Udostępnij:

Pocztówki Literackie KM wrzesień 2023

Marek. Dużo dobrego! Pomysły i ich realizacje na wysokim poziomie. Martwi mnie tylko pewna klaustrofobia, brak szerszej perspektywy, lecz to może pana specjalność, może już pan stworzył własną poetykę. Myśl, chwila, strzęp świadomości, język ubiegający się o referencyjną trafność, i tak w kółko. Ktoś powie: a czegóż więcej trzeba, to przecież istota poezji. Być może. Poprawmy się jednak – pewnego typu poezji. W kontekście tego, co mówię, największym wydarzeniem przesłanego zestawu jest wiersz „Bezpieczna wrażliwość”. Dlaczego? Bo do wymienionych parametrów dorzucił pan otwarcie na świat, dołożył wrażliwość społeczną. Powstał ciekawy tekst. Liczę na więcej takich w przyszłości. Może jego fragment na koniec: „ta śmierć została wydana w kilkumilionowym nakładzie/ mówi patrzcie czytajcie/ można to robić przy kawie lub czymś mocniejszym/ przed snem w świetle nocnej lampki/ na ławce w parku obok kwitnących kasztanów”.

Marta. Nadesłany zestaw zmusił mnie do refleksji nad sobą samym. Nad swoją rolą. Chyba już dość mam pastwienia się nad nieudolnymi rymowankami. Ale tak trudno o inne podejście. Człowiek widzi grafomanię i z bezradności czy poczucia porażki zaczyna złorzeczyć, zaczyna się zżymać. Jakby brakowało właściwej reakcji, jakby uciekał ten jakiś inny, bardziej odpowiedni, język. Spróbuję inaczej, bezbronny i ogołocony… „Nic się nie stało. Trochę tylko bolało./ Poboli, cóż z tego./ Nie jeden w niedoli./ Nie bądź za to w niewoli./ Trochę tylko poboli”. Ot, tak sobie cytuję, bez żarcików i uśmieszków, ze śmiertelną powagą odczytuję lejące się wersy. Staram się zrozumieć czyjąś ambicję, szukanie sensu po omacku. A może te rymy sypią się z cierpienia, może z rozpaczy, przecież nie znam pani życia. Zaglądam tylko w te zastanawiająco liche tekstowe ślady. „Wszystko przy okazji./ Idź dalej by się poddać już perswazji./ Wszak to nie jest już manipulacja./ Ducha moc, restrukturyzacja./ Gdy pytasz po co żyjesz, odpowiadam./ Działaj. Czas na zmiany./ Po to były Twoje rany”. To prawda, czas na zmiany. Proszę dać sobie spokój z rymowaniem. Wskazane jest podjęcie jakiegokolwiek innego zajęcia. Być może nie będzie już żadnych ran. Po jednej i po drugiej stronie.

Barbara. Tu więcej powściągliwości, nie ma wspomnianego wyżej grafomańskiego szaleństwa. W porę powstrzymywane chucie („Zabierzcie zgubne skłonności”). Prosto, skromnie, z wyczuciem. Są jednak słabe miejsca w stylu „Niech srebrzysta zorza/ wypłynie z Twojego zimnego serca”. Ale przynajmniej nie jest to poddawane rymotwórczej hipnozie. Najciekawszy, to znaczy pozbawiony fragmentów wątpliwej urody metaforyzacyjnej, jest utwór pt. „Wrocław 1945”. W tym kierunku należy iść. Dać sobie spokój ze „srebrzystościami” i „barwami normalności”. Do rzeczy, droga pani, do rzeczy.

Katarzyna. Proszę na razie niczego nie nadsyłać, pozwolić sobie na dojrzewanie i rozwój.

Przede wszystkim potrzebuje pani czasu i nowych doświadczeń. A i kilka podstawowych lektur też by się przydało. Może za rok…

Grzegorz. „Fascynuję się poezją. Piszę, czytam, tworzę w pełni zachwytu”. Powiem szczerze – wzruszyłem się. Ma pan rację, pasje (a wśród nich zachwyt w pełni) są warunkiem tworzenia. Co tu mamy? Pomieszanie z poplątaniem, typowo młodzieńczy bałagan. Pomieszanie obrazów, poplątanie intencji, czyli zbyt różne w jednym wierszu odpowiedzi na pytanie, co ja tu robię i kim chcę być w poezji. Kurczowo trzyma się pan dychotomicznego, jakby barokowego, schematu obrazowania, opartego na prostym zestawieniu i kontraście, w stylu „cierpię to znaczy że oddycham/ zawracam czyli już gdzieś szedłem/ brudny więc pewnie byłem czysty”, albo „nieskromnie się chwalę/ swoją obojętnością (…) chcę być nieskazitelny/ niszczę wszystko co piękne”. Wspomniany bałagan polega na tym, że nie potrafi pan być w tych konceptach konsekwentny czy też bardziej pomysłowy, że osuwa się to szybko w absurdy typu „Rozrasta się grzyb hiperbolą/ na promieniu duszy pełne/ pożądania Syreny i syreny/ ścigają nieznane mi grzechy”. Proszę za rok znowu się pokazać, wierzę, że z tego bałaganu coś się wyklaruje.

Urszula. Pisze pani w liście, że jest przekonana do poziomu tych wierszy, że już oceniła je jako dobre. Tak, twórca musi mieć dobre o sobie mniemanie, żeby dalej pisać, to zrozumiałe. Nie mogę jednak za dobre uznać cos takiego, cytuję: „Ze strupów ran w tundrze pamięci,/ z budyniu słonego rozpaczy,/ z bezsiły i bezradności,/ z kolczastych pękniętych/ snów”. Naprawdę jako nauczycielka języka polskiego, popularyzująca poezję, trafiała pani na takie przykłady? Jeśli coś takiego pęta się po podręcznikach, to mamy prawdziwy dramat; a jest nim też brak krytycyzmu. Cytuję: „Mam przekonanie, że udało mi się uniknąć wielosłowia, mącenia i poetyckich banałów”. Niestety, bardzo przykro mi to powiedzieć – niczego pani nie uniknęła, wpadła we wszystkie pułapki. Przyznam jednak, w tym wysiłku jest coś wzruszającego, nawet w owej zadziwiającej megalomanii.

KOMUNIKAT. W wyniku awarii skrzynki pocztowej utraciłem część listów. Mam wrażenie, że wśród nich były też przesyłki od Państwa. Jeżeli ktoś już zbyt długo czeka na odpowiedź i niecierpliwi się jej brakiem, niech ponownie prześle swoje teksty. Przepraszam za kłopot.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)