Pocztówki literackie KM czerwiec 2024
Przemysław. „Z prośbą o ocenę i radę”. Rada? Zmienić myślenie o poezji, nie namaszczać jej świętymi olejami. Puścić na ulicę. Niech wróci odmieniona i zacznie mówić językami. Różnymi językami. Bo ten przez pana preferowany jest nie do przyjęcia. Jednostajny i „świątynny” (kaznodziejski?), wymaga ożywienia. Ocena: w radzie zawarłem ocenę. „Miła nadzieja na publikację”. Nadzieja bywa matką, lecz tym razem macochą. Owszem, pewne umiejętności już pan ma – widzi wers, jego kształt i dynamikę. Teraz wpuścić weń powietrze, żeby zaczął coś znaczyć dla innych, żeby zaczął wciągać. Wydarzenia, obserwacje, uczucia –
to się bierze z rzeczywistości, a nie z papieru. Tego się nie udaje, to ma być, ma swoje zagrać i poruszyć; bezlistne drzewa na czarnym tle/ srebrzą się nieistniejącym światłem/ otaczają niewielką polanę/ wibrując echem pozornych słów. Otóż to. Jednak jest w panu sporo samoświadomości; więc na razie echa, pozory, nieistniejące światła. Czekam na poetyckie konkrety.
Klaudia. Bardzo dobre, wręcz znakomite, „krótkie opowiadania”, te małe prozy bytomskie, czyste i prawdziwe. Z innymi tekstami trudno mi się dogadać. Sprawiają wrażenie „nieposkładanych”, jakby rządził nimi przypadek. Czuję i widzę chaos w tym zaczernianiu papieru. Coś próbuje się wykluć, coś szuka nuty przewodniej. Ale to wcześniej czy później nastąpi, ma pani potencjał. Tylko, błagam, bez zdań w rodzaju „moje rzęsy zrosił deszcz” i tym podobne. Może stąd poczucie rozdwojenia: obok tekstów nieskazitelnych, w porę powściągniętych, jakaś nagle paplanina od rzeczy; lecz ja w pani talent wierzę. Próbka…
Teatr Róż, Aniołów Wszechczasów i Jej Wysokości
Wszystko jest jak w scenariuszu sztuki, którą napisał jakiś esteta, w kurtynach róże, to nie jest przedstawienie z Amsterdamu.
On nosi wieniec z kwiatów, my, zawsze nadzy, kosztujemy siebie samych i Owoce Nieba.
Boga przyprawia to o upadek z Tronu. Kręci Mu się w głowie. Marta Lempart klaszcze i komentuje, że w końcu feministka spotkała artystę, zapomniała wspomnieć, że inne kobiety też piszą.
Martyna. Niby wszystko w porządku. Tak się teraz wiersze pisze. Takie wiersze. Trochę slangowo, trochę hermetycznie, trochę środowiskowo. Tak, to jest poprawne, to jest w duchu epoki (ale, proszę pamiętać, tych duchów jest znacznie więcej). Wszystko gra, ale mnie to już męczy. Chciałbym zobaczyć coś przerastającego pobliskie zarośla, wychodzącego z podwóreczka w świat. A może to tylko etap przepoczwarzania, może pani wyjdzie z tego, a ja tu niepotrzebnie rozdzieram szaty? Pierwsze zdanie pierwszego wiersza wydaje mi się niemal symboliczne: wypycham żyły po brzegi nitkami z poliestru. Właśnie to jest jakoś syntetyczne, plastikowe, takie komunikaty da się zrobić na poczekaniu. Poza tym wszystkim ma pani talent. Niepotrzebnie marudzę.
Marcin. Jakoś nie zaistniała „możliwość ewentualnej publikacji”, więc może kilka słów. Dziwna rzecz, podczas głośnej lektury pozamieniałem tytuły utworów i nic się nie stało, nie zmieniło. Tu wszystko, w za daleko posuniętej nieokreśloności czy rzekomej tajemniczości, pasuje do wszystkiego. Tak można pruć tkaninę języka w nieskończoność, mruczeć za murem – mało co dochodzi na zewnątrz, do drugiego (nawet najbardziej cierpliwego) człowieka. Mówię tylko o sobie. Być może jestem ograniczony, skoro nie doszło do komunikacji. W zasadzie żaden komunikat nie dotarł. Może ten trochę. Tak, ten na pewno: Mieszkam za neonem/ w moim blaszanym domu widać kroki mordercy bez oka/ czekoladowy torcik/ moment zadumy nad ostrzem/ krzywe rogi mieszkania w centrum bez okien/ czarny olbrzym wyrósł z wiszącej głowy pod sufitem.
Wioletta. Ostatnio zbyt wiele znieczulicy jest w naszych miastach: na ulicach, w szkołach, na klatkach schodowych. Co się dzieje z ludźmi ? Nie widzą, nie słyszą. Boli mnie to. I przeraża. W załączniku przesyłam dwa wiersze. Pierwszy to Radio, a drugi Epizod w deszczu. Więcej pasji w liście niż w dołączonych wierszach. Widzi pani problem, pała słusznym oburzeniem, lecz nie przekłada się to na poetycki koncept. Na ulicy spieszą się przechodnie./ W otwartym oknie moknie głowa./ Płaczą oczy, palce stukają w ościeżnice i tak dalej. Nie wystarczy napisać, że deszcz pada, ktoś wylatuje z okna, deszcz pada, ludzie idą dalej… To już nie robi wrażenia, to już nie działa. To raczej zwykła, i też nie odkrywcza, publicystyka. Trzeba wymyślić „wstrząs”, trzeba go zaaranżować. Tak działa sztuka. Wstrząsa, porusza albo znienacka podchodzi odbiorcę. Trzeba jakoś czytelnika podejść. A więc proszę zachować swoją wrażliwość, ludzką i obywatelską czujność, natomiast już pora szukać sposobów na uwidocznienie jej szerszego, społecznego i literackiego, działania.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.