Pocztówki literackie KM grudzień 2020
POCZTÓWKI LITERACKIE KAROLA MALISZEWSKIEGO
Barbara. Porządne wiersze. Przejrzyste, z tezą, w dobrym stylu. Połknąłem przy śniadaniu jak francuskie bułeczki. Treściwe. No to czego krzywisz nos, stary zrzędo? Czego ci znów brakuje w tak dobrze zrealizowanym zadaniu, poetyckim projekcie? Zadanie, projekt, plan. Człowieka nie widzę. Indywiduum gdzieś mi zniknęło. Pazur zostawiony w lombardzie. Jakaś swoistość, odrębność, słabość nawet – gdzie? Zrealizowano zadanie. Współczesna poezja –/
Możemy wprowadzić panią/ w stan śpiączki lirycznej/ proszę się liczyć z kosztami. Tak właśnie – śpiączka, niewielkie koszty. Po co ja tu jestem potrzebny? W czym mam właściwie pośredniczyć?
Sonia. Przymierzałem się kilkakrotnie do nowego czytania i coś mnie odrzucało. Nie wiem, co jest nie tak (może ze mną jest coś nie tak?). Chwilami tom wydaje się zbyt wykoncypowany, ta jego „żelazna” kompozycja jak dla mnie aż nazbyt ścisła, ciasna, sygnały spajania jakieś zbyt oczywiste, nieco rażące „szwy”. Są rzeczy podobające się i zaraz obok nich jakby z innej bajki, „sztuczne”, naciągane. Może to jest przyczyna niezbyt dobrego wrażania, nie wiem, dawno nie czytałem czegoś tak nieoczywistego („niepewnego”?). Natomiast opracowanie graficzne niesamowite, po pewnym czasie tylko je się pamięta.
Łukasz. Jest pan w połowie drogi między niezręcznością a zręcznością. Mówię o stylu. On się właśnie klaruje. Podstawy są zacne i rzeczywiście może pan do czegoś dojść. Nie tylko ma pan talent, lecz również, co się rzadziej zdarza, program. To jeszcze nie manifest, raczej próba rozeznania się w świecie i powiedzenie sobie „tak, o tym będę pisał”. Teraz przed panem – jak będę pisał? Próby trwają. A ja kibicuję. Z pana programu wybieram te zdania, wydają się nader obiecujące: Chciałbym, by moja poezja była tu i teraz, wdawała się w dialog z rzeczywistością. Nie jednak po to, by ją przekrzyczeć, znieważyć, zmusić do czegoś, a nawet zrozumieć. Po to natomiast, by dać jej przestrzeń, by ją wysłuchać. Nie interpretować czy udzielać rad. Chciałbym też właśnie, by moje wiersze nie były odpowiedzią czy próbą objęcia
czegoś, zawładnięcia przestrzenią. Tylko by po prostu były w tej niewiedzy i niepewności. Nie zastanawiając się, jak będzie albo co będzie, bo tego wiedzieć nie mogą. Moim zdaniem,
każde kolejne próby zrozumienia, tworzą tylko kolejne historie i teorie, które mają
niesłychany potencjał do odbierania nam tu i teraz. Zaś co do pierwszych realizacji, jako udany (już zręczny) wydał mi się fragment zaczynający się od słów tryby stany skupienia rozmycia.
Katarzyna. W chwili, gdy to piszę, wznosi się druga fala pandemii. Pani teksty z kwietnia wzruszają niewinnością spojrzenia „pierwszofalowego”. Teraz już pisze się inaczej, zmienił się język towarzyszący paraliżującej grozie. Pomijając te „doraźności”, proszę przyjąć kilka ogólnych uwag o pani pisaniu. Są celne obserwacje, zaskakujące sformułowania (obok dziwnie ckliwych i banalnych), lecz nie ma umiaru. Proszę pamiętać: im mniej, tym więcej… dla artystycznej wymowy utworu. Nie ma co tak namiętnie dopowiadać, za każdym razem silić się na pointę. I tak (dla przykładu) w utworze „pośpiech” zrezygnowałbym z dwóch ostatnich wersów, urwałbym wymownie, zakończył nic nie da kopanie opony/ nic nie da dręczenie kluczyka. Każde słowo więcej wpada w koleiny dydaktyzmu. A tego raczej nie chcemy.
Patryk. Jestem dwudziestodwuletnim chłopakiem studiującym w Łodzi, pierwszy wiersz napisałem w 6 klasie szkoły podstawowej i tak do tej pory piszę do szuflady. Chciałbym się zorientować, czy moja twórczość ma szansę być opublikowaną, a co ważniejsze, czy ma jakąś wartość artystyczną. Oj, do publikacji droga daleka. Nie do przyjęcia jest kształt graficzny tych tekstów – lejąca się, przypadkowo posiekana wersami, breja. Proszę o większą świadomość wypowiadania, wers ma swoją logikę, nie powstaje przypadkiem. Proszę również o większą świadomość wypowiadanego. Czym jest „gasidlany dym”? Jaka jest funkcja tego neologizmu w planie całości utworu? Czy koniecznie musiał zaistnieć? Tego typu pytań jest więcej. Próbuje pan wypowiedzieć bunt najmłodszego pokolenia (brawo za intencję), lecz na razie nie znajduje pan środków wyrazu. A dlaczego nie znajduje? Bo nie czyta poezji. Ani klasycznej, ani współczesnej. Żeby walczyć, trzeba zaopatrzyć się w broń. Pełno jej w bibliotekach. To nie uchybia buntowi.
Maciej. Wszystko, co już w poezji zbanalizowane, wytarte, wzywa pan na ostatni bój. Rzekłbym – śmiertelny. Opierający się o granicę i wreszcie przekraczający ją. Granicę pewnego sposobu wypowiadania się podmiotu lirycznego. Za nią tylko pustka, nie widać już ani podmiotu, ani liryczności. Co wiersz, to kolejny stereotyp obrazowy, retoryczny, rytmiczny. Był kiedyś świat/ Owiany pyłem gwiazd/ Dotykiem dzikich mórz/ Zlany szafirem nieb i czernią nieb/ Widzianych czystym okiem/ Które nie znało jeszcze łzy/ Co przyszła potem. O właśnie, nie mógł pan ująć tego lepiej. Otrząsnąć się. Wziąć się za prozę. Poczuje się pan lepiej. Pewniej.
KM
Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „8 Arkuszu Odry”.