Pocztówki Literackie KM maj 2023
POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO
Natalia. Fatalne zauroczenie. Mam na myśli wzorce, którym pani uległa, a które obecnie traktowane są jako staroświeckie i grafomańskie. Przeminęły wraz ze swoją epoką, teraz nie wydają się adekwatne, jeśli chodzi o wyrażanie przeżyć i doświadczeń. Rozmijają się z możliwościami wyrazu i współczesną wrażliwością. Dwudziestolatka mówiąca językiem starszej pani z roku 1890, o, to byłby ciekawy koncept literacki, lecz tu niestety tak nie jest. Pani traktuje dosłownie to, co mogłoby być grą literacką, zabawą. Mówi, gdy ją boli, że ból rozsadza trzewia sięgając nicości. Jestem w stanie wyobrazić sobie ten komunikat jako świeży i inspirujący, ale należałoby go poddać wielu przeróbkom, skompresować, skontaktować z nerwem współczesności. Życzę wielu przyjemności w tym zabawianiu się, jednak proszę już niczego więcej (w tym duchu i stylu napisanego) nie przesyłać.
Agata. Jak wyżej. Niepojęte zatracenie niepokornej młodości w potwornie pokornym odtwarzaniu muzealnych gestów. „Szanowny Panie Karolu Maliszewski, przesyłam swoje wiersze jako młoda twórczyni, ponieważ zaczęłam pisać, gdy miałam 15 lat (…), obecnie mam 18. Wszystko to rozumiem, też miałem osiemnaście lat i zadręczałem Urszulę Kozioł, Tadeusza Nowaka, Andrzeja Lama czy Mieczysława Machnickiego różnymi płodami, ale we wspomnianym przez panią wieku już dawno byłem po lekturze Konopnickiej i czytałem Apollinaire’a, Rilkego, Miłobędzką, Wojaczka itd. Dlaczego nie chcecie państwo (mówię do wszystkich przesyłających swoje utwory) czytać? Czy w tym jest coś uwłaczającego, zdrożnego? Czy obawiacie się infekcji? Czy przez czytanie można się czymś zarazić? Jeśli tak, to życzę pani rychłego zarażenia. A na razie, proszę wybaczyć, nie mogę wprost ścierpieć fraz w stylu: upadając nie widzisz słońca promieni/ obok zwiędła róża, nic tego nie zmieni/ w obłędzie spadasz w bezgłębnej studni/ a wkoło sępy rozrywające Cię już od stu dni. Tak, ostatnio coraz dokładniej widzę te wszystkie sępy wokół, to prawda. I też się zastanawiam, ile mi jako redaktorowi tej ryzykownej rubryczki brakuje do obłędu. Mam czasami wrażenie, że już naprawdę niewiele. Ale cóż, jak się stało Judymem lirycznego poradnictwa, to cierpi się z godnością, może tylko od czasu do czasu popijając ze „smutku kielicha”. Oczywiście, pani ujęła to o wiele zgrabniej: nie napiję się z smutku kielicha / nie przeto że smak niedobry w me usta/ a dlatego że twarz przy nim jest licha/ a przestrzeń w tym wszystkim pusta // nie odwrócę się już nigdy na swojej drodze / bo szłam cały czas drogą kłamną / nie będę pogrążać się w żadnej trwodze / zostawiam to wszystko za mną. Też bym tak chciał, jednak nie mogę tak sobie zostawić tej wysuniętej placówki i po prostu odejść. Dziewiętnaście lat temu dałem słowo Redaktorowi Orskiemu i zamierzam w tym postanowieniu wytrwać. Do końca.
Krzysztof Teodor. Utwory, które wychodzą spod pańskiego pióra, to są chyba szanty, rzeczy do śpiewania w tawernie czy przy ognisku. Na pewno w takich okolicznościach biesiadnej ekspresji (i odbioru) doskonale zdają egzamin. I w zasadzie niczego więcej nie powinno panu do szczęścia brakować, skoro, jak słyszę, słuchający są zazwyczaj bardzo zadowoleni. Oni wystawiają panu opinię, moja już do niczego nie jest potrzebna. Skoro pan pyta, to odpowiadam: tak, to są teksty dobrze zrobione pod względem językowym i literackim, mają swoją dramaturgię, świetnie wprowadzają w klimaty podróżnicze i morskie, w atmosferę wielkiej włóczęgi „pod wielkim dachem nieba”; jeśli dobrze słyszę, Stachura spauperyzował się do tego stopnia, iż trafił między szanty, i bardzo dobrze. Formalna strona tych tekstów też trzyma fason, wyczuwa pan stosowność i adekwatność odpowiednich rytmów, tylko z rymami jest pan na bakier. Proszę nad nimi popracować, redukując do niezbędnego minimum te, które zwą „częstochowskimi”.
Alicja. Jeszcze nie odkryła pani własnego języka i powtarza na razie frazesy w bardzo dziwnym stylu i nieznośnej manierze. Źle się stało, że pani wiersze czytano już w radiu oraz gdzieś drukowano. Nieodpowiedzialni ludzie chcą panią zepsuć i zadeptać iskierki talentu. Proszę się nie dać.
Jerzy. Śmiech to owszem wzbudza, ale potem przychodzi refleksja, że jakieś płytkie, brakuje pogłębionej psychologii postaci. Opowiadanie trochę jakby skeczowe – tego daru nie można panu odmówić, daru zgrabnego konstruowania dowcipnej sytuacji, tylko że potem niewiele z tego wynika. Pointy mogłyby wnosić coś jeszcze ponad śmiech. Niech pan pisze dalej i myśli już może o komedii, na początek jednoaktówki jako wprawki.
Radosław. Mówię bez ogródek, że są to bardzo niezdarne i po prostu niedobre teksty. One mogą mieć ogromne znaczenie, ale tylko dla pana, obiektywnie są bez wartości. Przede wszystkim razi patos, ton dziwnego staroświeckiego namaszczenia. Może powinien pan mówić bardziej swobodnie i bardziej naturalnie, po prostu być sobą, a nie stroszyć się tak bardzo, nie udawać wieszcza. Właśnie retoryczność, słowa bez pokrycia są tu największym grzechem.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.