Pocztówki Literackie KM maj 2022
POCZTÓWKI LITERACKIE
KAROLA MALISZEWSKIEGO
Adam. Co właściwie ma pan do powiedzenia? Że dym z komina ucieka gdzieś w niebyt? Świetnie. Czytelnik właśnie miał przeczucie, że to, co go otacza, pełne jest niebytu. Jakże celnie ujął pan dręczące nas przeczucia. Stop! Skąd we mnie ta gorycz? Nie wiem. Może z mniemania, że tyle jest rzeczy do wypowiedzenia, ale niekoniecznie chodzi o takie, jakie pan proponuje. Takie zostają w szufladzie. Niech je pan tam trzyma jak najdłużej. Lekko tylko coś zaświtało, przebijając się we frazie psa uderzył jeden/ i pojechał dalej, lecz po chwili rozmyło się, zginęło w typowej gadaninie lirycznej.
Michał. Tutaj, jak sądzę, ujawniają się większe możliwości. Skala głosu, jeśli mogę się tak wyrazić, znacznie szersza. I zaśpiewać pan potrafi, i zrymować, i prześmiewać się ze smakiem umie, ironię traktując z czułością. Trochę tak, jak na pchlim targu, wyciąga pan różne starocie, różne techniki i sposoby wyrazu, usiłując je sprzedać. Tym razem niczego nie kupię, nie przekonuje mnie sprawność dla samej sprawności, pokaz wersyfikacyjnej siły. Gdy pada pytanie „co chce pan powiedzieć?”, te wiersze raptem milkną, tracą głos. Po etapie takich przechwałek i eksperymentów osiądzie pan w jakiejś bezpiecznej zatoce. Coś może z niej da się usłyszeć. O Noblu na razie proszę nie myśleć, limit dla Polski został wyczerpany. Dobrze, że humor pana nie opuszcza: Nie dawajcie mi Nobla/ Wolę pastylki na kaszel albo chustkę do nosa/ Te to przynajmniej do czegoś się przydadzą.
Kacper. Jest pan ofiarą systemu edukacji. Takiej edukacji, która kładzie nacisk na patos jako główną cechę przekazu poetyckiego. Jeśli nie jest wzniośle, to nie jest poetycko. Aha, zapomniałem o inwersji. Wypowiedź bez inwersji jest wypowiedzią straconą, więc koniecznie zostało zapisane życie moje. A co do pierwszego, o, tu znajduję znakomity przykład. W nim jeszcze inna ważna cecha wiersza szkolnego – natchnienie, uniesienie w obłoki, a najlepiej między planety: perłowa posadzka i pusto/ zanim zegnę kolano lewe/ zanim znów zaufam ustom/ szukające wyćwiczę dłonie/ planety w nie wepchnę pełne/ między palce nieba koniec. Rozumiem, tak pisze się panu najlepiej, ja tylko skromnie informuję z drugiej strony, że nie najlepiej się to czyta.
Lesław. To chyba pierwszy zestaw wierszy związanych z Ukrainą, z wojną i uchodźstwem. Nie poddał się pan wrażeniu, że wobec ogromu zła i okrucieństwa należy raczej zamilknąć. W pierwszej chwili wszystkim zabrakło słów, a może raczej przestały być wystarczająco pewne, przestały znaczyć w ustalony sposób. Pan otrząsnął się jednak i zaczął pisać. Moim zdaniem, nie jest to udana próba. Zapisy przypominają te fotki w internecie, na których eksponują się bohatersko ludzie starający się pomóc. Ich szlachetne intencje trochę giną w pozowaniu do selfie. Coś mi w tym nie gra. W pana tekstach podobnie; nie eksponuje się cudzego bólu i nieszczęścia, bo najważniejsze jest nadnaturalnej wielkości „ja” krzątające się wokół tej cudzej rozpaczy. A przydałoby się o sobie zapomnieć, przydałoby się tu oddanie głosu tym innym, zanik dotychczasowego języka triumfu „ja”. Przydałaby się zmiana. A pan pisze po staremu. Może właściwe słowa jeszcze nie nadeszły. Pospieszył się pan
Urszula. Czy nie dałoby się jakoś dogadać z ludźmi? Czy wiersz nie jest po to, by tworzyć choćby iluzję pobratymstwa? Rozumiem, że w tak zwanej rzeczywistości czuje się pani zraniona przez ludzi i jedyne oparcie, jakie udało się znaleźć, wiąże się ze zwierzętami, z fascynacją nimi, wręcz ubóstwieniem. Na pewno jest w tym coś oryginalnego, może nawet godnego podziwu, jednak po lekturze kolejnego wiersza o kochanym zwierzęciu zacząłem się niepokoić. Zrozumiałem, że na tym świecie do kochania zostały pani tylko one. Szlachetna misja, sympatyczne powołanie, ale gdy się je rozpisuje tak monotonnie, traci na znaczeniu w literackim w sensie. Gdyby planowany tomik doszedł kiedyś do skutku, proszę go uzupełnić o inne głosy, inne warianty odpowiedzi na pytanie, dlaczego z całego świata zostało tylko tyle. To wzbogaci książkę, lecz i pani pozwoli się wyzwolić z tego zaciekłego dogmatyzmu. Wszak człowiek też jest godnym uwagi zwierzęciem, proszę wpisać go na swoją listę zagrożonych gatunków.
Marek. Na co dzień czytam i omawiam poezję, bardzo rzadko zaglądam do współczesnej prozy, tu nie mogę wiele pomóc. Szybko przejrzałem, czytając tylko wybrane fragmenty,
wrażenie jak najbardziej pozytywne. To dobra rzecz, oryginalna, stworzona w języku, który jest mi bliski. Natomiast wrażenia różnych surowych redaktorów z wydawnictw mogą być odmienne: oni żądają „gatunkowych” konkretów, więc to dla nich będzie „ni pies, ni wydra”. Jeżeli nawet dojdzie do wydania, to wyobrażam sobie, co czeka autora podczas pracy z nimi.
Głównie będzie chodziło o przycięcie, o rezygnację z „pustych” – ich zdaniem – fragmentów. Może rzeczywiście miejscami tych słów jest za dużo, i to pozytywne wrażenie słabnie. Jestem wierny pierwszemu odczuciu: bliska mi wrażliwość, sugestywny język, swoisty, oryginalny styl, widzę poetę szukającego siebie w prozie.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.