Wiersze wybrane na kwiecień 2022
Łukasz Jasek, Aleksandra Kasprzak, Agnieszka Rykowska, Radosław Korban
Łukasz Jasek
praca nad sobą
robię na strefie
dyskomfortu, tutaj
remont trwa wieczna rozbiórka
gruz nieba sięga i nikt nie wynosi
ja też wynieść się nie chcę nie umiem
budynek chroniony na orzeczenie o niepełnosprawności
a obiekt to obiekcji
do siebie samego
lada dzień grozi zawaleniem
przecież fundamentów mam brak i podstaw
też przecież
tutaj mieści się magazyn
do trzymania toksyn
z dala od miasta i ludzi
zakaz wstępu zamknięty na klucz
od środka jestem bez okna
i światła brak, choćbym chciał odejść –
nie wiem w którą to stronę, wyważyć bram
sił nie mam również
ja to
kompleks kompleksów
wszystkie nie działają tak samo
wpływając na siebie tworzą destrukt
topi się wszystko, póki co
na wierzch wyjście zbyt wcześnie
umysł to archiwum
w nim katalogi skatologii
nasrane w głowie, ciągle się nowy ktoś
wypróżnia, może dlatego jest próżna
a choć pełna – to pusta
cokolwiek bym zrobił – wyłącznie gówno
zapadam się w sobie
zapada noc i odbijam się w szybie
odbija mi na widok
odbija mi się na widok
powstrzymuję wymioty
chadzka późnoporna
Wieczorem idę na party
Kolejną spędzę w częściach
nie do poskładania noc drogą,
w połowie zaklinuję się w klinach
Mróz mnie przeszywa
Łata mnie lata stres
kolorami najróżniejszymi w bohomaz
nieboski na szmacie dziergany
Jeszcze tylko troszkę
dobodźcować się nienawiścią
i można zasnąć bez winy poczucia
kręci się sen
z boku na boku obroty
aż zmęczony
wstaję i przeżywam jak mantrę
ciągle dzień sam ten
Jestem żyty – napisał Poeta
– Jestem zużyty – dodaję od siebie;
odchodzę, tak długo, aż horyzont mnie zniknie
będę wdzięczny jeśli
uwiecznisz moment jak coś w czegoś brak się zamienia
jestem na końcu języka
gdy zadrży w fasadach
świat wyda się z wielkiej płyty
chór dźwięków nieludzkich
bo
jedni są muszki
a inni ropuszki
kto dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzi
z całą pewnością okazji nie miał pełzać przez Atakamę
kto mówi, że myślenie nie boli,
z całą pewnością nie myślał o tobie mną będąc
ciągle siedzisz mi
w głowie mam burdel
więc się nie dziw
że ciebie za kurwę
niedługo umrę
czuję, że może to kwestią być dni
możesz napluć na trumnę
jeżeli pozwoli to dalej żyć ci
jeżeli
dzisiaj jest kontynuacją przeszłości –
to najgorszy dzień w moim życiu.
jeżeli
dzisiaj jest początkiem przyszłości –
to najlepszy dzień w moim życiu.
stoję przy oknie patrzę na rynek
w żyły miasta wpuszczane krople
nie rozumiem dlaczego
okupują wyłącznie aortę
ja
osobowości mam
równoległe wszechświaty
wszystkie równo są ległe
osobowości mam
dokładnie szesnaście dzisiaj
siedem na wczoraj
i zero w tamtym tygodniu
słyszę sentymenty
tzn smęty i męczy
mnie to
mam plamy na ego
i plany na przeszłość
mam plany na ego
i plamy na przyszłość
przematrioszkowałem się troszkę
wyjść z siebię nie potrafię, przysięgam
choćby świat miał się skończyć
duszy torsje
dzielę na porcję
co rano łykam atrament
by na wieczór mieć czym wypluwać lament
jutro plagiatem
wczoraj będzie słabo odbitym
kończy tusz się do życia
kaleka kalka
tłum ratunkiem weń tłumię
się tłumnie, ewentualnie trunkiem
wody
ludzie-wody
przez przeźroczyste patrzą źrenice
choćby byli na planie pierwszym
to tła kolor przejmują potulnie
ludzie-wody
do kształtów wpadają
stając się kwadratem owalem
albo czymkolwiek w zależności od formy
nie mamy charakterów stabilnych
tylko próbujemy się dostosować
zdarza się nam wylewać ponad stan
płytkiego talerza
i zdarza mnie się być żałosną spluwą
w pięciolitrowym baniaku
zdarza mi się próbować
kapaniem próbować wypełnić
fraktale w które trafiłem przypadkiem
i zdarza mnie się wyparowywać
będąc kroplą-drobiną w tobie-basenie
Aleksandra Kasprzak
pokot
gdy oddałaś naszego kota płakałam tygodniami
zaciskałam pięści na rozgrzanych palnikach nie parzyłam
malinowych herbat lecznicze właściwości cytryn
wpadały mi do oczu krople gdy oddałaś naszego kota
na wieś zagryzły go psy z podwórka jego małe
łapki trącające poduszkę znieruchomiały na cmentarzysku
biedronek owczarek niemiecki został nowym królem
była jesień szybko robiło się ciemno nocami
szukałam ostrych krawędzi gdy oddałaś naszego kota
zbrzydło mi sadzenie pestek awokado
wrzeszczenie roda stewarta seks na balkonie
wszystko zostało takie samo śmiałaś się ze sposobu
w jaki układam język przy mówieniu rozbrat
i ja też się śmiałam
choć wolałabym nie
w niedzielę piorę skarpetki
nie do pary nie do wiary
ojciec opowiadał że w kapsułce
siedzi zawodowa praczka
ale w nocy śpi bęben
kręci się jak pusta sokowirówka
po pięciu piwach opowiadał
że to wszystko stek bzdur
cała ta praca gówno warta
a w kapsułce siedzi stary
dobry szop pracz
przy rosole nie przepraszał
przy pomidorowej nie łkał
czasem odbijały mu się
ścieki przy drugim piwie
jadł je łyżką z głębokiego talerza
podkradałam mu drobne
łyczki to nie było zbyt smaczne
nosił wykałaczki i je też ukradłam
gdy rzygał po obiedzie w wannie
operacja na otwartym
sedesie przekułam sobie
ucho i kapsułkę nie wyszła
żadna praczka ani nawet szop
wczoraj umarł pijak i kłamca
wojna polsko-polska
z dniem 8 czerwca 2021 następuje
zakaz organizacji heteroseksualnych wesel
w piątki zamknięte zostaną księgarnie
(nie dotyczy tych w których sprzedawane są
książki jana pawała II) hotele dostępne są
dla poetów poniżej piątego roku życia
pisarzy fantastyki ze stwierdzonym upośledzeniem umysłowym
i pani z ulicy wirusowej 13 (dzwoniła z prośbą o hotelowy azyl
z powodu sąsiadów spoza zakonu pfeizera strzelających do niej
ramiączkami stanika) niezmiennie obowiązuje nakaz publicznego
popijania yerba mate w latach przestępnych restauracje dopuszczone są
do sprzedaży spleśniałych dań na wynos pod warunkiem
uśmiechu wszystkich pracowników
zgodnie z powyższym polska rozdarła się na dwie połowy
sera pleśniowego jedni mówią że w szczepionkach
wirują mrówki ze wścieklizną które piją szoty z krwi
drudzy robią sobie selfie z podpisem
bill gates pokieruj moim życiem
może lepiej to ogarniesz
Matrioszka
W Rosji bicie żon jest dozwolone
raz w roku i nazywa się drobnym wykroczeniem
jak obrywanie szyszek, płoszenie saren.
Anonimowy donos Eleny z podbitym okiem,
potem pogawędka z kumplem na komisariacie i kielich na hejnał.
Każdy szanujący się Rosjanin ma prawo sprawdzić zasięg ręki, przetestować
prędkość pięści i dopóki nie leje się krew – obiad na stole,
niedzielny spacer. Elena omija lustra,
kałuże, szyby aut. Skąd wiedział, że minął rok,
czy prowadził specjalny kalendarz, odliczał dni,
zaznaczył datę flamastrem? Elena nosi krwiaki
na szyi jak korale. Motto w salonie – bij babę młotem,
stanie się złotem. Syn, zgodnie z tradycją,
katuje żaby. Elena nocami przechodzi ewolucję
z kobiety w babę.
Matka powtarzała: siedź, babo, przy swoim
krzywym wrzecionie, nie wtrącaj się –
mężczyźni muszą sobie czasami
pofolgować. Matka powtarzała:
podskakuje dupą baba, a do sprawy się nie nada,
więc ugniataj ciasto, ugniataj ziemię,
masuj swoją twarz.
W Rosji bicie żon jest dozwolone
raz w roku, nie kończy się wódka,
kobiety masują niebieskie twarze.
Elena płacze, gdy córka pyta
o najlepszy soundtrack do gwałtu.
Agnieszka Rykowska
Bagaż
pękła jak balon
na milion kawałeczków
ale gdzieś w oddali
pan mówił że je pozbiera
tak żeby uwierzyła
że świat nie różni się od jej wierszy
najadła się
przebyte ciąże na to pozwalały
a potem okazało się że tylko puchła
od toksycznych ludzi
Zapatrzona
na dojrzałe winogrona
nad którymi pochylała się uliczna przekupka
weszła w ruch rozruch
koła na szczęście obracały się powoli
i był krzyk maszynisty
krzyk czasem zmusza do odejścia
ale też chroni przed stoczeniem
w koniec drogi nie wiadomo jakiej
albo na skróty gdzie można wdepnąć w mokry asfalt
zapatrzona w rzeczywistość
weszła w odjeżdżający tramwaj
dziś już wie że ważny jest
najmniejszy instrument element gry
bo w każdej chwili może się zapętlić
lub nawinąć przedwcześnie na magnes śmierci
Gorący obrazek
zobaczyła trzy kobiety
przypominały koty syjamskie
widziała ukradkiem ich uśmieszki
nie były zbyt przychylne dla kasjerki
ubrane w szpilki i dopasowane opinające
młode ciała kremowe sukienki
gdy odchodziły falowały ich kształtne biodra
niczym na horyzoncie plazma drżącego ciepła
kupiły wódkę dużego bociana
strach pomyśleć o ich odlocie
Pomarańcza
piękna pełnia
na niebie duża pomarańczowa kula
dostała smsa od syna że wróci późno
widzi chłopca jadącego na rowerze
jest tak daleko
a ona już obrała pomarańczę
później zakocha się w mężczyźnie
który powiedział:
unicestwij liczbę zatańcz pomarańczę
Za daleko I
Edo
kochali się
do nieprzytomności
ale gdy leżał pod maską tlenową
to nie ona zmieniała mu pampersa
Za daleko II
trzyma ją na dystans
w snach chodzą
brzegiem morza
nie rozbiorą
się dla siebie
dlatego podglądają nudystów
tylko w wierszach się obnaża
pyta czy z nią spał wczoraj
Radosław Korban
Na drugim planie
za wszelką cenę
próbuje się wkupić
zatacza kręgi
trafiony
choćby spojrzeniem
kończy pod ścianą
kisząc w kapturze swój dzień
a gdy jest już po wszystkim
na szkolnym boisku
w towarzystwie piłki
mierzy się
z zachodem słońca
po czym wraca
do domu i więdnie
jak niepodlewana zamia
Tydzień pisany nałogiem
Już od brzegu szukał wtorku,
lecz wybrzmiał i błagał o ulgę
w środę. Nie było mu dane,
więc zataczał los o czwartek,
czekając na zbawienie w piątek.
Sobota wyła życiem, a niedziela
bolała jak umieranie.
Cmentarz
Wybacz,
nie po drodze mi
na cmentarz.
Szum z pobliskiej
autostrady sprawia,
że nie słyszę
serca.
Mężczyzna z wózkiem
spacerując
przez sam środek dnia
mierzy wysoko
w górę
a tu na dole
ktoś kwili
ktoś woła o wszystko
ktoś przejrzał
na oczy
Krótki wiersz o samotności
W zasadzie
jest już gotowy.
Brakuje mi tylko
dwóch słów.