakcji turystycznej/ szansie dla lokalnych biznesmenów – to mi się najmniej podoba ze wszystkich, reszta jest do strawienia, a nawet rozsmakowania się. A to zbyt dosłowne, jak zresztą cały ten wiersz. Jednak najlepsza jest pani w niedomówieniach; owszem, w nich niekiedy za dużo duchów (jakoś zbyt przewidywalnie zapychają dziury wiersza), ale na razie ma to swój urok. W sumie: poezja na niezłym już poziomie, na pewno „drukowalna”, ale rozumiem, że mierzymy wyżej, rozwijamy się (ściskam kciuki), i słusznie – potencjał jest spory. Najbardziej mi się spodobały wiersze: Ludzie o rozgrzanych, Na pusto, Nikt nie płacze, Po co to, To, co się szamocze, Żałoba jest wtedy.
Janek. Zawartość „notesów” nie powala. Nie doszukałem się żadnych odkryć. Przelewanie pustego w próżne. Język nijaki, pospolity. Z samej wrażliwości poezji się nie zrobi. Ona sama dość bezradna jest. I w każdej chwili może się sama, biedna, ośmieszyć, np. Słowo co mnie nęka// Po nocach za dnia i we śnie/ Na jawie i marzeniach, przy znoju i spoczynku// Umysł, dusza, ciało, serce/ Krzyczy, kopie, szarpie, stęka/ Bo jedno słowo mnie naszło; i nie odchodzi. Proszę wyjść swojej wrażliwości na przeciw i zacząć coś czytać. Natychmiast pojawią się stosowne słowa.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.