Udostępnij:

Wiersze wybrane na wakacje 2022

Małgorzata Bobak Końcowa, Katarzyna Dąbecka, Tomasz Gos, Dominika Kaliszczuk, Damian Dawid Nowak

 

 

 

 

 

 

Małgorzata Bobak Końcowa

 

HOL GŁÓWNY

Alli i Wierze z Ukrainy

marzec 2022r.

 

W holu głównym jest kilka kamer

Patrzą pod różnym kątem

zapamiętają ukraińskie dzieci

przyczepione do matek jak trójbarwne gerezy

matki do bezlistnych gałęzi jak martwe poczwarki

którym nic nie trzeba

kamery zapamiętają na chwilę

dziewczynkę spod Tarnopola

w różowej kurteczce i kozaczkach z misia

jak figurkę kolibra na suchej róży

co kruszy się od środka

 

Przyjdź zobacz

nastanie cisza

 

 

 

Róża

 

 

W holu głównym

jest miejsce

niewidoczne dla kamer

 

Gdybym płakała za tobą

to tylko tam

gdybym płakała

to tylko za ścianą z neonem

 

A gdybyś zginą na wojnie

stałabym się neonem

by rozświetlić ci noc

 

 

 

немає потреби

 

 

W holu głównym

hali sportowej

przy ekspresie do kawy

wśród ubrań

według wieku płci i wzrostu

segregowanych słodyczy

butelek kaszek

i wszelkiej manny

pieluch detergentów konserw

z serca danych

siedzi Ukrainka

usta ma miodowe

oczy wyciera do sucha

każdy tu taki dobry

da pokój

ciepłą zupę materac różaniec

może sobie wybrać

szampon płyn do kąpieli

a ona siedzi

wysoką ma celę

z wielkim oknem na wiosnę

drzewa i piękne miasto

ale jak tu zwiedzać

gdy pogrzebało się dom

a mąż na froncie

dopiero co wzięli ślub

nic nie trieba

nie trieba

przyjmuje pudełko chusteczek

tylko to potrzebne

by wypłakać oczy

 

 

 

W holu głównym hali sportowej

 

 

Stoi krzesło płaczu

ledwo je ruszyłam

podstawiłam serdecznym gestem

tej kobiecie

teraz próbuję

opisać jej oczy

zaczyna brakować słów

kolory układają się

w dwa źródła

rozpaczy

przeszła przez most

potem już mostu nie było

po drugiej stronie

szerokiej rzeki

szerokiej

została córka z dziećmi

nie miała wyboru

teraz może wybrać buty

aby wytrzymać

wiosnę

 

 

 

Katarzyna Dąbecka

 

Wici

przywlókł ziemi
wicher ciszę

wici uwolniły popielate pąki
pęcznieją
kodowanym wzrastaniem

dal broczy dygotaniem chmur
bagna suche życiem zasnuwa
i pełzną
włókna czepne, głodne
w bruzdach gleby karmionej studniami

Kamienie

przewidywalność
spętana jak truchło
przyrzeczeniami światła, mroku
bezpiecznej kolejności
do znudzenia
oglądam ten strach
jak zachód bez wschodu
w ostatnim domu starości
słońce
stań we mnie teraz
stań jaśniej
zmień cienie
przesuń… kamienie jeleni*

*mong. bugan czuluu

K//S
(Kobro/Strzemiński tribute)

wyraźna strzelistość
linii połamanych
elastycznie
wieczorami zmrużenie… powidoki spojrzeń
ledwie zarysowanych
przez jasność
nietykalność
najgłębsze zachłyśnięcie
gdy
trwanie w zachwycie
gdy
turlanie po zboczach
chmur zapamiętanych
byle dotrzeć
poza
schematy widzenia

***

stań
prosto wobec ciosów
kiedy przetną rozwój wijąca się utratą
oswajaj przepaści
wsłuchuj się w nastrój cykad
marząc nieśmiertelnie
w ramionach wzgórz rozległych jak koma
a na tych… od do
obdarowanych w pochyleniu
nie licz

o d d y ch a j


Mimo

wpuszczę więcej tlenu
w wiersze
słowa uwolnię
wyrazy odpoczną od siebie
śnieg
mrok
pieskot
i… zakłopotanie
czasami
bywam tylko konduktorem
w pociągu do wiersza
sprawdzam słowa
jak ważne bilety
kasuję nieliczne
inne biegną
na sam koniec pociągu
i mimo pozornego porozumienia
skaczą

 

Tomasz Gos

 

Poczekalnia

 

Oprócz mnie był tam jeszcze

żołnierz, jakaś staruszka i kobieta z dzieckiem.

Korytarzem biegło życie.

Bezsenne noce dźwigały na noszach

ranne koszmary.

Czas stał w miejscu i liczył coś w telefonie.

Drzwi nie miały numeru

ani tabliczki z nazwiskiem.

Czekaliśmy.

 

 

Trzy lata temu byłem

 

Przez ten czas przekonałem się,

że moja prawa ręka jest wodoszczelna

a oczy nie,

że skrzydła mają ptaki i hotele,

że miłość składa się z sześciu liter,

że na recepty czeka się dłużej

niż powinno się czekać,

że w ogóle nie powinno się czekać,

że w ogóle,

że nie.

 

 

Partytura

 

Kreska – na przykład pierwszy takt.

Dwie kreski – znak równości między tym i tym.

Dużo kresek – partytura na jedno i drugie.

Gruba kreska – koniec partytury.

Przekreślenie.

Kropka.

 

 

Pogrzeb krawca

 

Jego życie było uszyte na miarę.

Niczego nie było za dużo ani za mało.

Fason był modny, stosowny do epoki.

Czasami tam i ówdzie trzeba było załatać dziurę.

Ale wiadomo, materiał, z którego uszyte jest życie,

czasami przeciera się na kolanach.

Kieszenie też były dziurawe

lecz nikt nie zwracał na to uwagi.

Najgorsze było to, że nigdy

nie udało się odpiąć guzika pod szyją.

Ciężko było złapać oddech.

 

 

Włosy

 

Ich korzenie są w oczach.

Podlewane spod powiek

kwitną na biało.

Aż w końcu kiedyś

będziemy je wyrywać

jak chwasty.

 

 

 

Opowieść kryminalna

 

Deszcz ukrywa się w rynnie.

Są przecieki.

Rura puściła farbę.

Czas ucieka.

Policja ma dowody.

Neony udają pościg.

Gdzieś

 

Tamto miasto jest w kolorze starego noża.

Ma smak piwa i zapach metalu.

Tam każda noc pyta: spisz czy pijesz?

Tylko pijak na przystanku nie musi wybierać

bo jest równocześnie.

 

 

 

Barokowy taksówkarz

 

Kobiety od Rubensa stały na światłach.

Wycieraczki malowały pejzaż.

Dziurawy wydech był jak fuga d-moll.

Po trzecim kilometrze zaczęły się wariacje.

A kiedy minęliśmy granice miasta taksometr zaczął grać pierwsze skrzypce.

Przed finałem była pauza.

Całość zakończyły drzwi z siedemnastowieczną rysą.

 

 

 

Rimski-Korsakow

 

Był oficerem carskiej armii.

Często szedł na wojnę z ciszą.

Nie brał jeńców.

Pauzy ustawiał pod ścianą.

Czasami wspaniałomyślnie darował którejś życie.

 

 

Knajpa

 

To było chyba przy trzecim piwie.

Powiedziałeś: mój ojciec miał raka mózgu.

Przypomniałeś mi o tym dwadzieścia dwa lata później.

Nie wiem gdzie jest twój grób.

Nigdy nie poznałem twojej żony.

Nie wiem nawet czy nasi weszli do półfinału.

Powinieneś jednak wiedzieć: tamtej knajpy od dawna już nie ma.

 

 

Urwany film

 

Powiedzieli mu, że się uda.

Ale tępy nóż odcinał każdym dniem kawałek flaka

nabitego bezglutenowym szczęściem.

Podsuwali mu je do wódki.

Na zagrychę.

Potem zaczął zagryzać własnym mózgiem,

mięśniem sercowym,

zapchanymi żyłami makaronu

i wątrobą.

Nie powiedzieli mu, że ten film się kiedyś urwie.

Jak stara komedia w cuchnącym kinie.

Jak cuchnąca stara z kina bez komedii.

Jak bez w komedii ze starego kina.

 

 

 

Kawalerowie z nożami

 

Bardziej niebezpieczni od prądu.

Odmierzają czas długością penisa.

Każdy z nich ma nóż schowany w oku.

Czujni jak ryba.

Czekają.

A kiedy są już blisko,

to okazuje się,

że to jeszcze nie teraz.

 

 

 

Dominika Kaliszczuk

 

 

Płakanie

 

Na powódź przewidziano stan

Specjalny

Gdzieś kiedyś.

Moja powódź trwa pół roku

mam stany lękowe poza tym

ja też wprowadziłam siebie w stan

specjalny

Stan klęski życiowej.

Nie znam też numeru ratunkowego.

 

 

 

*

Archeolodzy skoczą do wody

Jeśli będą

I jeśli woda i ziemia też będzie.

Za 100 lat

Kiedy mój szkielet na polu

W Opolu odkopią po wojnie

Metalowym szpadlem

Części składowe: metanol, etanol.

Ale żeby tak w kości?

Psie ciała kości

Zęby królicze

Ostre pazury w łapie niby krokodylej

W czaszce kratery po myśli erupcji.

Człowiek zezwierzęcony

Lub zwierzę uczłowieczone

Będą pytali

Się nurtowali

Zanim nurt wody ich porwie

Ja idę dziwaczyć się dalej…

 

 

 

Wspomnienie z plaży z dnia wczorajszego

 

Widziałam wczoraj siebie

Przysięgam

Siebie z czasów gdy na magazynie życia jeszcze byłam

Błyszcząca, pachnąca, nowy towar

Ale co ja w ogóle gadam…

to była tylko jakaś blond dziewczynka

To wina czerwonego wina, że się pomyliłam.

Mam taką myśl w związku z tą pomyłką…

Szkoda, że po wypożyczeniu przez Społeczeństwo

Skurwiałe

magazyn nie przyjmuje zwrotów.

Nie można tam wrócić

Się zreperować

być jak te auta klepane pod moim blokiem.

Trzeba się zużyć, ciało rozbełtać

całkiem niedługo dostanę wstęp na złomowisko.

Zazdroszczę tym, co na magazynie są teraz

Pamiętam jak bardzo chciałam się z niego wydostać

Dzisiaj jest całkiem inaczej

 

 

 

Wyznanie

 

Mam pełno rupieci

dziewczyną jestem oraz

wrażeń kolekcjonerem

i pięknych uśmiechów, doznań i kłótni.

Mam manie kolekcjonowania

zrobiłam z życia meblościankę

A inni robią pożytek.

Kiedyś wystarczył niebieski klaser i znaczki.

Dziś jestem dorosłym zbieraczem.

nieludzki zbieracz ludzki.

Publikuję swój autoportret na Instagramie

A wy przechodnie na mnie uważajcie.

Zamieniłam wojnę na miłość.

Utopiłam marzenia.

Stanęłam na targu staroci

jestem zwykłym egzemplarzem

A miałam stać w antykwariacie

blaskiem zabijać i kłuć umysły fenomenem

pod czasu terrorem

ze zmarszczką nad okiem idę w stronę zapomnienia.

 

 

Na święta

 

Przeżyłam te święta i załamanie nerwowe

Święta bez ciebie

załamanie przez ciebie

Następne też chce przeżyć

Następnego nie przeżyje

Bardzo proszę o niezbliżanie się

Kupiłam przepiękną sztuczną choinkę

Chciałabym ją znowu wykorzystać.

Ściska mi szyje

Łamie kości

Szarpie za włosy

Niepożądane emocje wstrzykuje w nerwy

Nie chce mnie zostawić

Błagam ją o spokój

dostając niepokój

Opanowała mój dom

moje łóżko i poduszki

palców koniuszki

Alkoholiczka łzy moje popija

A tak poza tym sama Żubra wypiłam

Tęsknota

Według mnie jest najbardziej znaną psychopatką

Ale nie chcę być co wieczór atakowana.

 

 

 

Damian Dawid Nowak

 

 

Bursztynek, bursztynek

 

ludzie cierpiący na zbieractwo

potrafią przechowywać martwe zwierzęta

 

jest upiorna sala weselna

przyozdobiona taksydermią

właściciel nie pozwala jej zdjąć

dlatego królują zasłony

 

niektóre daty przydatności kłamią

toteż zmarłych chowa się w miodzie

potrzeba lat żeby stwardnieli

skurczyli jak suszone śliwki

 

ich woda łączy się z Bałtykiem

ich ciała lądują na brzegu

 

 

 

Zażalenie

 

Wiersz to najczęściej list do demiurga z pytaniem:

ło panie, kto to panu tak spierdolił?

 

Od kiedy kapitalizm nie chroni przed wojną,

nie ma na ziemi już nic świętego, relikwie

kupione na poczcie polskiej przestały działać,,

rosyjskie ikony chowają się za okładami.

 

Kilka ciepłych dni, kilkaset ofiar śmiertelnych,

piekło to nie majowy grill z Hansa Memlinga,

to małopolska polana Hansa Göringa,

piekło od raju oddziela drut kolczasty.

 

Innego końca świata nie będzie, jedynie

dwie scenki po napisach.

 

 

 

Jonasz Brothers

 

odkąd zakrztusiłem się opłatkiem

sześciokrotnie przeżuwam jedzenie

mam od tego szczękę wielką jak dom

 

pod językiem trzymam wieloryba

Bracia niebawem się rozpuści

a wszyscy wokół będą bić brawo

 

 

 

Czułość

 

jeśli kiedykolwiek

się zgubię

szukaj opuszką

w zagłębieniu

między obojczykiem

a szyją

 

Odsłuchaj treść artykułu
Skip to content

Zapisz się do naszego newslettera

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych (pokaż całość)