Udostępnij:

Pocztówki literackie KM czerwiec 2025

Michał. Usiłowałem poprawiać te wiersze, ale bardzo szybko wpadłem w pułapkę emfazy. Co z tego, że wykreślę to i owo, najważniejszego nigdy nie skreślę. Mianowicie melodii, zaśpiewu, inkantacyjnej intencji. Pan chce coś teatralnie wywodzić, deklamować, ja zaś zaproponowałem spokojną intonację, cichy głos; i ten głos przegrywa z pana impetem, z czymś, co można też nazwać bombastycznością. O czym właściwie mówię? Przejdźmy do przykładu. Oto próbka przeróbki, oto wspomniana porażka: Trzeba było zawrócić, / chwycić się czegoś, co ma swój początek, / a ja głupi chwyciłem się końca żarówki, / ostatniej niedzieli jutra, sznurowadła. / W moim wnętrzu słowa ,/ biała osoka, mleko na rany, / które przestały się goić. / A co z aureolą. Mimo tej przegranej proszę zauważyć, co skreśliłem, jak przeredagowałem, co pominąłem, a więc na co wskazuję jako ozdóbkę, wydmuszkę. Podobnie przy drugim tekście o „nienarcyzmie”, bardzo retorycznie nadmuchanym. Tu ocaliłem tylko passus Myślisz czasem o chłopcu ze szkoły, / co z miłości wpadł w ascezę, / sztukę i zdziwaczał od myślenia?. Przy Obiecuję włączyło się panu jakieś dodatkowe „rymowe grafomaństwo”, które psuje wszystko: „i wcielał je w twoje uda” – „ale teraz to się nie uda” – „uwierz w cuda”. Rogal przynosi kilka w miarę świeżych obrazów (chodzi oczywiście o rogal księżyca), giną jednak w gadulstwie i retorycznych pytaniach. Zaleca się więcej milczenia, o którym mowa w tym wierszu, ono wcale nie jest „przyznaniem się do szaleństwa”, raczej odwrotnie – nieraz pomaga szaleństwa uniknąć. Jeśli puścisz to kwintesencja tego patosu, który niweczy nieśmiałe próby powiedzenia czegoś od siebie; więzy upiornego, sprzyjającego wzniosłości, rytmu nie do zerwania. A może kiedyś odważy się pan powiedzieć coś wbrew strażnikowi i więzieniu? Być może skończy się epoka „gwiazd, serca, księżyca”, a zacznie się rejestracja sucha i uboga, niekwiecista, i ona będzie początkiem nowego stylu: Łam swoje serce, / łam swoje serce, / łam swoje serce / Otworzy się. Jakoś tak, tylko już innym językiem proszę.

Mirosław. Bardzo mi się podoba podejście, zawadiacka lekkość wymierzona w te wszystkie dookolne patetyzmy. Podobnie jak pan nie cierpię, gdy mają one jakikolwiek (raczej zgubny) wpływ na poezję. Punkt wyjścia zacny, ale proponowane rozwiązania na razie monotonne i przewidywalne. Śmiej się pan z tego wszystkiego, ale chytrzej, celniej. Coś w stylu Bażanta. W nim pan trafił, określił najlepsze cechy tego pomysłu na poezję, swoją celność i lapidarność. W  Oniryzmie i Poetyckości za dużo słów. Wkradło się gadulstwo, niepotrzebne zagadywanie.

Konrad. Ciekawa próba odnowienia wzorców rodem z Baki, jednak nie do końca udana. Pan zbyt dosłownie traktuje te wzorce, nie proponuje dystansu, nie puszcza oka, nie rozgrywa tego jakoś (choćby w popkulturowym sosie). Z kilkunastu drobiazgów wyróżniam: Dni pędzą, / każdy jędzą.

Adrian. Co z tym sercem? Rozpętała się ostatnio jakaś burza serc, rozpanoszyła serdeczna kardiologia. Może to poniekąd wina słabującej służby zdrowia, że zamiast recept krążą wiersze; a w co drugim „me serce”. Wie pan co? A gdyby „me” zamienić na „twe”, a najlepiej na „twoje”, na jakieś cudze nieszczęście i ubolewanie, a gdyby popatrzeć na tych wszystkich nosicieli serc wokół i zastanowić się, jak żyją, co ich dręczy i co cieszy? Wiersze o cudzym sercu brzmią zdecydowanie lepiej, wkrada się do nich element fantastyki i empatii, zapomina się na chwilę o „serdecznym” narcyzmie.

Zofia. Zgadzam się z panią co do programu. Też mi w duszy grają współbrzmienia z naturalnymi rytmami przyrody. Tkwi w nich jakiś odwieczny model piękna. Aż się przypominają te słowa Rogera Caillois: Struktury naturalne stanowią punkt wyjścia i ostateczny punkt odniesienia wszelkiego wyobrażalnego piękna, chociaż wiemy, że piękno jest czysto ludzką wartością. Program super, realizacja pozostawia wiele do życzenia. Wyliczanie nazw roślin, suche deklamacje bez pomysłu na jakieś nowe ujęcie tematu, nie przypadły mi do gustu. Proszę zerknąć do tomów poetyckich z ostatnich lat (na przykład Fiedorczuk, Książka, Zajączkowskiej, Honek), może tam pani podpatrzy coś, co rozrusza „proekologiczną” wyobraźnię. Nadużywany czasownik „kwitnąć” też da się czymś zastąpić.

Łucja. To teksty medytacyjne, intymne, służące praktyce duchowej. Prawdopodobnie pani mantruje je podczas ćwiczeń. Rzeczy zupełnie prywatne, neurotyczne, zwykły czytelnik nie ma do nich dostępu. Te rozsypane słowa jakoś pani w sobie mieści i skleja, przynoszą może ulgę, światło, wytchnienie. Jednak tu chciałbym rozmawiać o literaturze. Zdarza się ona, gdy uda nam się coś z tej prywatności udostępnić ogółowi.

KM

Poetów zainteresowanych radami i ocenami Karola Maliszewskiego prosimy o nadsyłanie wierszy (maksymalnie do 5) do naszej redakcji listownie lub mailem. Wybrane najlepsze z nadesłanych utworów będą publikowane na naszej stronie internetowej lub w „Ósmym Arkuszu Odry”.

Odsłuchaj treść artykułu
Przejdź do treści