Pocztówki literackie KM wrzesień 2024
Wioletta. Tylko dwa wiersze. Jestem bezradny, bo z fusów jeszcze nie umiem wróżyć. Próbuję ze słów, a tutaj ich zbyt mało. Zaryzykuję na pani prośbę. Zabawka z Charkowa, w świetle wciąż rodzących się wierszy o wojnie w Ukrainie, słaby i schematyczny. Być może pisała go pani dawno temu. Wraz z przedłużającą się wojną rośnie fala utworów o niej i, rzekłbym, poprawia się ich jakość. Teraz pisać, że przez spalone osiedle idzie dziewczynka w jednym bucie, to niczego nie odkrywać. Takie sformułowania wydają się wyświechtane. Obok mamy Kubek – świat dobrostanu, dobrego samopoczucia, przepychu, chyba na zasadzie kontrastu z ukraińskimi obrazkami. Jednak wydźwięk idzie w innym kierunku, stając się apologią wsi, spokoju, dzieciństwa i babci, której tak niewiele brakowało do szczęścia. Wniosek: zachłanność czyni nas nieszczęśliwymi. Ameryki pani nie odkrywa, ale jakoś wzrusza. W przyszłości proszę wysyłać więcej utworów, może wtedy uda mi się spojrzeć szerzej.
Karol M. Panie Maliszewski, dziękuję za ocenę. Jest to natomiast poemat w znacznym stopniu surrealistyczny, co może tłumaczyć pewne oderwanie od życia. Jego niewątpliwa abstrakcyjność i rozmytość (zgadzam się, iż nie ma w nim zbyt wielu konkretów) jest zamierzona. Uważam, że pozwala to czytelnikowi w pewien sposób lepiej wczuć się w utwór i tym samym zająć miejsce bohatera. Ponieważ ta rozmytość problemów psychicznych pozwala w mojej ocenie każdej osobie aktywnie zmodyfikować odbiór utworu. Jeśli chodzi o to, że utwór jest rezonerski, to tutaj się nie zgadzam. Oczywiście ze względu na liczne nawiązania i poruszone problemy może sprawiać takie wrażenie, jednakże moralizatorstwo nigdy nie było tutaj moim zamiarem. Poemat stanowi swojego rodzaju refleksję nad własnymi problemami psychicznymi, które oczywiście mogą wynikać z decyzji i działań niezgodnych z pewnymi normami etycznymi. Michał.
Julia. Moi przyjaciele mówią, że lubią czytać moje wiersze, więc może też inni polubią. Zakładam oczywiście, że mogą mówić nieprawdę. Mam na imię Julia, mam 22 lata. Przesyłam do wglądu trzy wiersze o tym, jak ciężko jest być. Rzeczywiście, pamiętam, bo też miałem 22 lata, ciężko było być. Teraz mam 64 i, prawdę mówiąc, niewiele się zmieniło. Z tą różnicą, że przestałem się z tym afiszować, i budzę się rano z postanowieniem, że będę raczej, na przekór okolicznościom, rozciągać usta w uśmiechu; bo jest coś takiego, jak słońce, wiatr, deszcz, i ten człowiek obok usiłujący przebierać nogami, zadziwiająca (w ogólnym okrucieństwie) nadmiarowość dobra, które trzeba wprawdzie zbierać małymi łyżkami, ale zawsze… A jeśli chodzi o przyjaciół, to niewiele się pomylili – ma pani talent, tyle tylko, że rozmienia go pani na drobne mimo wspomnianego wyżej ciężaru bycia. A może pod jego wpływem stawia pani na lekkość i nieznaczne, delikatne rymowanie. To się na razie nie układa tak dobrze, jakby mogło się układać, czegoś jest za mało, a może za dużo, przy tym talencie. Spokojnie, to nastąpi, to przyjdzie. Proszę za jakiś czas coś przesłać, chętnie opublikuję w „pocztówkach”, a potem… Zresztą, kto wie, co będzie potem, pani rozwija się w szybkim tempie. Utwór wiercisz się na mojej skórze rozpoczyna się dzisiejszego dnia bawiłam się światłem, a dlaczego nie „dzisiaj bawiłam się światłem”? Proszę zwracać uwagę na takie drobiazgi i ćwiczyć alternatywne rozwiązania stylistyczne. Natchnienie to za mało.
Natalia. Sentymentalne, rzewne kawałki. Nadmierna uczuciowość niweczy dbałość o formę. Proste pytania i takież odpowiedzi, preferuje pani model nieskomplikowanej liryki, kładąc nacisk na czystą konfesję. Na pewno znajdą się jacyś odbiorcy takiej prostoty. Jeśli chodzi o „Odrę”, to tutaj wymagania są zdecydowanie wyższe. Tęsknota za Polską to za mało, jeśli nie znalazło się na jej wyrażenie bardziej pomysłowego rozwinięcia. Mamy tylko to: Jeśli za czymś mam tęsknić/ z polskiej wsi/ to bocian jako jedyny/ do głowy przychodzi mi. „Wsi-mi” to dobre do piosenki. Wydaje mi się, że słabnie pani wyczucie współczesnej polszczyzny: „gruchot gołębia” wyzwala obraz ptasiej ruiny, może śmierci, bo „gruchot” to zdewastowany, zniszczony pojazd. Tutaj prawdopodobnie chodziło o „gruchanie”. Proszę pisać, bo to pomaga przetrwać, albowiem, jak zauważyła młodsza poetka, „ciężko jest być”. W akcie publikowania chodzi już o coś więcej, a tego na razie w pani twórczości nie dostrzegam.
Aleksandra. Rozwlekły, rozgadany, pełen nieumotywowanych powtórzeń tekst numer jeden. Nie powiem, w tych trzech nadesłanych wierszach są jakieś iskierki, echa dalekiej doskonałości, lecz to zaraz ustępuje banałom emocjonalnym, rytmicznym i wersyfikacyjnym. Ale jednak potrafi pani zaskoczyć. Jako zaskoczenie jawi się wiersz pt. Dwie kukiełki. On pokazuje inne możliwości, jakby drugą twarz pani talentu. Talentu, któremu coś przeczy, nie pozwala na pełny rozwój. A może inspiracja pojawiłaby się wraz z lekturą innych poetek? Odnoszę wrażenie, że z poezji niewiele pani czyta, ale mogę się mylić.
KM