Pocztówki Literackie KM lipiec-sierpień 2023
Justyna. O, to jest prawdziwa poezja. Tak, jak to czuję – minoderia dawno została za drzwiami, dzieją się rzeczy ważne, proste. Słychać to w drobiazgu pt. Zmęczenie, jak również w dłuższym tekście zaczynającym się od słów „Przez wieś sunie duża kobieta na rowerze”. Nawet dywagacje mi nie przeszkadzają – są zgrabnie wplecione i zespolone z czymś sytuacyjnym, konkretnym, materialnym. Widać życie przez wiersze, a przez ich język widać stosunek do życia. Zwróciłbym uwagę właśnie na język i twórcze do niego podejście, co szczególnie uwydatnia się w prozie poetyckiej (a może to fragment opowiadania) pt. On mnie bił, tu dała pani upust niesamowitej inwencji. A te językowe popisy jednak czemuś służą, odmalowując widzianą pani oczami prawdę dotyczącą Eurydyki i Orfeusza: Wcale nie chciałam uciekać, Orfeuszu, do twoich brudnych skarpetek i nudnych wierszy. Błagam, błagam, niech się odwróci, niech spojrzy. Może coś powiem, cicho, obcym głosem? (…) Cudza żmija ugryzła mnie w podbrzusze, a ja chcę donosić tę ciążę w kamieniu, niech rośnie do środka, skruszy kręgosłup i zęby. To są świetne fragmenty, świadczące o dużym talencie. Proszę niebawem przesłać coś nowego, chciałbym to zaprezentować na stronie internetowej „Odry”.
Marlena. Dzięki za podzielenie się czymś, co traktuje pani jak najgłębszą tajemnicę. Przeczytałem i podziwiam możliwości, jednak mam wrażenie, że to wszystko na razie w powijakach, że o miłości napisano tysiące lepszych wierszy, także po polsku, i także przez kobiety. Rozumiem, że pani musiała swoją wyrzucić z siebie i zobiektywizować słowem poetyckim, naturalna potrzeba. Co do wydawania, radziłbym poczekać, wkrótce pochłonie panią inny nurt, inny kierunek rozwoju, jeśli będzie dalej pani pisać. I czytać!!! W tej chwili żadne poważne wydawnictwo nie przyjmie tego zbioru do druku, uznając go za objaw amatorszczyzny. Natomiast można próbować wydać za własne pieniądze, już jest sporo takich oficyn, które nie patrzą na jakość, tylko na to, czy ma pani pieniądze. Tu jakieś najmniej dwa, trzy tysiące trzeba by mieć.
Katarzyna. To jakaś mowa obok mowy; i to nie powinno być zarzutem, bo wiadomo, że poezja rządzi się swoimi prawami, jest ekscesem, językiem w języku, a więc w jakiś sposób zawsze jest obok. Jednak to, co pani proponuje, sytuuje się w innym miejscu, niezbyt odkrywczym, niezmieniającym perspektywy i niekreującym nowych znaczeń. To raczej nieustanne mamrotanie na temat dawno omówionych banałów. To permanentne wymyślanie nieistotności, tłoczenie pustki przez martwą wyobraźnię. Na nic silenie się nad miarę, nadmuchiwanie chorej bańki… Nie wiem, jak inaczej mogę pani dać znać, że mamy do czynienia z męczeniem samej siebie i męczeniem czytelnika. Już nawet nie chce mi się rozbawiać publiki przywoływaniem smacznych fragmentów, bo to zbyt smutne, bliskie rozpaczy. Jednak grafomańska bajka sama woła, że chce być cytowana: próbuję wygładzić myśli/ pomięte w przypływie beznadziei/ usiłuję obłaskawić duszę/ aby przestała rozkazywać ciału (…)/ moja dzisiejsza melancholia pachnie/ nowo narodzonym latem/ smakuje jak spełnienie zadane/ twoim ciałem. Spełnienia zadawane ciałem może i wiele tu wyjaśniają, lecz mnie zupełnie nie przekonują.
Marzena. Musi pani wiedzieć, że w ostatnich latach poezja przeszła w ręce fachowców. To są prawdziwi specjaliści od robienia z niej czegoś zagadkowego ponad miarę (i możliwości czytelnika), może już nawet i hermetycznego. I oto nagle pani wyskakuje z tymi swoimi prościutkimi zapisami. To właśnie zrobiło na mnie wrażenie, że pani zdaje się nie wiedzieć, co z oczywistością, a jeszcze bardziej nieoczywistością, języka robi współczesna poezja. Zachciało się pani wypowiedzieć kilka myśli, co nie nowe, nastroje, co niby takie zwyczajne, i uczucia niemożliwie spospolitowane. I myśli, i nastroje, a także uczucia w tych pani krótkich lirykach brzmią jak nowe. Na czym polega dar i czar tego cudownego odświeżenia, nie potrafię dokładnie określić. Zdaję sobie sprawę, że do niektórych może to nie przemówić. Za kruche, za proste, za dosłowne, powiedzą. A może nawet, że jakby infantylne. Owszem, są fragmenty, które niebezpiecznie przechylają się w tę stronę. Ale ustępują pod naciskiem dobrego smaku, forma jednak zwycięża, wyczucie zdecydowanie dominuje. Dlatego tak poważnie potraktowałem to pisanie. Proszę za kilka miesięcy coś przesłać. Chciałbym pani utwory zaprezentować w internetowej „Odrze”, skąd niekiedy brane są do druku w jej wydaniu papierowym.
Marta. W dzisiejszym odcinku czuję się niczym rzeźnik… Ale cóż zrobić, owieczki same pchają się pod nóż, lekce sobie rymując w stylu „manipulacja-restrukturyzacja”. I to wszystko w wierszu o „ducha mocy”, o współczesnym człowieku, któremu pani dobrotliwie radzi, by coś ze sobą zrobił, by… Może cytat: Działaj. Czas na zmiany.// Po to były twoje rany. Teraz już wiemy, po co te wszystkie cholerne rany. Krótko mówiąc: nie jest źle, ponieważ jest tragicznie. Jeżeli pani te groteskowe rymowanki przynoszą ulgę, jeżeli dowartościowują, poprawiając „ducha moc”, to ok., nie powinienem się wtrącać. Jednak muszę, bo pani wysłała zestaw, wyraźnie o to prosząc. Niech pani w spokoju przemyśli, co chce wyrazić i czy tak kalekie i prymitywne rymy są najważniejsze w tym projekcie. Proszę zacząć od tego, co leży w zasięgu ręki, od drobiazgów, oczyścić się z tej poetyckiej lichoty i spróbować od nowa.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.