Wiersze wybrane w lutym 2017
Katarzyna Ślączka, Bartosz Niewart
Katarzyna Ślączka
PTASIE PIÓRA JAK RELIKWIE JESIENI
kiedy wróciłam było już za późno
chłodny świt zatarł kontury przedmiotów
sprawił że sny wsiąkły w pościel zamiast zostać
pod powiekami cedrowych skrzyń
ukryły się skarby
mapy miejsc które dawno przestały oddychać –
kim jest ta dziewczynka na zdjęciu
ma spierzchnięte od mrozu usta
i lisie oczy widzące coś
w zlepku brzasków poza kadrem
cichną kosy
jakby celowo każąc mi patrzeć
na tę samą śmierć od początku
LUSTRZANY TRAKT
jeszcze wczoraj byłam zupełnie gdzie indziej.
po czym cię teraz rozpoznam?
czy sto lat to długo, jeśli nie liczyć nocy?
w miękkości tych pytań wyczuwam strach.
przecież każdy widnokrąg kończy się lasem,
do którego trzeba dotrzeć po odblaskach.*
skupiska świateł na rzece są drogą,
miejscem, gdzie przystaję
obserwować kruki.
jest w nich coś śmiertelnie poważnego,
co sprawia, że chce mi się śmiać
z samotności.
* Ci, którzy idą przez drewniany lub stalowy most, mogą przechodzić tam i z powrotem – wysoko ponad rzeką (…). Kto przechodzi po odblaskach, po cieniach, po odbiciach, po zapachu czeremchy nad wodą – ten już nie wraca. Nikt nie wie, czy dotarł, czy też nie. Pozostaje po nich jedynie okrzyk nad wodą – radości lub przerażenia.
Do człowieka nie prowadzi żadna kładka, żaden most.
Do człowieka można dotrzeć tylko po odblaskach.
- Ziedonis – Epifanie
CZERWONA NITECZKA
śnieg zasypał ślady za oknem
gdzie jesteś leśny chłopczyku
już noc
z nudów ceruję wróblom powieki
ich skrzydła jak wykarczowane drzewa
leżą obok
zastanawiam się od jak dawna tu śpię
czy wciąż pachniesz porankami
nakrapianymi karminem
ciepło ptaków spływa mi po nadgarstkach
PRZYDROŻNE BARY KOŃCA ŚWIATA
Niedługo w szklance z wychłodzoną herbatą zaczną pływać owady.
Wygłodniałe koty odejdą, by zdziczeć.
Opuściliśmy to miejsce w pośpiechu. Bez pożegnania,
jakby tylko na chwilę.
Latem, gdy śmierć zakażała lękiem.
I nawet jeśli nocami uczyliśmy się zasypiać, przed świtem
paląc opium w ogrodzie,
brakowało już rozmów, od których nie ropiałyby oczy.
Uznajmy więc, że wszystko co ważne jest nieoczywiste.
Być może wędrówka to nadal tylko wieczorny spacer po kuchni,
ciche kroki na patio, gdy nie można zasnąć.
Ale co jeśli – by ruszyć w drogę – musimy
wziąć lotniskowe światła za drogowskazy. Morskie latarnie,
dzięki którym możliwy będzie powrót do domu.
W PRZEŹROCZU
widziałam wczoraj na śniegu
bielszym niż niedzielne kołnierzyki
wypłowiałe włosy matki
grudzień pachniał sadzą i mrozem
gdy lisy wyjadały ze mnie zmysły
cichutko ułożyłam się obok
teraz masz kolor gotującego się mleka
a ja nie wiem co zrobić by
zachować to ciepło
Bartosz Niewart
.
zwierzęta
znikają jak zmarli
i w ciemności
dają mięso i mleko
rozstawione kąty domu
ściany jak uszy płochliwych zwierząt
tak bardzo tęsknię do stada
które przychodzi i słucha
niech opowieść
o chlebie i wodzie
przetrwa naszą opowieść
o głodzie i pragnieniu
.
chłopaki idą
… idą krzycząc ,,kurwa kurwa”
kochani nadwrażliwcy
już walczą z systemem
i nie mają szans
system to oni sami
dwadzieścia lat później
pochodzimy od wychowawcy
pochodzimy od podwychowawcy
porządek przechodzi z głowy do głowy
dziedziczne niewysłowienie
grupa przyciąga
każda grupa przyciąga
po prostu – jest nas więcej
i możemy to udowodnić
do szkoły się idzie
do zawodu do wojska
tam albo łaskoczą albo biją
albo się tupie albo śpiewa
szykuje się miłość w stylu
,,przyrzekam”
twarze toporne
rany po ewolucji
.
milczenie jest pierwszą rozmową
pierwszy człowiek milczał i jadł
krwawił i zapamiętywał
poruszał ustami i przybierał na wadze
wyciągał rękę żeby dotknąć ziemi
albo żeby dotknąć horyzontu
i nie był mądrzejszy
jak człowiek drugiej rozmowy
jak człowiek rozmowy trzeciej
i nie czuł samotności ani pustki
poeta bez tylu spotkań
nagi kiwał głową jak dziecko
nie znajdując słów uśmiechnięty
jakby szedł za czyimś śmiechem
to było jak zabawa
dziecka z ogniem
dziecka z dzieckiem
.
posypują nas brudzą
kurz albo krople wody
zbierają się na twarzy
topola
wydmuchuje nam w twarz
swoje płuca
gdy twarz nie pracuje
warstwa rośnie
zaniedbanie
jest najlżejszą śmiercią
i zaskakuje
jak coś znanego
opisane własnymi słowami
.
zaprasza mnie do siebie
i zamyka za mną drzwi
oprowadza
po swoim strasznym domu
jak kolejną dziewczynę
tam
w tym worku
mokrym od łez
w błocie i ciemności
tam ludzie rosną
głowa wypycha głowę
leżę bez twarzy
jak embrion
nie doświadczam ani świata
ani autora
to jest prawo pierwszego
reakcja na pierwsze zło
żółw spaceruje po plecach
istota wolnośniąca
chodzi mi
o błysk światła
o kogoś ze świeczką
o jakieś okno
o to gdzie jestem
.
kreda obrysowuje ciało
na wiele sposobów
księżyca ubywa
albo przybywa
otwór
w którym znikają zwierzęta
otwory
przez które rosną paznokcie
ktoś opowiada
zbieramy się w półkole
najpierw ktoś
potem półkole
księżyca przybywa
albo ubywa
jesteśmy zaciekawieni
tak samo
gdy ktoś krzyknie
stajemy szybko w szeregu
jesteśmy wystraszeni
idziesz
gdy idziesz rozbiegamy się po cichu
gdy się zatrzymujesz
jesteśmy drzewem
kamieniem
kijem
gdy leżysz
podchodzimy wolno
niczego o tobie nie wiemy
zaciskamy krąg
.
wielki zielony owad siedzi na szynie
a kolejka gdańsk gdynia już jedzie
i nie zdąży nie ma mowy
nie zdąży uciec
siedzi i jest skazany
niczego zrobić nie można
wypada przyjąć i obudzić się
odchorować i przyjąć każde obudzenie
nieuchronność na granicy niewinności
powinniśmy tylko uciekać
za nic nie odpowiadać i uciekać
ale komu by się chciało
uciekać
w tym klimacie
buty są ważniejsze od wolności
zdecydowaliśmy się na ludzki kształt
na przywiązanie
historia – jedyny ruch jaki jest pod ręką
kafka od pierwszego pokolenia
pomoc wciąż odkładana na później
w swoim czasie
zdrowy rozsądek nie ma nic do rzeczy
wróg jest wrogiem
niczego nie wyjaśnia
i zmartwychwstaje
i wiadomość o śmierci
prześciga samą śmierć
.
gdy jest woda
jest ktoś kto spaceruje nad wodą
ktoś kto dotyka wody
i kładzie się na brzegu
horyzont rozlewa się wtedy płasko
jak ocean
jest przejście od pięknej strony twarzy
w drugą stronę
i w odbijaniu się w wodzie
i w przychodzeniu nad wodę
jest most
piękna i czysta jest woda
i można się zanurzyć w wodzie
i można pisać po wodzie
i pisze każdy dłużnik
i każdy chlebodawca pisze
i każdy kto chce zapomnieć
pisze i zapomina
i nie odwraca się
woda to znaczy bardzo wiele
ale całe ciało musi płynąć
i być jak szkło
położone na szkle
.
idzie przede mną
kobieta
w rubensowskim wieku
i tak samo
jak koń biegnę za wozem
kochanego ciała nigdy za wiele
jeszcze mnie kokietuje
liceum mauzoleum
kręci kółka
i ja ze śmiechem
kręcę się w kółko
i mówię
że się pogubiłem
powtarzam za nią
i tak mną kręci
skomplikowana historia labiryntu
okrągła historia koła
nitka na okrągło
.
zabroniona kąpiel
w deszczu
wspólna kąpiel
gdzieś w parku
deszczowa piosenka
ruch wychodzi z muszli
jak dźwięk
po drodze
są płaszcze buty parasol
deszcz w małe naczynia
mała historia wody
potrzebuję wnętrza
twoich ust
inaczej odpłynę
.
mówię ci – kupuj tylko nasze
nie obce spod buta hohenzollernów
w naszych opakowaniach
wszystko jest nasze
w nowych opakowaniach
wszystko jest zdrowsze
to samo jest zdrowsze to samo trwalsze
sylwetka dziewczyny naturalnej wielkości
nie oszukuje
piękną ekspedientkę można złapać za nogę
uszczypnąć pocałować
kopie są lepsze od oryginału
tylko dla przerażonych brakuje wrażeń
wolę zachowania naturalne
najbardziej czytelne puenty
czyż nie wymyśliła nas pani prostota
czy elegancja to już nie czasem
podkoszulek i majtki bokserki
nawet zwykła fikcja jest potrzebna
nawet najgorsza władza jest potrzebna
inaczej rzeczywistość mogłaby rosnąć
stać się niczyja
moglibyśmy wychodzić
jedno za drugim
i być coraz dalej
a spróbuj wytrzymać
chociaż kilka chwil poza sklepem
bo kiedy chleb jest tani a bułka słodka
.
po ulicy jeździ tomasz albo andrzej
to są imiona apostołów
i angielskie napisy z katalogu firm
ale co z tego
ja nie znam obcego
tak jak nie znam angielskiego
na ulicy są kosmici
z koszyczkami i święconką
wrócić skąd przybyliśmy
nawet jeżeli tam niczego nie ma
nie ma przestrzeni w podglądającym
nie ma poezji w opowiadającym
budowa ust
do ciastka mięsa jajka
reszta to kamień
który oszukuje głód
najstarsze ciało do kochania
w szpitalu świętej elżbiety
wysoko w oknie
dwaj mężczyźni – widzą mnie
ale opierają dłonie na framudze
w taki sposób jakby chcieli wyjąć szybę
dlaczego
przecież jej nie ma